Cracovia - Polonia. Jedyna taka przyjaźń w polskiej piłce

Wszyscy mówią, że istnieje. Ale to tak jak z wielką miłością - nikt nie wie, kiedy i jak się zaczęła. Przyjaźń Cracovii i Polonii Warszawa - jedyna taka w polskiej piłce. Dziś oba kluby zagrają ze sobą w I lidze pierwszy raz od ponad pół wieku

Na pytanie, od kiedy oba kluby się przyjaźnią, nie umie odpowiedzieć nikt. Bez względu na wiek. Bez względu na to, czy był kiedyś piłkarzem, czy był lub jest teraz trenerem albo działaczem Cracovii bądź Polonii.

- Tak jest od zawsze - odpowiada ogólnikowo Henryk Misiak, były zawodnik obu klubów w latach 50. - Odkąd pamiętam, przyjaźń istnieje. Mój ojciec też lubił Polonię - mówi Wojciech Ciupak, kibic Cracovii.

Od próby poszukiwań próbuje mnie odwieść Czesław Rajtar, prawy łącznik, wicemistrz Polski z Cracovią z 1949 roku. - Nikt panu na to pytanie precyzyjnie nie odpowie. Nikt nie jest w stanie powiedzieć, czy to narodziło się w roku 1950 czy 1970. To po prostu przechodzi z pokolenia na pokolenie - zapewnia.

Najpierw była Pogoń

Historyk Robert Gawkowski, autor książki "Polonia Warszawa. Piłkarze Czarnych Koszul", szukał w źródłach. Nie znalazł, ale otworzył pole do interpretacji. - W latach 20. nie było w Polsce większych sympatii klubowych. Nie było też mowy o antagonizmach między kibicami, o jakich słyszymy dziś. Gdy Polonia jechała do Lwowa, zawsze była tam witana przyjaźnie i przez Czarnych, i zwłaszcza przez Pogoń - mówi.

Przedwojenna przyjaźń Pogoni Lwów z Polonią niedawno zakwitła na nowo. Przed rozegranym w ubiegłym sezonie meczem z Widzewem Łódź kibice "Czarnych Koszul" wnieśli na boisko flagę z okazji stulecia najstarszego polskiego klubu. "1904-2004 Pogoń Lwów. Kibice Polonii pamiętają". Potem zawiesili ją na płocie oddzielającym boisko od trybuny. Obok flagi Cracovii.

Ale kilkadziesiąt lat wcześniej warszawscy kibice nie zawsze dawali wyraz sympatii krakowskiemu zespołowi. Po rozegranym w 1938 roku (przegranym przez Polonię) meczu kibice obrzucili kamieniami taksówki z zawodnikami Cracovii.

Gawkowski zwraca uwagę na mało znany fakt. - Piłkarze Cracovii, jeśli przechodzili do innego klubu, to do Legii - twierdzi. Józef Ciszewski, Marian Łańko i Stanisław Mielech (później znany dziennikarz, autor historii Legii wydanej na 50-lecie warszawskiego klubu) przyszli na Łazienkowską właśnie z Cracovii.

Zbigniew Gierwatowski, mistrz Polski z Polonią z 1946 roku, wspominał, że bywało, że on i jego koledzy przenocowywali w mieszkaniach piłkarzy Wisły Kraków przyjeżdżających do stolicy. Nie było więc niechęci także do drugiego krakowskiego klubu. Ale inna rzecz, że działo się to również w czasie okupacji po rozegranym w Piasecznie meczu Warszawa - Kraków (oglądało go kilka tysięcy widzów). W czasie wojny przynależność klubowa nie miała żadnego znaczenia.

Solidarność w niedoli

W serialu telewizyjnym "Dom" jest scena, jak jeden z bohaterów Kostek Bawolik, piłkarz Polonii, przyjmuje na noc do własnego mieszkania zawodników Cracovii. Nawet jeśli była to filmowa fikcja, to wiele oddaje z tego, co potem rzeczywiście działo się między klubami.

- Moim zdaniem ta przyjaźń narodziła się z podobieństwa losów i solidarności w niedoli. Przed wojną były to dwa świetne, elitarne kluby - pierwszy mistrz i wicemistrz Polski. Po wojnie popadały w sportową ruinę. Miały też za rywali w swoich miastach kluby, które stały się pupilkami władzy: Legię i Wisła - mówi Juliusz Kulesza, kibic Polonii, artysta grafik, ilustrator książek Stanisława Mielecha.

- W latach 40., 50. polityka wpływała na sport. Niektóre kluby pojawiały się i znikały. Sześć klubów uznanych zostało przez władzę za "mieszczańskie". Te kluby to Warszawianka, Polonia, Cracovia, Wisła, Warta Poznań i ŁKS. Aby przetrwać, musiały przejąć patronat milicji lub wojska. Tak się stało z Wisłą - mówi Gawkowski. - Polonia przez pół roku była klubem milicyjnym. To było jak przyjęcie bogatego sponsora. Powstały nowe sekcje. W Polonii, w której było wielu żołnierzy Armii Krajowej, zorientowano się, co władza wyprawia, i zrezygnowano z patronatu. To było samobójstwo. Wkrótce stadion przy Konwiktorskiej został przekazany klubowi Zryw. Padały kolejne sekcje. Niedawno byłem w archiwum na Chełmskiej. Widziałem doskonale zachowany film z fragmentami meczu Polonii zdobywającej mistrzostwo Polski w 1946 roku. Nie pokazywano go wtedy, bo władzy nie było to na rękę.

Polonii wkrótce przydzielono patronat - kolejowy. Występowała krótko jako Kolejarz. Cracovia została klubem związkowym, potem jej sponsorem było Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne. Grała przez jakiś czas jako Ogniwo.

Polonia spadła z I ligi w 1952 roku. Cracovia - pięciokrotny mistrz Polski do tego czasu - w 1954 roku (epizodycznie do niej wracała, Polonia po 43 latach). Ostatni mecz w I lidze obie drużyny zagrały 52 lata temu 2 listopada, w Krakowie. Wygrała Cracovia 3:0.

Przy kielichu Pod Gruszą

Kontakty między klubami nie zanikły. Wkrótce narodziła się tradycja rozgrywania meczów oldboyów. - Kiedyś spotkałem przypadkowo kolegę, który szukał chłopaków na mecz Warszawy z Krakowem. Oni nie mieli problemów z zebraniem ekipy złożonej z piłkarzy Wisły, Cracovii i Garbanii. Zaczęliśmy szukać byłych zawodników Polonii, bo oni byli warszawiakami, nadal tu mieszkali. Legia brała piłkarzy z całej Polski i oni wracali tam, skąd przyjechali. Wkrótce zrobiły się z tego mecze Polonii z Cracovią - opowiada Maciej Jezierski, przez długie lata menedżer drużyny oldboyów. Grał w niej do ukończenia 60. roku życia. Podobnie jak Stanisław Kralczyński. - Na tych meczach rodziła się wielka przyjaźń między nami i utrwalała między klubami. Spotykaliśmy się potem w restauracjach, nieraz przy kielichu. Nie musieliśmy się już sportowo prowadzić, bo zakończyliśmy kariery. Zaskakiwaliśmy siebie. Oni niedawno w restauracji Pod Gruszą zamówili nam orkiestrę, która grała nam tylko warszawskie piosenki. No to dla nich w rewanżu w restauracji na Starówce zagrał zespół z krakowskimi melodiami - opowiada Kralczyński.

Ważniejszy niż derby

Na pierwszy po 52 latach mecz w ekstraklasie z Cracovią Polonia wynajęła pociąg specjalny - pierwszy raz w historii klubu. W Krakowie spodziewanych jest około trzystu kibiców "Czarnych Koszul". Na stadion wchodzą za darmo. - Pryśnie mit o krakowskim centusiostwie - żartował w czwartek w telewizyjnej "Kawie czy herbacie" Leszek Mazan, kibic Cracovii.

- Jadę z ojcem i synem. Nie mogę się doczekać, ojciec tyle mi opowiadał o Cracovii. Nawet jak przegramy, to ta porażka nas mniej zaboli - opowiada Piotr z warszawskiej grupy fanów o wdzięcznej nazwie "Emeriten Gang". - Jedziemy jak do swoich braci. Dla mnie będzie to takie przeżycie, jakbym grał pierwszy mecz po wojnie. Wtedy miało się łzy w oczach na widok każdego spotkanego przyjaciela, że przeżył. Teraz będzie podobnie, że znów możemy się spotkań na meczu takich klubów - zapowiada Jerzy Piekarzewski, honorowy prezes "Czarnych Koszul". W 1993 roku po powrocie Polonii do I ligi powiedział, że chciałby dożyć czasów, kiedy spotka się z Cracovią w ekstraklasie. - Nie wierzyłem wtedy w to, co mówię - mówi dziś. - To wzruszające. Miło brzmi nam w uszach - stwierdza prezes Cracovii Piotr Misior.

Na forum internetowym Polonii kibice tego klubu uznali ten mecz za ważniejszy niż derbowy z Legią. W Krakowie zdania są podzielone. Są tacy, którzy - głównie z powodów sportowych - wolą spotkania z Legią. - Dla prawdziwych kibiców Cracovii Polonia to klub, który lubi się najbardziej. Ona ma tak mocne podłoże wyrosłe z tradycji, że nic jej nie naruszy - twierdzi Wojtek z Cracovii. Na meczach zawsze wiesza flagę z wyszytym napisem "Są dwa koronne kluby. Cracovia i Polonia". Dziś przed meczem zostanie ona wniesiona przez juniorów. - To motyw ze słów naszej piosenki: "Są dwa koronne kluby. Cracovia i Polonia. Ślubowały sobie wierność. Wierność, aż do końca". W internecie jeden z kibiców pod wątkiem o przyjaźni z warszawskim klubu pisze: "Lubili się nasi dziadkowie, lubili się nasi ojcowie i my się lubimy, bo my ich synowie".

Specjalny pociąg do Krakowa dla kibiców Polonii rusza o godzinie 12.10 z Dworca Gdańskiego. Zbiórka kibiców o 11 na stadionie przy ulicy Konwiktorskiej.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.