ŁKS odzyskał skuteczność

Drużyna z al. Unii w efektownym stylu pokonała byłego pierwszoligowca. Tak więc Leszek Jezierski wrócił do swojego ukochanego klubu niczym Napoleon

Czego potrzeba, żeby odmienić drużynę. Okazało się, że wymiana trenerów nie jest jedynym pomysłem. Szefowie ŁKS zdecydowali się zostawić dotychczasowych szkoleniowców - Marka Chojnackiego i Grzegorza Wesołowskiego, a koordynatorem zrobić legendę klubu - Leszka Jezierskiego. Dzięki temu przez kilka ostatnich dni piłkarze mogli w spokoju ćwiczyć, nie słysząc co dzień o nowych trenerach, który już jadą do Łodzi z całej Polski.

I okazało się, że terapia polegająca przede wszystkim na spokoju pomogła. Drużyna może nie grała lepiej niż we wcześniejszych spotkaniach, ale odzyskała to, czego jej najbardziej brakowało - skuteczność. Szkoda tylko, że po przerwie ełkaesiacy nie chcieli dobić słabego rywala.

Przed pierwszym gwizdkiem sędziego nic nie wskazywało, że mecz zakończy się tak efektownie. Na rozgrzewce okazało się, iż zatrucie Pawła Golańskiego jest poważniejsze niż przypuszczano i kapitan drużynie nie może zagrać. W roli ostatniego stopera zastąpił go Zdzisław Leszczyński. Nowe było też ustawienie zespołu - ŁKS po raz pierwszy w tym sezonie zagrał trójką w obronie.

Łodzianie rozpoczęli mecz bardzo agresywnie, spychając rywali do defensywy. Nie najlepiej spisywali się pomocnicy, zwłaszcza boczni, dlatego pomysłem na rozgrywanie akcji były wrzutki w pole karne, albo długie podania do szybkiego Marcina Wachowicza. Gola zdobył jednak Maciej Nuckowski po dośrodkowaniu z rzutu rożnego swojego partnera z ataku. Była to chyba jedna z łatwiejszych bramek w karierze byłego napastnika Polonii Warszawa, bowiem rywale zostawili go zupełnie samego.

Po kwadransie uradowani kibice po raz pierwszy zawołali "Leszek Jezierski". Ich bohater obserwował grę z loży prasowej, co chwila pokrzykując: "Bliżej:, Rafał (Niżnik) odwróć się", "Krystian (Bolimowski) obudź się".

Gospodarze nie zachwycali, ale stwarzali okazje. Bliscy powodzenia byli Niżnik (obronił bramkarz) i Robert Sierant (strzelił minimalnie niecelnie). Najładniejszą akcję w całym spotkaniu przeprowadzili jednak polkowiczanie - po wymianie podań i dośrodkowaniu piłka trafiła do Tomasza Moskala, który mocno kopnął pod poprzeczkę. Wspaniałą interwencją popisał się jednak Bogusław Wyparło. Było to w 24 min. Wtedy nic jeszcze nie wskazywało, że ŁKS rozgromi rywala. Jego zawodnicy tracili piłkę, niecelnie podawali, grali bardzo chaotycznie. W przełamaniu się pomógł im bramkarz Górnika Rafał Kopaniecki, który w niezbyt groźnej sytuacji (piłka uciekała od bramki) przewrócił Wachowicza. Sędzia podyktował rzut karny, pewnie wykorzystany przez Niżnika.

Końcówka pierwszej połowy to już nokaut załamanych i zrezygnowanych gości. Ełkaesiacy wykorzystali dwie z trzech okazji. Trzeci gol padł po wzorowej kontrze, którą rozpoczął Wyparło podaniem do Sieranta. Ten przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów i kiedy już brakowało mu sił, podał w pole karne do Wachowicza, a ten mimo że był atakowany, obrócił się i z bliska strzelił w górny róg.

Polkowiczanie rozpoczęli grę, ale łódzcy piłkarze zabrali im piłkę i po podaniu Wachowicza Nuckowski w sytuacji sam na sam kopnął w tzw. długi róg. Ełkaesiacy strzelali gole z taką łatwością, że w przerwie trwały targi, ile razy jeszcze trafią do siatki. Okazało się, że ani raz. Dlaczego? Bo po pierwsze goście zagrali uważniej w defensywie, a po drugie - i ważniejsze - gospodarze stracili w szatni animusz. Niby atakowali, ale poza strzałami Wachowicza zza pola karnego, nie stwarzali większego zagrożenia. Wszystko przez to, że pchali się środkiem, być może przez to, że słabo grali Krystian Bolimowski i Arkadiusz Mysona.

Dopiero w ostatnich minutach pod bramką Kopanieckiego zrobiło się gorąco, ale... gola strzelił Górnik, który od 67 min grał w osłabieniu. Już w doliczonym czasie gry Marek Garncarczyk minął Sieranta, a następnie został przewrócony przez Wyparłę. Karnego wykorzystał Wojciech Górski, a sędzia skończył mecz.

ŁKS - Górnik Polkowice 4:1 (4:0)

STRZELCY BRAMEK

ŁKS: Nuckowski (10., 45.), Niżnik (39., karny), Wachowicz (44.)

n Górnik: Górski (90+4. karny)

Widzów: 5 tys.

SKŁADY

ŁKS: Wyparło Ż - Kadras, Leszczyński, Przybyszewski - Bolimowski (61. Szwajdych), Kłus, Niżnik, Sierant, Mysona - Nuckowski (69. Gortowski), Wachowicz (81. Kasztelan).

Górnik: Kopaniecki - Adamczyk (46. Smoliński Ż), Jeziorny, Majewski Ż - Rogóż, Górski, Łacina (46. Garncarczyk), Adamski Ż, Cz, Kalinowski - Moskal, Łagiewka (77. Lamberski).

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.