Powiedzieli po meczu Odra - Polar

Janusz Wysocki (prezes Odry): Chłopcy pokazali prawdziwy charakter. Było duże zaangażowanie, wola walki i naprawdę niezła gra. To ważne, że pokonaliśmy lidera. Może mieć to duże znaczenie psychologiczne dla zespołu. Przyznam się szczerze, że ciśnienie przed tym spotkaniem było duże i bardzo się go obawiałem. Przy wyniku 0:2 można było już zwątpić, ale zespół szybko odrobił straty, a swoją grą cały czas dawał nadzieję na końcowy sukces.

Artur Nahajło (trener Polaru): Wielka szkoda, że nie udało nam się utrzymać dłużej dwubramkowego prowadzenia. Nie można uznać, że zagraliśmy dzisiaj słabo. To był dobry mecz w wykonaniu mojej drużyny, ale nie zawsze jak się dobrze gra, to się wygrywa. Odra postawiła nam bardzo ciężkie warunki, grała agresywnie, z wielką determinacją. Gospodarze strzelali bramki po zagraniach ze skrzydeł i o to mam pretensje do moich obrońców. Za łatwo dawali się ogrywać na bokach. Przy drugiej i trzeciej bramce nie pomógł też drużynie bramkarz. Piłki na piątym metrze powinien wybijać lub łapać.

Franciszek Krótki (trener Odry): Cały czas czekaliśmy na to, by Radek Grądowski nadrobił braki fizyczne. Od początku na niego bardzo liczyłem, ale on nie ma jeszcze siły na cały mecz. Już w przerwie prosił o zmianę. Zagrał jeszcze w drugiej połowie, ale nie tak dobrze jak w pierwszej. Zdecydowałem się wystawić Wojtka Sałka na lewej pomocy, bo to zawodnik uniwersalny. Zagrał bardzo poprawnie. Chwała, że ten mecz wygraliśmy, chociaż kosztował mnie on wiele nerwów. Oddaliśmy mnóstwo strzałów, były ciekawe akcje. W porównaniu do tego, co było tydzień temu w Kątach Wrocławskich, to były dwie różne drużyny. Teraz muszę znaleźć rozwiązanie, by nie tylko w Opolu szło tak dobrze.

Radosław Grądowski (pomocnik Odry): Cieszę się ze zwycięstwa i strzelonej bramki. To był mój pierwszy mecz w wyjściowym składzie i liczę, że trener w kolejnych będzie również na mnie stawiał. Czy tak będzie, to już jednak pytanie do trenera. W środku pola bardzo dobrze współpracowało mi się z Markiem Traczem. Marek się dużo więcej ode mnie nabiegał. Mam zaległości, brakuje mi siły do biegania. Chłopcy mnie jednak zmobilizowali i dałem radę grać w drugiej połowie. Przy pierwszej bramce Wojtek Sałek bardzo dobrze podał, a mnie zostało dopełnienie formalności.

Marcin Rogowski (pomocnik Odry): Zagraliśmy niezłe spotkanie, pokazaliśmy charakter. Podnieść się z wyniku 0:2 to duża sztuka. Wzajemnie na siebie nakrzyczeliśmy, zmobilizowaliśmy się i to dało szybko efekt. U siebie zawsze będziemy grać dobrze. Chodzi o to, by się mentalnie przestawić, przygotować do tego, że skoro u siebie potrafimy, to na wyjeździe również może nam się dobrze grać. Dopiero jak będziemy regularnie zdobywać punkty na obcych boiskach i wygrywać, będzie można uznać, że jesteśmy przyzwoitą drużyną.

Marek Tracz (kapitan Odry): Ze swojego występu nie jestem w pełni zadowolony. Wyszedłem na boisko po zatruciu i to odbiło się na mojej grze. Sami stworzyliśmy sobie horror w tym meczu. Przy stanie 0:2 każdemu z nas przez myśl przeszło, że możemy ten mecz przegrać, a wtedy byłaby to już katastrofa. Na szczęście dla nas wszystko dobrze się skończyło, pokazaliśmy momentami bardzo dobrą piłkę. Z Radkiem Grądowskim grałem wspólnie przez wiele lat i dobrze się rozumiemy. Miałem więcej zadań defensywnych, on grał bardziej z przodu. Pojawiały się głosy, że mamy nie najlepszą atmosferę w drużynie. To nieprawda, a po zwycięstwie z liderem będzie ona jeszcze lepsza.

Wojciech Sałek (pomocnik Odry): Trener wystawił mnie na lewej pomocy i w pewnym sensie była to dla mnie nowość. W przeszłości występowałem na bocznej pomocy, ale ostatnio głównie w środku pola. Jakoś się udało, choć do swojej gry mam jeszcze dużo zastrzeżeń. Cieszą mnie dwie asysty w tym meczu. Cały czas na treningach pracuję, by osiągnąć dobrą formę fizyczną, jeszcze trochę mi do niej brakuje.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.