Przed lubelskimi żużlowcami dwa najważniejsze spotkania tego sezonu, które mają zadecydować o tym, kto pojedzie w barażach o ekstraligę. Dyrektora TŻ Sipmy Jarosława Siwka coraz bardziej niepokoi ogromna pewność siebie, jaką prezentują działacze Marmy Rzeszów - rywala TŻ
Piotr Pawłat: Przed TŻ dwa najważniejsze mecze tego sezonu - z Lotosem Gdańsk i Marmą Rzeszów, który z nich będzie trudniejszy?
Jarosław Siwek: - Oczywiście ten z Marmą Rzeszów. Musimy go po prostu wygrać, a wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że nie będzie to łatwe. W meczu z Lotosem nie musimy triumfować, natomiast inne rozstrzygnięcie niż nasze zwycięstwo z Marmą sprawi, że znajdziemy się poza barażami i naprawdę mam spore obawy przed tymi zawodami.
Czy to oznacza, że obawia się Pan powtórzenia sytuacji z rundy zasadniczej, w której Marma w kontrowersyjnych okolicznościach wygrała w Lublinie?
- Naprawę wiele na to wskazuje, że tak się może zdarzyć. Z różnych stron dochodzą do mnie sygnały, że te zawody mogą nie być ,,czyste". Niepokojem napawa również niewiarygodna pewność siebie rzeszowian, którzy mówią tylko o zwycięstwie. Prezes Marmy Tadeusz Szylar ogłosił publicznie, że zawodnicy Lotosu Tomasz Chrzanowski i Robert Kościecha, po przegranym meczu w Rzeszowie obiecali mu, że w Lublinie będą walczyć z pełną determinacją. Tej determinacji na pewno nie mieli w Rzeszowie, bo zdobyli zaledwie 36 punktów, a Chrzanowski zaliczył chyba najsłabszy występ w tym sezonie, kończąc spotkanie z dorobkiem zaledwie pięciu punktów. Co to ma znaczyć i jak można mówić takie rzeczy publicznie? Jednym odpuszczają, a na innych się mobilizują? To wygląda jak jakaś spółdzielnia! Naprawdę po takich wypowiedziach można nabrać poważnych obaw.
Wróćmy jednak do Lublina. Czy Peter Karllson pojedzie w obu tych spotkaniach?
- Od Petera zostaliśmy zapewnienie, że tak, jednak na jednym z portali internetowych pojawiła się informacja, że pojedzie tylko raz. My liczymy na Szweda i rezerwujemy mu miejsce w składzie.
Kogo zastąpi?
- W tej chwili wszystko wskazuje na to, że Karllson zajmie miejsce Jurka Mordela. W dobrej formie jest Sebastian Trumiński i on pewnie pojedzie w obu tych spotkaniach. Ten chłopak stracił prawie dwa lata, na co wpływ miały różne rzeczy. Sebastian nie zapomniał, jak się jeździ na żużlu i na pewno też zmądrzał, bo papiery na jazdę miał zawsze. Wiele zależeć będzie od postawy Tomasza Piszcza, który startuje właśnie w Anglii oraz od spotkania z Lotosem. Nie musimy go wygrywać, bo w przypadku porażki będziemy musieli zdobyć z Marmą 49 punktów, żeby mieć lepszy bilans bezpośrednich spotkań.
Po incydencie w Gdańsku, kiedy Dariusz Śledź i Jerzy Mordel nie stawili się na meczu, w kuluarach dużo mówiło się o konflikcie pomiędzy zarządem a drużyną, o zaległościach finansowych, braku pieniędzy na wyjazdy, remonty i złej atmosferze. Co Pan na to?
- W sporcie żużlowym zawodnik musi myśleć i na torze, i poza nim. Niestety wygląda na to, że nie wszyscy do tego dorośli i w zasadzie powinni jeździć jako amatorzy. Każdy ma przecież kalendarz imprez i powinien wiedzieć, na co może sobie pozwolić, ile wydać, a ile odłożyć. Nie może być tak, że zawodnik dostaje naprawdę duże pieniądze przed sezonem i nagle w jego połowie mówi, że nie ma za co pojechać na mecz.
Ale zaległości są?
- Teraz mieliśmy trzy spotkania wyjazdowe, co dla klubu wiąże się z dużymi wydatkami, jednak wszystkie należności staramy się regulować terminowo.
Tak naprawdę sporo zalegamy tylko Grześkowi Knappowi, ale on jakoś się nie skarży, tylko jedzie na miarę oczekiwań. Myślę, że najwięcej narzekają ci, którzy roztrwonili otrzymane przed sezonem pieniądze, a nie były to małe kwoty.
Jakie szanse ma TŻ w barażach, w których, o ile zajmie drugie miejsce, zmierzy się z zielonogórskim ZKŻ quick-mix?
- Baraże odbywają się w październiku i bardzo duże znaczenie będzie miała pogoda. Kiedyś WKM Warszawa awansował do I ligi głównie dzięki temu, że żużlowcy Kolejarza Opole nie potrafili dopasować się do stołecznego toru, nad którym cały dzień lało. Jeśli ZKŻ będzie inwestował w sprzęt w takim tempie, jak to robi teraz, na pewno będzie ciężko.
Czy po ewentualnym awansie TŻ Sipma podoła wyzwaniom, jakie stawia ekstraliga?
- Po wstępnych rozmowach z głównymi sponsorami, a także z tymi mniejszymi, jestem pewien, że dalibyśmy sobie radę. Wiele zależeć będzie od tego, jak rozstrzygnie się kwestia prawa Bosmana. Od 1 maja żużlowcy z Unii Europejskiej nie będą mieli statusu zawodników zagranicznych i nie wiadomo, ilu będzie mogło naraz startować.