Dzisiejsze spotkanie jest rozgrywane awansem, ponieważ gdańszczanki w najbliższą niedzielę mają u siebie mecz z Hypo Wiedeń w ramach kwalifikacji do Ligi Mistrzów.
Nata AZS AWFiS dokonała historycznego wyczynu - w minionym sezonie odebrała lubelskim piłkarkom ręcznym mistrzostwo Polski po dziewięciu latach ich nieprzerwanego panowania na krajowych parkietach. Swój sukces odniosła w przekonującym stylu i wydawało się, że w tym sezonie także będzie głównym kandydatem do tytułu. Tymczasem początek tego sezonu gdańskie akademiczki mają niezbyt udany - wygrały trzy mecze (z Gościbią Sułkowice, Pogonią Żory i Zagłębiem Lubin), a przegrały dwa - na inaugurację rozgrywek u siebie z Vitaralem Jelfą Jelenia Góra oraz w Nowej Rudzie ze Zgodą. Nie najlepsze są nie tylko wyniki, ale także styl gry Naty. Na słabszą postawę mistrzyń mogą mieć wpływ poważne kłopoty finansowe, z jakimi boryka się klub. Piłkarki nie otrzymują wypłat na tyle długo, że wszystkie mogłyby już uzyskać status zawodniczek bezkontraktowych. Według informacji z Gdańska żadna jeszcze tego nie zrobiła, ale sytuacja, w jakiej się znajdują, z pewnością nie sprzyja pełnej mobilizacji.
Najprawdopodobniej spore znaczenie miały także zmiany personalne, jakie zaszły w drużynie. Najważniejsze było odejście (do Francji) znakomitej bramkarki Galiny Łotariewej i kluczowej zawodniczki w drugiej linii Karoliny Siódmiak. Przyszły do Gdańska wartościowe szczypiornistki, zwłaszcza rozgrywające Agnieszka Wolska z Lublina i Justyna Łabul z Piotrkowa. Trener Jerzy Ciepliński jednak podkreśla, że potrzebują jeszcze czasu na wejście w rytm gry zespołu. Dochodzi do tego słaba forma Agnieszki Truszyńskiej, najbardziej doświadczonej zawodniczki Naty.
- Gra Naty opiera się na solidnej obronie, dobrym kontrataku i rzucie z drugiej linii. Nowe zawodniczki powinny szybko się wpasować w zespół. Za to trudno będzie zastąpić taką bramkarkę jak Gala - ocenia trener SPR Edward Jankowski.
Lublinianki są na pierwszym miejscu w tabeli, mając osiem punktów, tyle samo co EB Start Elbląg. Nata jest wśród czterech zespołów, które zdobyły dotąd sześć punktów. Dzięki zwycięstwu w dzisiejszym meczu nasze szczypiornistki uciekłyby groźnym rywalkom na większy dystans. Spotkanie ma dla gospodyń znaczenie ambicjonalne i jest okazją do rewanżu. To właśnie porażka wiosną we własnej hali z Natą przesądziła o stracie na jej rzecz tytułu mistrzowskiego.
Trener Jankowski liczy na zwycięstwo, podkreśla jednak, że przeciwnik nawet w słabszej formie jest bardzo groźny. - Pokonanie Naty jest możliwe pod warunkiem, że wszystkie zawodniczki się sprężą i będą w pełni dyspozycyjne, dadzą z siebie wszystko w ataku i w obronie. Ostatnio mieliśmy luki na kilku pozycjach - mówi lubelski szkoleniowiec.
Mecz SPR z Natą Gdańsk rozpoczyna się dzisiaj w hali MOSiR o godzinie 18.