Duży krok do przodu
Dramatyczne mecze z udziałem drużyn z Tychów i Katowic. Pierwsi zdobyli punkt w Gdańsku, drudzy minimalnie przegrali u siebie z silną Cracovią
- To był nasz najlepszy mecz w tym sezonie - stanowczo podkreślił Andrzej Tkacz, szkoleniowiec GKS-u.
Gospodarze jeszcze w żadnym meczu tego sezonu nie zagrali z takim zaangażowaniem i determinacją. Niestety, wszystko to było za mało, aby pokonać silniejszą Cracovię. Hokeistów doceniła jednak nieliczna grupa kibiców, która po końcowej syrenie zgotowała im gorące owacje. - W końcu nie popełnialiśmy głupich błędów w obronie, które zdarzały się nam wcześniej. To duży krok do przodu. Sądzę, że już wkrótce zaczniemy urywać punkty innym drużynom - podkreślał Tkacz.
Pierwsi do siatki trafili jednak goście. W 4. minucie po strzale z niebieskiej linii Mariana Csoricha krążek odbił się od Łukasza Elżbieciaka i zmylił interweniującego Jacka Zająca. Chwilę później hokeistów zaskoczyła... zupełna ciemność, która na kilka minut zapanowała na katowickim lodowisku. Awaria prądu szybko jednak została usunięta i zawodnicy wrócili do gry.
Po raz kolejny bardzo dobry występ w drużynie GKS-u zaliczył Rafał Plutecki. Katowicki napastnik dwukrotnie wyrównywał stan meczu.
Goście po raz trzeci objęli prowadzenie na kilkadziesiąt sekund przed końcem drugiej tercji i nie oddali go już do zakończenia spotkania.
GKS Katowice 2 (1 1 0)
Cracovia 3 (1 2 0)
Bramki: 0:1 Csorich - Sarnik (4.), 1:1 Plutecki - Marek Trybuś (13.), 1:2 Horny - Marcińczak (23.), 2:2 Plutecki - Elżbieciak (33.), 2:3 Słaboń - Sarnik - Csorich (39.).
GKS: Zając; Labryga (2) - Szymański (2), Goliński (2) - Bułka, Marcin Trybuś - Kowalski; R. Fonfara - Elżbieciak - Plutecki (2), Baka - R. Sobała (2) - G. Sobała, Marznica - Marek Trybuś - Tkacz oraz S. Fonfara.
Cracovia: Radziszewski; Csorich (4) - P. Urban (2), Smreczyński - Marcińczak, Kotuła (2) - Kozendra; Sarnik - Słaboń - Malinowski, Rzimski - Wieloch - Horny, Twardy - Śliwa (4) - S. Urban. Widzów: 200.
Takie mecze na długo zostają w pamięci. Tyszanie w 56. minucie prowadzili ze Stoczniowcem 5:2, ale stracili zwycięstwo 25 sekund przed końcem!Sygnał do odrabiania strat dał Zdenek Jurasek, który najpierw odebrał krążek Bartłomiejowi Gawlinie, potem minął zwodem kolejnego zawodnika z Tychów i technicznym strzałem pokonał Arkadiusza Sobeckiego. Chwilę potem kolejnego gola silnym strzałem zdobył Rafał Cychowski (na zdjęciu). Na 90 sekund przed końcem zespół gości grał w osłabieniu, a gdański trener Marian Pysz wycofał bramkarza. Grając w przewadze dwóch zawodników, Stoczniowiec bombardował bramkę Sobeckiego, ten bronił jednak efektownie i skutecznie. Na 25 sekund przed końcem Jurasek nie dał mu jednak szans silnym strzałem tuż nad lodem. Sędziowie zarządzili dogrywkę, która jednak nie przyniosła rozstrzygnięcia.
Stoczniowiec 5 (1 1 3 0)
GKS Tychy 5 (2 2 1 0)
Bramki: 1:0 Leśniak (4.), 1:1 Belica (11.), 1:2 Krzak (15.), 1:3 Ślusarczyk (23.), 2:3 Jankowski (33.), 2:4 Woźnica (40.), 2:5 Krzak (52.), 3:5 Jurasek (56.), 4:5 Cychowski (57.), 5:5 Jurasek (60.) Kary: Stoczniowiec - 10 min, GKS - 22 min
pał