Michael Jordan, Magic Johnson, Larry Bird, David Robinson, Patrick Ewing, Hakeem Olajuwon, Charles Barkley, John Stockton - oni wszyscy już nie grają w koszykówkę. Pippen - obecnie 39-letni - przymierzał się do zakończenia gry już rok temu. Jednak uległ namowom swojego byłego kolegi z Chicago Bulls Johna Paxsona (dziś prezes Byków) i podpisał dwuletni kontrakt. Zrealizował z niego tylko sezon, i to niecały, bo po dziesiątej w życiu operacji kolana był w stanie zagrać tylko w 23 z 82 meczów poprzedniego sezonu. Bulls nie weszli do play-off, co Pippenowi przydarzyło się po raz pierwszy w 17-letniej karierze w Chicago, Houston i Portland. Zwlekał jednak z ogłoszeniem zakończenia kariery aż do października. Złośliwi twierdzą, że dopiero teraz dostał zapewnienie wypłacenia całości pieniędzy z ponad 5 mln dol. obiecanych w kontrakcie na sezon 2004/05.
Pippen to zawodnik wybitny, jeden z koszykarzy, którzy odmienili ten sport. Przy wzroście 203 cm w Bulls spełniał rolę rozgrywającego, jednocześnie grając w obronie przeciwko najgroźniejszym zawodnikom na niemal wszystkich pozycjach. To jego gra w defensywie przeciwko Magicowi Johnsonowi w finałach 1991 r. pozwoliła Bulls na wygranie pierwszego mistrzostwa i rozpoczęcie niepodzielnego panowania w NBA. Pippen zbierał, podawał, bronił, biegał do kontrataków, wchodził pod kosz, a także trafiał trójki w ważnych momentach. Tylko on i Jordan, którego uzupełniał idealnie, byli w składzie Bulls we wszystkich sześciu mistrzowskich sezonach - w latach 1991-93 oraz 1996-98.
A przecież jako nastolatek nie zapowiadał się na gwiazdę parkietów, ba - w ogóle nie marzył o sukcesach w koszykówce. Na studia w niewielkim Central Arkansas University wybierał się z myślą, że zostanie asystentem (czyli człowiekiem od "przynieś, podaj, pozamiataj") w zespole futbolistów. Przydzielono go jednak do koszykarzy, a po roku - kiedy podrósł 20 cm - załapał się do zespołu. Trzy lata później był numerem 5 w drafcie NBA.
Ale był też drugi Pippen. Jak każdy chciał "być jak Michael". Owszem, akceptował rolę pomocnika Jordana, ale jego ambicja kazała mu ciągle myśleć o tym, jak to by było mieć zespół tylko dla siebie. W sezonie 1993/94 niemal spełnił to marzenie. Poprowadził Bulls bez Jordana (wtedy "Air" po raz pierwszy zakończył karierę i grał w baseball) do 55 wygranych w sezonie. W play-off nie potrafił jednak być liderem na miarę Jordana. 1,8 s przed końcem meczu z New York Knicks odmówił wyjścia na boisko, gdy trener Jackson wyznaczył do wykonania decydującego rzutu Toniego Kukocza. Chorwat trafił, Bulls w tej rywalizacji walczyli o zwycięstwo do końca, ale na wizerunku Pippena do końca została rysa. Nie umiał także być liderem na miarę możliwości zespołów Houston Rockets i Portland Trail Blazers, w których grał później. Potrafił być też arogancki w stosunku do dziennikarzy, co zdarza mu się do dziś. Dowód? W dniu zakończenia kariery podczas radiowego wywiadu przeprowadzonego przez telefon nagle się zdenerwował i rozłączył w połowie dyskusji...
- Chciałbym być zapamiętany jako dobry kolega. Będzie mi brakowało codziennej rywalizacji na treningach i meczach. Ale jestem w 100 proc. pewny, że do gry nie wrócę. Po 17 latach występów wydobyłem z siebie całą koszykówkę, która we mnie była. Gdybym teraz wam opowiadał, że mogę jeszcze zagrać 82 mecze w roku, sam bym siebie oszukiwał - mówił Pippen do dziennikarzy podczas wtorkowej konferencji prasowej. W tle działacze Bulls ustawili sześć pucharów za mistrzostwo NBA, które zdobył dla Byków w latach 1991-98. Cóż za odmiana od czasów demonicznego, zwolnionego z Bulls nieco ponad rok temu prezesa Jerry'ego Krause'a, który był największym wrogiem w oczach Pippena...
Teraz Pippen ma pomagać Paxsonowi i trenerowi Scottowi Skilesowi w pracy treningowej z młodym zespołem Bulls. Specjalnie dlatego przeniósł całą rodzinę na stałe z domu na Florydzie do Chicago. Może skorzysta na tym także Polak Cezary Trybański, nowy zawodnik Byków? Choć są różne opinie na temat "pomocy" Pippena. Ponoć w poprzednim sezonie - zwłaszcza po tym, jak w styczniu odniósł poważną kontuzję - też chciał pomagać kolegom z zespołu, doradzać, ustawiać. Chętnych nie było. Także dlatego, że Pippen zarabiał sporo więcej niż wielu z nich.
Scottie Pippen nie zdobył żadnego tytułu, kiedy w zespole nie miał Michaela Jordana. Ale Jordan też nie wygrał nic bez Pippena. Całe szczęście, że od 1987 r. przez 11 lat (z przerwą) grali razem. Bez nich koszykówka nie byłaby tam, gdzie jest teraz.
urodzony 25 września 1965 r. w Hamburgu, stan Arkansas
203 cm wzrostu, skrzydłowy/rzucający/rozgrywający
kariera sportowa: uniwersytet Central Arkansas (1984-87), Chicago Bulls (1987-98 i 2003-04), Houston Rockets (1999), Portland Trail Blazers (1999-2003).
mistrz NBA 1991, 1992, 1993, 1996, 1997, 1998 z Chicago Bulls
mistrz olimpijski 1992 i 1996 z zespołem USA (Dream Team I i III)
statystyki z 17 sezonów zasadniczych NBA: 1178 meczów, 16,1 punktu, 6,4 zbiórki, 5,2 asysty, 1,96 przechwytu na mecz
statystyki z 16 play-off NBA (nie grał tylko w ostatnim sezonie): 208 meczów (drugi w historii po Kareemie Abdul-Jabbarze), 17,5 punktu, 7,6 zbiórki, 5,2 asysty, 1,96 przechwytu
rekordy z pojedynczych meczów: 47 punktów, 18 zbiórek, 15 asyst, 9 przechwytów, 5 bloków
siedem razy wybierany do piątki najlepszych obrońców NBA
siedem razy grał w Meczu Gwiazd NBA, w 1994 roku był MVP tego spotkania
jeden z 50 najlepszych koszykarzy 50-lecia NBA w 1996 roku