Blatter grzmi. Beckham przeprasza.

Szef FIFA Sepp Blatter żąda przykładnego ukarania Davida Beckhama, który przyznał, że złośliwie sfaulował rywala, by dostać żółtą kartkę i nie musieć grać w kolejnym meczu. Pomocnik Realu w końcu przeprosił za swoje zachowanie.

Na Wyspach trwa prawdziwa burza, po tym jak kapitan reprezentacji Anglii przyznał publicznie, że złośliwie sfaulował Bena Tatchera w meczu z Walią, bo chciał dostać żółtą kartkę. Chwilę wcześniej doznał złamania żebra, wiedział, że i tak nie będzie mógł zagrać za cztery dni z Azerbejdżanem. Uznał więc, że dobrze będzie przy okazji pozbyć się żółtych kartek, które ciążyły mu po poprzednich meczach.

- Zrobiłem to specjalnie. Wiem, że wielu ludzi uważa, że jestem za głupi na coś takiego. Nie, mam swój rozum. Nie żałuję tego, co zrobiłem, a jedynie przerwy w grze, bo ostatnio coraz lepiej szło mi w Realu Madryt - oświadczył Beckham.

Jego słowa wywołały oburzenie szefa FIFA, który akurat pojechał do Baku na mecz Anglików z Azerbejdżanem. Blatter zażądał spotkania z szefem Angielskiej Federacji Piłkarskiej (FA) Geoffem Thompsonem. - Jestem bardzo rozczarowany zachowaniem Beckhama. Nie przystoi ono nikomu, a już na pewno nie ambasadorowi futbolu na świecie, jakim stał się Anglik. Jest idolem mnóstwa dzieciaków i samych piłkarzy też. Chwalenie się podobnym sprytem jest niedopuszczalne. Być może FA zastanowi się nad karą. Sama FIFA nie może nic zrobić - powiedział Blatter.

Na Wyspach sądzi się, że Beckham nie wymiga się od kary. Blatter udowodnił już, że potrafi wymóc kontrowersyjne decyzje na FA, kiedy to domagał się surowej kary dla Rio Ferdinanda za odmowę poddania się kontroli dopingowej. Obrońca Manchesteru United został wówczas zdyskwalifikowany przez własną federację aż na osiem miesięcy. FA karała również w przeszłości zawodników, którzy przyznawali się do złośliwych fauli. Np. pomocnik Manchesteru United Roy Keane, który w swej autobiografii przyznał się, że specjalnie złamał nogę Alfowi Inge Haalandowi, został zawieszony na pięć meczów i ukarany grzywną 150 tys. funtów.

Angielskie media przypominają, że to wcale nie pierwszy przypadek, kiedy Beckham wymusza dla siebie żółtą kartkę. Różnica jest tylko taka, że po raz pierwszy pochwalił się tym publicznie. Ostatnio podobnie zachował się w wygranym 4:2 przez Real Madryt meczu Ligi Mistrzów z AS Monaco, kiedy złośliwie sfaulował Jaroslava Plasila. Chciał sobie odpuścić grę w rewanżu, by - jak liczył - z czystym kontem wystąpić w półfinale przeciw Arsenalowi. Hiszpańska prasa chwaliła wówczas Anglika za "mądrość". Taktyka okazała się jednak nietrafna - Real przegrał w rewanżu 1:3. Jeszcze wcześniej wymusił u sędziego karę w meczu eliminacji Euro 2004 z Turcją (2:0). Dzięki temu nie musiał grać w kolejnym meczu ze Słowacją i mógł udać się do USA na tournée promocyjne.

Część mediów i byłych kapitanów reprezentacji Anglii domaga się odebrania opaski Beckhamowi. Geoff Hurst, mistrz świata z 1966 roku, który dostał za to tytuł szlachecki, stwierdził, że przez taki postępek ucierpiała reputacja nie tylko angielskiej, ale i całej piłki. Inni mówią, że futbol jest po prostu w dzisiejszych czasach cyniczny, a to, co zrobił Beckham, niczym nie różni się od np. zamierzonego faulu obrońcy na napastniku wychodzącym na czystą pozycję. - I jeśli kapitan reprezentacji Anglii powinien już być za coś karany, to za idiotyczny tatuaż na szyi - napisał Brian Viner z "The Independent".

W końcu chyba spece od wizerunku ruszyli do akcji, bo w środę wszystkie brytyjskie stacje przerwały nadawanie, by odczytać oświadczenie Beckhama, w którym przeprosił sfaulowanego Tatchera i wszystkich świętych.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.