Gdyby podczas zawodów na skoczni narciarskiej wiało tak mocno, jak wczoraj w portowym Ventspils, pewnie przerwano by zawody. Szkoda, że szwedzki sędzia spotkania Amiki z Łotyszami nie miał takiej możliwości. Piłkarze musieli kopać piłkę, a ta i tak leciała, gdzie poniósł ją wicher. Wiał on wczoraj znad Bałtyku z prędkością sięgającą 55 km/h. Na boisku wiał zza bramki, w której w pierwszej połowie stał Maciej Mielcarz. Bramkarz Amiki to wielki chłop, ma duży zasięg ramion, ale chyba nigdy wcześniej w karierze nie udało mu się wyrzucić piłki tak daleko - prawie pod polem karnym Ventspils. Po zmianie stron Mielcarz miał natomiast kłopoty, by przy wznowieniu gry przekopnąć połowę.
Drużyna, która grała z wiatrem, atakowała. Przez pierwsze 45 min Łotysze musieli się bronić, bo wiatr wiał im w twarze. Nic dziwnego, że nie oddali ani jednego celnego strzału na bramkę Amiki. Próbowali dwa razy, ale oba uderzenia były bardzo niecelne. Ponadto często kiksowali, wywracali się na piłce. Gra była chaotyczna, akcje przypadkowe, a ilość ataków, w których zawodnicy potrafili wymienić kilka celnych zagrań, można byłoby policzyć na palcach jednej ręki.
Inicjatywę mieli wronczanie, ale gola zdobyli po kontrataku. Wydawało się, że Jacek Dembiński popełnił błąd - szybką akcję zakończył strzałem zza pola karnego, choć Karol Gregorek wybiegał na czystą pozycję. Bramkarz Ventspils Denis Romanovs odbił jednak piłkę przed siebie, a Gregorek kopnął ją do siatki.
Po zmianie stron to Polacy musieli stawić czoło wichurze i szybko zostali zepchnięci do defensywy. A że gra obronna Wronek od początku sezonu wygląda nienajlepiej, oglądaliśmy kilka bardzo groźnych okazji dla Ventspils. W 55. min łotewski stoper Maris Smirnovs, uczestnik Euro 2004 z bliska strzelił nad poprzeczką. Później z każdą minutą gospodarze coraz odważniej przedostawali się w pole karne Amiki. Gola zdobyli jednak po długim przerzucie piłki z lewej strony, a futbolówkę wepchnął do bramki Vits Rimkus - inny reprezentant Łotwy z finałów mistrzostw Europy. Dziesięć minut później znany z gry w polskiej lidze Grażvydas Mikulenas był niepilnowany 6 m przed bramką, ale trafił piłką w poprzeczkę!
Drużynie z Wielkopolski rzadko udawało się zmusić Romanovsa do interwencji. Amica oddała w drugiej części dwa celne strzały - oba autorstwa Dembińskiego. Łotewski bramkarz bronił jednak bez zarzutu. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry przed szansą stanął Marcin Burkhardt, ale z rzutu wolnego uderzył tuż obok słupka.
Rewanż 30 września we Wronkach.
Strzelcy bramek
Ventspils: Rimkus (72., po podaniu Stukalinasa)
Amica: Gregorek (26., dobitka strzału Dembińskiego)
Składy
Ventspils: Romanovs - Smirnovs, Soleicuks, Korablovs Ż, Hejdušek Ż, Rechwiaszwili, Stukalinas, Agafonow (69. Mikulenas Ż), Krohmer, Bicka (86. Butriks), Rimkus
Amica: Mielcarz - Skrzypek, Bieniuk, Stasiak, Dudka - Gregorek Ż (90. Łudziński), M. Burkhardt, Bartczak, Grzybowski (81. Sobociński) - Dembiński, Kryszałowicz (88. Kucharski)
Sędzia: Martin Hansson (Szwecja)
Widzów 800 (ok. 30 kibiców Amiki)
Ventspils - Amica