Żużel. Sullivan zostaje; czy wróci Jonsson?

Wszystko wskazuje na to, że Ryan Sullivan zostanie we Włókniarzu. Powrót do Częstochowy Andreasa Jonssona stoi natomiast pod dużym znakiem zapytania.

Koniec sezonu tuż i żużlowi działacze już teraz rozpoczynają budowanie drużyn na przyszły sezon. "Podchody" trwać będą przez kilka najbliższych miesięcy. Najbardziej emocjonująca walka toczyć się będzie o zagraniczne gwiazdy. W Częstochowie wszyscy przywykli już do tego, że w składzie mamy Ryana Sullivana. Wiele wskazuje na to, że Australijczyk także w przyszłym sezonie będzie zakładał plastron z lwem. Kończące się rozgrywki nie były dla niego najlepsze i działacze mieli prawo pomyśleć o zmianach. Po meczu z Unią Tarnów z inicjatywy zawodnika odbyło się spotkanie z członkami zarządu. Australijczyk miał zapytać, czy ma sobie szukać nowego pracodawcy.

- Zarząd, a także sponsor uznali, że absolutnie nie - mówi prezes Marian Maślanka. - Stwierdziliśmy, że jeden słabszy sezon nie może przekreślić tego, co Ryan zrobił dla klubu. Wziął na siebie winę za ostatnią porażkę. Był zdruzgotany tym, co się stało. Pod tym względem to wyjątkowy przypadek. Widać, jak bardzo jest związany z naszym klubem.

Tymczasem fani biało-zielonych oczekują powrotu do Częstochowy Andreasa Jonssona, który odchodząc do Bydgoszczy, zapowiadał, że żegna się z Włókniarzem tylko na jeden sezon. 24-letni Szwed jeździ w tym roku znakomicie. Jak na razie ma najwyższą średnią w ekstralidze i najpewniej będzie mógł przebierać w ofertach. Czy Włókniarz taką mu złoży? - pytamy prezesa Maślankę.

- Bardzo chętnie widzielibyśmy Andreasa w drużynie, jak chyba każdy klub w Polsce - twierdzi szef częstochowskiego klubu. - Na razie za wcześnie na konkrety, ponieważ ciągle obowiązuje przepis ograniczające liczbę obcokrajowców do jednego w drużynie.

Kluby oczekują, że Główna Komisja Sportu Żużlowego odkryje karty do końca września. Powołany został specjalny zespół, który miał się zająć się regulaminem, ale na razie efektów jego pracy nie widać. - To jest podstawowy problem, jaki wiąże klubom ręce - twierdzi prezes Maślanka. - Zresztą nie tylko klubom. Informacji o kształcie przyszłorocznych rozgrywek oczekuje także telewizja Polsat.

Polsat w tym roku transmitował mecze z Częstochowy, Wrocławia, Tarnowa i Zielonej Góry. W przyszłym chce pokazywać żużel na jeszcze większą skalę (na żywo dwa spotkania w niedzielę i poniedziałek). Oczekuje jednak zmian, które sprawią, że mecze ekstraligi będą bardziej atrakcyjne niż w tym roku. Podstawowe postulaty Polsatu to: uwolnienie rynku zawodników zagranicznych (minimum dwóch w drużynie), zrezygnowanie z biegów dla juniorów oraz obowiązku posiadania dwóch juniorów w składzie. Te oczekiwania pokrywają się z propozycjami Włókniarza oraz Atlasu Wrocław.

- Poprawienie atrakcyjności meczów musi leżeć w interesie wszystkich, którym zależy, aby żużel był dla kibiców i mediów - podkreśla prezes Włókniarza. - Tylko wtedy nasz sport będzie się rozwijał. W innym przypadku zostanie zepchnięty na margines. Decyzje dotyczące regulaminu muszą zapaść jak najszybciej. To bardzo ważne dla całego środowiska.