Trzecie kolejne zwycięstwo odniosła Polonia Bytom, która jest już na czwartym miejscu w tabeli. Zamyka ją Walka Zabrze, która w tym sezonie jako jedyny zespół jeszcze nie wygrała.
Śląsk - Ruch 0:0
Po kwadransie wyrównanej walki gospodarze uzyskali przewagę. Podopieczni trenera Grzegorza Kowalskiego utrzymywali się dłużej przy piłce, ale ich akcje były nieskładne, nie było w nich pomysłu.
Jeżeli już było groźnie pod bramką Ruchu, to wynikało to z błędów defensywy radzionkowian. Śląsk tak naprawdę stworzył trzy, może cztery sytuacje, z których dwie powinny zakończyć się bramkami. W 31. min, po płaskim dośrodkowaniu Krzysztofa Wołczka Marek Kowalczyk nie trafił czysto w piłkę. Kilka chwil później ponownie przed szansą zdobycie bramki stanął Kowalczyk. Tym razem dośrodkowywał Mateusz Kasprzycki. Napastnik Śląsk ładnie zgrał sobie piłkę piersią i znalazł się na piątym metrze sam przed bramką Ruchu. Uderzył jednak tak, że piłka nie tylko nie wpadła do siatki, ale też minęła bramkę. I to była ostatnia groźna sytuacja Śląska. - Biorę na siebie odpowiedzialność za wynik. Miałem dogodne szanse do zdobycia goli, ale zawiodłem. Napastnika rozlicza się z goli, a ja ich dzisiaj nie strzeliłem. Gdybyśmy coś strzelili, to Ruch by już nie odpowiedział - smutno komentował po spotkaniu Kowalczyk.
W II połowie gospodarze zaprezentowali się jeszcze słabiej. W grze Śląska panował chaos. Nie było przemyślanych akcji, a tylko żywiołowe ataki, z których nic nie wynikało.
Ruch, im bliżej było końca meczu, tym coraz bardziej ograniczał się tylko do przeszkadzania. Kto wie, jaki byłby wynik, gdyby radzionkowianie zagrali odważniej. Po końcowym gwizdku piłkarze Ruchu nie kryli jednak radości z remisu. - Spotkały się dwie równorzędne drużyny. Nie było murowania bramki z obu stron. Przyjechaliśmy, aby powalczyć o coś więcej niż tylko punkt. Wywalczyliśmy remis, jesteśmy nadal zespołem niepokonanym i z tego się cieszymy. Było sporo walki, za to niewiele sytuacji bramkowych. Tak jednak często bywa, gdy dochodzi do meczu na szczycie - mówił trener Ruchu Jan Pietryga. - Do 30. minuty wyglądało to przyzwoicie i powinniśmy wtedy strzelić przynajmniej jedną bramkę, bo były sytuacje. Później straciliśmy kontrolę nad przebiegiem meczu. Zespół z Radzionkowa pokazał, że jest mocny - podsumował Grzegorz Kowalski, szkoleniowiec Śląska.
SKŁADY
Śląsk: Janukiewicz - Wołczek, Lis, Kosztowniak, Lipiński (85. Rosiński) - Kasprzycki (70. Małecki), Szewczyk, Ignasiak, Ostrowski (75. Szczot) - Ulatowski, Kowalczyk (60. Wielgus).
Ruch: Urbańczyk - Sobala (90. Pogorzałek), Banaś (46. Wloka), Klaczka, Szczygieł - Wrześniewski Ż, Bonk Ż, Galeja (89. A. Krzęciesa), Pajączkowski - Wesecki (78. Gielza), Rudyk.
Polonia B. - Polonia S. 3:0
Prowadzeni przez nowego trenera, Andrzeja Buskiego goście ze Słubic zagrali głęboko cofnięci i zagrażali bytomskiej bramce jedynie po tzw. stałych fragmentach gry. - Ciężko rozgrywa się atak pozycyjny w takim tłoku. Najważniejsze, że znowu wygraliśmy - cieszył się Kapica.
Pierwszego gola dla gospodarzy, którzy zasłużenie wygrali ten mecz, zdobył Piotr Smolec, który z konieczności (kontuzja Marcin Rejmanowskiego) wystąpił w tym meczu jako napastnik. Dwa kolejne dołożył wprowadzony w II połowie Marcin Ziaja: przy pierwszym bytomski napastnik, jak sam przyznał, "chciał strzelić z fałsza, a wyszło jak wyszło", a za drugim razem wykończył akcję Mirosława Wani. - Ziaja zrobił to, czego wymagam od zmienników. Pociągnął grę i ustalił wynik - stwierdził Kapica, w którego zespole debiutował 19-letni obrońca Damian Baron (wcześniej Gwarek Zabrze).
STRZELCY BRAMEK
Smolec (21.), Ziaja (74., 82.)
SKŁADY
Polonia B.: Suchański - Broniewicz, Jurczyk, Baron (58. Byrski) - Trzeciak, Wania, Sosna, Gacki (46. Ziaja), Marcinkowski (87. Kondzielnik) - Tukaj, Smolec.
Polonia S.: Dłoniak Ż - Grochowicki, Dobras (83. Ślifirczyk), Marycki Ż, Timoszyk (61. Goworko) - Ziemniak Ż (26. Groblica), Dąbrowski Ż, Nowakowski, Traczyk (69. Rośmiarek), Jarecki - Kawczyński.
Rozwój - Arka 1:0
W stojącym na kiepskim poziomie meczu, w którym więcej sytuacji bramkowym mieli goście, piłkarze z Brynowa pokonali jednak zawodników z Nowej Soli. - Zagraliśmy dziś ospale, bez ikry. Na szczęście mamy Grzegorza Rajmana, który wygrał nam mecz - podsumował trener Rozwoju, Henryk Grzegorzewski. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się bezbramkowym remisem, katowicki pomocnik wykonywał rzut wolny po faulu na Damianie Kwiatkowskim. Do bramki rywali było 20 m, ale Rajman przymierzył i ulokował piłkę w samym okienku. - Trenowaliśmy ten element i dziś wyszło dokładnie tak, jak powinno - opowiadał uśmiechnięty piłkarz Rozwoju.
Drugim bohaterem tego meczu był katowicki bramkarz. Marek Kolonko kilkakrotnie miał okazję do pokazania swoich wysokich umiejętności. Pomocnik Arki Bogdan Rubacha chyba do tej pory nie może zrozumieć, w jaki sposób Kolonko obronił jego strzał w I połowie, bo wydawało mu się, że strzela do pustej bramki.
STRZELEC BRAMKI
Rajman (84.)
SKŁADY
Rozwój: Kolonko - Tomczyk Ż (78. Will), A. Bosowski, Polarz, Bauer Ż CZ (89.) - Kiszel (46. Kwiatkowski), Lis (62. Bonczek), Szarek, Rajman - Buffi (90. Witek), Wróbel Ż.
Arka: Łoboda Ż - Nowakowski, Winograd Ż, Sarnat (70. Gallewicz) - Jaremowicz (87. Bandosz), Iwanowski, Rubacha, Malinowski (73. Kroczak Ż), Kałuży - Wawrów (82. Wolak), Domagała.
gak
Górnik - Promień 1:2
Już dawno piłkarze z Jastrzębia nie zagrali tak słabo na własnym boisku. W sobotę zawodnicy z Żar grali składniej, byli szybsi od gospodarzy i, jak stwierdził po meczu trener Promienia Krzysztof Pawlak, "mądrzejsi piłkarsko". Goście mogli wygrać wyżej niż tylko różnicą jednej bramki, ale nie wykorzystali kilku bardzo dobrych okazji do zdobycia gola.
Pierwszego gola w tym meczu, już w pierwszym kwadransie, strzelili jednak jastrzębianie, a konkretnie Arkadiusz Taraszkiewicz. Potem na boisku dominowali goście, którzy szybko strzelili wyrównującą bramkę: po dośrodkowaniu Marcina Świrlika kiepsko grający w tym meczu jastrzębscy obrońcy zbyt długo zwlekali z wybiciem piłki i... leżący na boisku Sebastian Dudek wepchnął ją do siatki. - Nie mogę zrozumieć, z jakiego powodu po zdobyciu gola cofnęliśmy się - denerwował się szkoleniowiec gospodarzy Krzysztof Zagórski. Jego podopieczni jeszcze przed przerwą mogli ponownie prowadzić, ale po uderzeniu Roberta Żbikowskiego piłka trafiła w poprzeczkę.
Początek II połowy należał do gospodarzy, ale gola zdobyli goście. Po strzale z dystansu Dudka nie popisał się bramkarz Górnika Grzegorz Sodzawiczny, który wybił piłkę pod nogi Erwina Łabula, a napastnik Promienia bez trudu wpakował ją do siatki. - To był decydujący moment tego spotkania. Trochę zabrakło nam szczęścia - narzekał Zagórski.
STRZELCY BRAMEK
Górnik: Taraszkiewicz (14.)
Promień: Dudek (22.), Łabul (67.)
SKŁADY
Górnik: Sodzawiczny - Wrześniak, Staniek, Ciemięga (70. Piksa) - Pielorz Ż, Grabczyński, Ćmich (59. Sadlok), Taraszkiewicz, Małkowski - Miąsko 3 (75. B. Pawliczek), Żbikowski.
Promień: Kowalczyk - Białas, Kozioła, Tychowski, Jędrzejewski Ż - Świrlik (68. Homik), Jakubik, Dudek, Kopernicki Ż - Czyżyk (88. Dewo), Łabul (83. Aksamitowski).
gak
TOR Dobrzeń Wielki 1 (1)
STRZELEC BRAMKI
Sieńczewski (44.)
SKŁADY
TOR: Krupa - Białek, Duraj, Malik, Dudek, Pirskalla, Konik (86. Kaleta), Sieńczewski, Nita, Piwowarczyk, Jankowski (84. Jańczak).
Walka: Piechota - Gałecki, Okoń, Maj, Stemplewski - Piwowar (76. Jaskuła), Musiał (63. Waniek), Rączka, Szmieszek - Suker (46. Dolny), Sosna.
W pozostałych meczach:
STRZELCY BRAMEK
Polar: Augustyniak (3., 30., 68.), Anioł (70.)
Lech: Pochylski (32.)
STRZELCY BRAMEK
Kupis (9.), Kłak (38.)
Inkopax Kąty Wrocławskie 1 (1)
STRZELEC BRAMKI
Chęciński (31.)