Polar Wrocław - Śląsk Wrocław 0:2 (0:0)

Śląsk wygrał, będąc zespołem zdecydowanie lepszym. Polar rozczarował i zawiódł. - Wyglądaliśmy jak przestraszony zespół, który tylko czekał na wyrok - mówił zły i załamany trener Polaru Artur Nahajło

Pojedynek Tomasza Hryńczuka ze Śląskiem - tak wyglądały piłkarskie derby Wrocławia. Bramkarz Polaru był jedynym zawodnikiem tej drużyny, który psychicznie i sportowo udźwignął ciężar meczu. Hryńczuk świetnie interweniował w wielu sytuacjach i uratował swój zespół przed wyższą porażką, ale nic więcej nie mógł zrobić.

Polar jako lider nie potwierdził i nie pokazał żadnego ze swoich atutów, którymi imponował we wcześniejszych spotkaniach. Słabiutko zaprezentowali się obydwaj boczni pomocnicy - Kuszyk i Budka, decydujący zazwyczaj o ofensywnej sile Polaru. Niewidoczny był Augustyniak, Anioł udowodnił, że nawet poziom III ligi przerasta jego możliwości, a środkowi pomocnicy zespołu z Zakrzowa bez walki przegrali pojedynek o tę strefę boiska. W efekcie zespół trenera Nahajły był tylko tłem dla dobrze grającego Śląska - zakrzowianie grali wolno, bojaźliwie i mieli spore problemy z wyprowadzeniem piłki z własnej połowy. O groźnych akcjach oskrzydlających, z których słynie ten zespół, nie ma co wspominać, gdyż można je było policzyć na palcach jednej ręki. Tym razem Polar na boisku nie był zespołem - stanowił zlepek graczy, których trudno nazwać indywidualistami.

Śląsk wygrał ten mecz dzięki niezwykle agresywnej grze w środkowej strefie boiska. Tym razem trener Ryszard Tarasiewicz ustawił swój zespół w systemie 1-3-5-2 i to pozwoliło całkowicie zneutralizować poczynania rywala. Zdecydowanie najlepszym graczem Śląska był pomocnik Krzysztof Szewczyk, który niepodzielnie panował w środkowej strefie, świetnie rozbijał ataki Polaru, przechwytywał mnóstwo podań i rozpoczynał szybkie kontry. Umiejętnie wspomagali go inni pomocnicy oraz napastnicy, atakujący obrońców Polaru już w monecie wyprowadzania przez nich akcji. W efekcie Polar został dosłownie stłamszony, a bezładne wybijanie piłki do przodu nie przynosiło żadnych efektów.

Polar przyzwoicie prezentował się tylko przez pierwszy kwadrans spotkania. Później w żaden sposób nie był w stanie odmienić losów meczu. W składzie lidera zabrakło zawodnika, który poderwałby trochę zagubionych partnerów do walki, zabrakło pomysłu na zmianę sposobu gry, a może przede wszystkim zabrakło umiejętności. Zespół grający w ustawieniu 1-4-4-2, imponujący wcześniej grą skrzydłami, powinien swoje akcje budować z udziałem bocznych obrońców. Tym razem Ogórek i Imianowski praktycznie nie przekroczyli połowy boiska.

Na Stadionie Olimpijskim wyrównana walka trwała tylko przez kwadrans. Wówczas groźnie strzelał Augustyniak, a chwilę później temu zawodnikowi dwukrotnie zabrakło kilkunastu centymetrów, aby z pola bramkowego strzelić do siatki. A potem był już jednostronny pojedynek Hryńczyka z piłkarzami Śląska. Jeszcze przed przerwą bramkarz lidera wygrał pojedynek sam na sam z Wielgusem i Szczotem, obronił groźne uderzenie głową Lisa. W innych sytuacjach sprzyjało mu szczęście - gdy po strzale Ulatowskiego piłkę z bramki wybił Kuszyk, a po mocnym woleju Małeckiego piłka przeleciała tuż nad poprzeczką.

W drugiej połowie Hryńczuk znów okazał się lepszy od Wielgusa i wygrał z nim kolejny pojedynek sam na sam. Aż wreszcie na bramkarza Polaru znalazł sposób jego kolega z drużyny Hirsz. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Małeckiego pomocnik Polaru tak niefortunnie próbował wybijać piłkę, że posłał ją idealnie przy słupku. Hryńczuk tylko bezradnie odprowadził piłkę wzrokiem. Podłamany Polar został szybko dobity. Znów rzut wolny wykonywał Małecki - piłka przeleciała wzdłuż bramki, a akcję skutecznym szczupakiem zakończył Ostrowski. Było po meczu.

Derby pokazały, że piłkarski kryzys Śląsk ma już raczej za sobą, choć za tydzień wrocławian czeka kolejny poważny test - mecz z solidną Polonią Bytom. A Polar nadal jest liderem, ale widać, że powoli traci swój rozmach. A może to tylko wypadek przy pracy i w następnej kolejce w meczu z Motobi znów zobaczymy efektowną grę drużyny trenera Nahajły.

POLAR - ŚLĄSK 0:2 (0:0)

Bramki: 0:1 Hirsz (63, samobójcza), 0:2 - Ostrowski (68).

Polar: Hryńczuk - Imianowski, Boldt, Gajowy Ż, Ogórek (83. Zmyślony) - Budka, Kalinowski (64. Lis), Kołodziej (26. Hirsz), Kuszyk Ż - Augustyniak, Anioł (64. Ilków).

Śląsk: Janukiewicz Ż - Wołczek, Ignasiak, R. Lis - Szczot, Szewczyk Ż, Ulatowski Ż, Małecki, Ostrowski - Wielgus (83. Sztylka), Kowalczyk.

Sędziował: Marcin Wróbel (Warszawa). Widzów: 4500.

ZDANIEM TRENERÓW

Ryszard Tarasiewicz

trener Ślaska

Dziękuję moim zawodnikom za to, że podjęli na boisku walkę. Śląsk był lepszy, ale Polar to też dobry zespół.

Artur Nahajło

trener Polaru

Moja drużyna zupełnie nie podjęła walki. Mecz można przegrać, ale trzeba podjąć walkę z przeciwnikiem. Dobrze graliśmy tylko przez 15 minut, a później tylko przeszkadzaliśmy Śląskowi, bezładnie wybijając piłkę. Mam pretensje do zespołu. Wyglądaliśmy jak przestraszony zespół, który tylko czekał na wyrok.

Dla gazety

Tomasz Hryńczuk

bramkarz Polaru

Wyraźnie było widać, że Śląsk bardziej chciał wygrać niż my. Nie wiem, czy w czasie meczu cała nasza drużyna wykonała tyle wślizgów, ile jeden zawodnik Śląska. Przy bramkach nie miałem nic do powiedzenia, strzały były oddane z bliska, a piłka wpadała tuż przy słupku. Szkoda, że spiker błędnie podał nazwisko strzelca gola samobójczego, bo wskazał na Imianowskiego, a uderzał przecież Hirsz. Później nazwisko Jacka Imianowskiego pojawiło się też na tablicy świetlnej. Nie wiem, czy to zauważył, ale to mogło go dodatkowo zdeprymować, a przecież tak bardzo zależało mu na dobrym występie przeciwko byłemu swojemu zespołowi.

Nie jestem w stanie odpowiedzieć, czy wpadliśmy w kryzys. Wcześniej straciliśmy dwa punkty w Głogowie, ale dziś graliśmy derby, a to bardzo specyficzny mecz. O tym, czy był to wypadek przy pracy, czy wyraźniejszy spadek formy, przekonamy się już w następnej kolejce.

Krzysztof Ulatowski

zawodnik Śląska

Byliśmy lepsi i co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości. Już do przerwy mieliśmy kilka sytuacji i powinniśmy prowadzić 2:0. Zagraliśmy dobry pojedynek, agresywnie ich zaatakowaliśmy i dzięki temu wygraliśmy bitwę o środek boiska. Bardzo chcieliśmy te derby wygrać i zrobiliśmy wszystko, aby tak się stało.

Teraz czeka nas ważny mecz z Polonią i oczywiście myślimy o zwycięstwie. Mam nadzieję, że okres słabszej gry mamy już za sobą. Możemy chyba powiedzieć, że powoli Śląsk wraca do roli faworyta w III lidze.

not. art

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.