Piłkarze drugiej grupy III ligi rozegrali w ten weekend drugą kolejkę spotkań.
Trzech zawodników z rezerw Lecha było w Moskwie na meczu pierwszej drużyny z Terekiem Grozny: Błażej Telichowski, Arkadiusz Czarnecki i bramkarz Krzysztof Kotorowski. W piątek musieli wstać o piątej rano na samolot do Polski. W sobotę pobudka była o tej samej porze - tym razem, by zdążyć na zbiórkę przed wyjazdem autokarowym do Szczecina.
Lechici nie znali też możliwości rezerw Pogoni, która dopiero kilka dni temu w barażu z Jarotą Jarocin zapewniła sobie awans do III ligi. Szczecinianie zaatakowali od początku meczu i już w 9. min wygrywali 1:0 po uderzeniu Roberta Śliwińskiego.
Piłkarze Lecha mieli szansę na wyrównanie w 31. min, gdy w polu karnym Pogoni po zagraniu Dawida Chwałka piłkę złapał bramkarz Waldemar Grzanka. Sędzia podyktował więc rzut wolny pośredni z odległości 12 metrów od bramki. Piłka po strzale lechitów trafiła jednak w mur ustawiony przez zawodników Pogoni.
Gdy minutę przed końcem pierwszej połowy ponownie Śliwiński trafił do siatki Lecha, było już 2:0 dla Pogoni.
Po przerwie gra się wyrównała. W 67. min arbiter przyznał Lechowi rzut wolny tuż przed polem karnym gospodarzy. Znakomitym uderzeniem w prawy górny róg bramki popisał się Dawid Topolski. Kilka minut później w polu karnym Lecha faulowany był Piotr Gajewski, ale sędzia nie podyktował "jedenastki", tylko pokazał żółtą kartkę graczowi Pogoni. Kolejny "kartonik" zobaczył Patryk Bejnierowicz tuż po strzeleniu gola na 3:1 dla szczecinian. Piłkarz Pogoni tak się cieszył ze zdobycia gola, że zdjął koszulkę. Przypomnijmy, że od półfinałów ostatnich mistrzostw Europy w piłce nożnej taki gest karany jest żółtą kartką "z urzędu".
Piłkarze Lecha do końca meczu próbowali się bronić, ale na dwie minuty przed ostatnim gwizdkiem arbitra wynik meczu na 4:1 ustalił Gajewski.
Bramki: 1:0 i 2:0 Śliwiński (9. i 44. min), 2:1 Topolski (67.), 3:1 Bejnierowicz (77.), 4:1 Gajewski (88.)
Lech: Kotorowski - Plich Ż, Czarnecki, Telichowski, Topolski, Wilk, Chmielecki, Mirosław Goliński (60. Lipecki), Strugarek (80. Bandosz), Buzała (65. Mazgaj), Pontus Ż (69. Marciniak).
Spotkanie z TKP Toruń rozpoczęło się dla Warty źle. Już w 4. min, po starciu z rywalem tuż przy bocznej linii kontuzji prawego kolana doznał Sławomir Konkiewicz. Z konieczności na boisko wszedł więc 35-letni obrońca Czesław Owczarek. Zdecydował się on na powrót do Warty dopiero w minionym tygodniu. Owczarek zagrał w barwach "Zielonych" tym razem po sześciu latach spędzonych m.in. w Aluminium Konin, "Kolejorzu" i Sparcie Oborniki.
Poznaniacy mogli zdobyć bramkę w 7. min, kiedy po dośrodkowaniu Przemysława Otuszewskiego w pole karne gości wpadł Tomasz Lewandowski. Przyjął piłkę na klatkę piersiową i próbował strzelać, lecz naciskany przez obrońców uderzył nad spojeniem słupka z poprzeczką.
Po kwadransie gola strzelili za to piłkarze TKP. Z prawej strony zacentrował Maciej Hańczewski, a dobrze znany w Poznaniu Jarosław Maćkiewicz uprzedził Otuszewskiego i głową wpakował piłkę do bramki.
10 min później mogło (i powinno) być 0:2. W polu karnym Warty doszło do zamieszania, z lewej strony mocno uderzył Marcin Dettlaff, ale jego strzał zdołał zablokować bramkarz Łukasz Berczyński. Piłka poszybowała w górę, dopadł do niej Dawid Nowak i głową próbował strzelić do opuszczonej przez golkipera bramki. W ostatniej chwili futbolówkę wybił stojący na linii Janusz Niedźwiedź. Podobną akcję przeprowadzili zresztą w 40. min poznaniacy, ale również bez efektu: głową (i to z trzech metrów!) strzelał Lewandowski, lecz piłka padła łupem stojącego w bramce obrońcy.
Tuż przed przerwą Warta miała jeszcze jedną okazję do wyrównania, gdy środkiem boiska przedzierał się Owczarek i tuż przed polem karnym oddał piłkę Tomaszowi Rybarczykowi. Jego dośrodkowanie spod linii końcowej było bardzo ładne, tyle że poznańskiemu zespołowi brakuje egzekutorów Nikt więc nie zamknął tej akcji, a obrońcy TKP bez problemu wybili piłkę na róg.
Po przerwie "Zieloni" byli już bezradni. Owszem, mieli przewagę w środku pola i łatwo przedostawali się w okolice pola karnego torunian. Tyle że potem nie mieli już pomysłu, jak zdobyć gola. Próbowali strzelać z daleka Dariusz Wojciechowski (dwa razy) i Rybarczyk, ale z miernymi efektami. Goście grali uważnie w obronie, a kontratakowali z rzadka. W 76. min Maćkiewicz ładnie zagrał na prawo do Mateusza Dobka, ten łatwo minął Otuszewskiego i precyzyjnie strzelił w tzw. długi róg. Berczyński z ogromnym trudem sparował piłkę na rzut rożny. Poznański bramkarz nie popisał się za to przy drugiej bramce dla TKP, gdy Robert Warczachowski mocno uderzył z rzutu wolnego z... 35 m!
Tuż po ostatnim gwizdku sędziego trener Warty Jarosław Araszkiewicz ruszył do szatni. - Jestem zdruzgotany - rzucił do dziennikarzy, którzy chcieli z nim porozmawiać. - Pogadajcie z tymi "gwiazdami" - dodał zgryźliwie.
- Zdecydowanie nie tak wyobrażałem sobie powrót do Warty - mówił z kolei Czesław Owczarek. - Zabrakło nam skuteczności, bo powinniśmy prowadzić po sytuacjach, które stworzyliśmy w pierwszej połowie. Potrzeba nam jakiegoś wstrząsu, bo to już drugi mecz, w którym nie zdobywamy gola - dodał.
Bramki: 0:1 Maćkiewicz (15.), 0:2 Warczachowski (83.)
Warta: Berczyński - Otuszewski, Tomaszczak, Mowlik, Niedźwiedź - Rybarczyk, Konkiewicz (8. Owczarek), Lewandowski (66. Konieczny), Magdziarz (46. Cudny) - Wojciechowski, Ludwiczak (46. Bzdęga).
- Sztuką było tego meczu nie wygrać - powiedział kierownik drużyny Mieszka Gniezno Bogdan Kozłowski. W pierwszej połowie spotkania zawodnicy Mieszka aż osiem razy mieli znakomite okazje do zdobycia goli. Jednak za każdym razem piłka obijała się od słupka, poprzeczki bądź fenomenalnie bronił bramkarz Unii Tczew Dariusz Osiniak. Groźny był zwłaszcza strzał Damiana Zieniuka z rzutu wolnego z ok. 25 metrów. Piłka trafiła w poprzeczkę. Minutę później Piotr Grudzień zdobył gola dla Unii, ale nie został on uznany, bo sędzia odgwizdał spalonego.
Początek drugiej połowy to ataki gości, którzy w 47. min po dośrodkowaniu Marka Kwiatkowskiego i strzale Grudzienia objęli prowadzenie. - Gdy straciliśmy bramkę, w naszą grę wkradł się bałagan. Nic nie wychodziło - ocenił Kozłowski. Nadzieje Mieszka odżyły w 73. min. Od tego czasu gnieźnianie grali z przewagą jednego zawodnika, bo drugą żółtą kartkę za grę zbyt wysoko uniesioną nogą otrzymał piłkarz Unii Bartosz Berlik. Wyrównać jednak nie udało się. - Jeśli w następnych meczach w Gdańsku i Kościanie nie wygramy, to możemy się zakotwiczyć w szuwarach - żartował kierownik Mieszka.
Bramka: Grudzień (47.)
Mieszko: Tyma - Ditbrener, Iwanicki (80. Klofik), Juszczak (67. Gąsiorowski), Konicki, Piechowiak, Piotrowski, Tarnogrodzki (55. Surdyk), Zibert, Zieniuk, Pawłowski.
Amica miała przewagę w polu, ale obie drużyny stworzyły sobie sytuacje strzeleckie. Było ich zresztą bez liku, ale napastnicy grali wyjątkowo nieskutecznie. Najsłabszymi formacjami w obu ekipach były linie obrony. Piłkarze Amiki mogli strzelić co najmniej sześć goli, ale zdobyli tylko dwa. W 32. min Damian Pek dopadł do odbitej przez obrońców piłki dośrodkowanej z rzutu rożnego i w zamieszaniu na polu karnym kopnął ją do siatki. Gol, który przesądził o wyniku meczu, padł w 78. min. Po szybkiej kontrze za niewykorzystane wcześniej sytuacje zrehabilitował się Karol Gregorek, który w czwartek zadebiutował w Pucharze UEFA w meczu przeciwko Honvedovi Budapeszt.
Bramki: 1:0 Pek (32.), 2:0 Gregorek (78.)
Amica: Cierzniak - Wołąkiewicz, Nowak, Dziewicki, Lisowski - Tarnowski, Jacek, Pek Ż (68. Ignasiński), Grzybowski (62. Bieniek) - Sobociński (46. Łudziński), Gregorek (78. Borys).
Dwie bramki w tym meczu padały po rykoszetach. Prowadzenie objęli piłkarze Lechii. Marek Wasicki przejął futbolówkę blisko linii pola karnego i strzelił. Piłka po drodze odbiła się jeszcze od nóg jednego z obrońców Obry i zmyliła bramkarza Obry Sebastiana Przyrowskiego.
Dziewięć minut po przerwie padło wyrównanie. Gol dla Obry był ozdobą meczu. Po dośrodkowaniu Łukasza Wojciechowskiego pięknym strzałem tzw. nożycami popisał się Maciej Piątek.
Zwycięską bramkę dla piłkarzy z Kościana strzelił Krzysztof Sikora, który wbiegł z piłką w pole karne, minął jeszcze dwóch rywali i strzelił w tzw. długi róg. Piłka po drodze odbiła się jeszcze od nogi obrońcy i wpadła do siatki. Ostatnie cztery minuty meczu Obra grała w osłabieniu, bo w 86. min po faulu na napastniku Lechii piłkę ze złości mocno kopnął Roman Ciesielski. Sędzia pokazał mu żółtą kartkę, drugą w tym meczu.
Bramki: 0:1 Wasicki (15.), 1:1 Piątek (54.), 2:1 Sikora (67.)
Obra: Przyrowski - Ciesielski Ż CZ (86. min), Łukaszewski, Olejniczak Ż, Sołtysiak (83. Wróbel), Spirzak, Piątek (85. Marek), Łuczak Ż (66. Kostyk), Putz, Wojciechowski, Sikora (72. Szpilewski Ż).
Piłkarze Tura bardzo szybko objęli prowadzenie. Już w 4. minucie meczu Marcin Majewski posłał tzw. prostopadłą piłkę do Mariusza Zasady, który znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Chemika. Napastnik Tura przyjął piłkę i strzałem po ziemi pokonał golkipera gości. 10 minut później mogło być już 2:0, ale Zasada pospieszył się ze strzałem w polu karnym, a powinien w tej sytuacji podawać do lepiej ustawionego Jacka Kanclerowicza. Chemik wyrównał w 34. min po akcji prawą stroną boiska. Na polu karnym gospodarzy wykorzystali nieporozumienie obrońców Tura Sławomira Sałacińskiego i Bartosza Grabowskiego. Piłka trafiła w pole karne, gdzie Przemysław Witkowski i Marcin Kiczyński stali przed bramkarzem Zbigniewem Robakiewiczem. - Nie wybili piłki, choć mogli to zrobić - ocenił trener Tura Turek Włodzimierz Tylak. Dlatego futbolówka przeleciała pod bramkę, nie zdołał jej wykopnąć także Piotr Nawrocki. Napastnik Chemika Adam Kardasz nie miał kłopotu z trafieniem do siatki.
Gospodarze mieli znakomitą okazję na zwycięstwo w 65. min, bo za zagranie ręką bydgoskiego obrońcy sędzia podyktował rzut karny dla Tura. Strzał Majewskiego obronił jednak bramkarz gości.
Bramki: 1:0 Zasada (4.), 1:1 Kardasz (34.)
Tur: Robakiewicz - Sałaciński, Witkowski, Kiczyński, Nawrocki (46. Witek), Grabowski (46. Sessu), Kupiński (65. Ignaczak), Matusiak, Zasada, Kanclerowicz (83. Pańczyk), Majewski.
POZOSTAŁE WYNIKI 2. KOLEJKI
Unia Janikowo - Odra Chojna 1:0, Flota Świnoujście - Kotwica Kołobrzeg 4:0.
Pomorski ZPN zdecydował, że nierozegrany mecz I kolejki między Odrą Chojna a Obrą Kościan został zweryfikowany jako walkower 3:0 na korzyść Wielkopolan.