Mówi Monika Bryczkowska

Mariusz Rabenda: Debiutowałaś zaledwie w poprzednim sezonie, a już awansowałaś do pierwszego składu Piasta i dostałaś powołanie do kadry juniorek. Same sukcesy. Czego oczekujesz po kolejnych rozgrywkach?

Monika Bryczkowska (atakująca Piasta): Stabilizacji i coraz większego ogrania się, no i nadal pewnego miejsca w pierwszym składzie. W każdym razie ja się z niego wyrzucić nie dam. Stać mnie na to, by moja pozycja w zespole była pewna.

O co Twoim zdaniem w tym sezonie grać będzie Piast?

- O wygranie każdego meczu, a w konsekwencji o awans do ekstraklasy. Naszym atutem jest to, że w tym sezonie nie mamy dziur w składzie. Na każdej pozycji mamy niezłe zawodniczki.

Która z młodych zawodniczek ma w tym sezonie szansę wejść do zespołu?

- Sądzę, że Antek [Anna Róg - red.] ma największe szanse pokazać się na lewym skrzydle. Teraz grać będzie tam Ada Wychowanek, ale ona może być też środkową. Oczywiście ogromne szanse ma Kinga Kasprzak, która na razie leczy kontuzje. Będzie więc rywalizacja w zespole, ale myślę, że to dobrze.

Czy to, że jesteś leworęczna, pomaga Ci w grze?

- Nie zawsze jest atutem. Szczególnie trudno jest mi grać na lewym skrzydle. Z tej strony niełatwo jest odbić blok i moje ataki częściej trafiają w blok rywalek. Ale ma to też swoje plusy, które staram się wykorzystać.

Jak na Twoją psychikę wpływa seria niewykorzystanych okazji?

- Staram się tym nie przejmować, zwłaszcza gdy wiem, że dostałam piłkę, którą trudno było skończyć. Powtarzam sobie, że nie można się załamywać.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.