Piłkarze Cartusii grali statycznie, bez ambicji, w ogóle nie walczyli - wyglądało to tak, jakby nie zależało im na awansie do III ligi. Nie tylko nie stwarzali sytuacji bramkowych, ale nie potrafili wyprowadzić piłki z własnej połowy, a z biegiem czasu zaczęli się nawet gubić przed własnym polem karnym. Goście przez cały mecz grali na pełnych obrotach. - Gramy, gramy, jeszcze jest 0:0 - tak mobilizował kolegów do dalszego biegania, mimo zdobywania kolejnych goli Adam Liszczak. Pogoń II, drużyna będąca mieszanką doświadczonych i młodych graczy, wręcz ośmieszała uważanych za gwiazdy pomorskiej piłki graczy Cartusii. Widać było, że szczecinianom gra w piłkę sprawia przyjemność. - Mobilizowałem swoich zawodników, mówiłem, że w sporcie wszystko jest możliwe, ale nie podjęli wyzwania. Cztery z pięciu goli dla Pogoni to nasza zasługa - powiedział trener Cartusii Janusz Kupcewicz.
- Bardzo zależy nam awansie, bo I-ligowy zespół powinien mieć rezerwy w III-lidze. Dlatego zespół rezerw pojechał na tournée do Niemiec. Forma już jest odpowiednia, w pierwszym meczu powinniśmy wygrać z Cartusią dwucyfrowo - tłumaczył trener Pogoni Sławomir Rafałowicz.
W Cartusii nie zagrali kontuzjowany Arkadiusz Kupcewicz i Grzegorz Pawłuszek. Pawłuszek przyjechał do Kartuz, ale pół godziny przed meczem otrzymał tragiczną wiadomość o śmierci ojca.
STRZELCY BRAMEK
Pogoń II: Bejnierowicz (27., 62.), Śliwiński (43., 56.), Gajewski (60.)
SKŁADY
Cartusia: Muszka - Górski, Cybulski (46. Gliński), Nartowski, Przybyszewski (59. Małecki), Broner, Klaman, Hartman, Kordyl (74. Kitowski), Młyński (57. Kostuch), Borowski
Pogoń II: Grzanka - P. Celeban, Chwałek, Magdoń, Rodrigo, Liszczak, Kamrowski (60. A. Celeban), Parzy (62. Niedźwiecki), Bejnierowicz (64. Stróż), Śliwiński (60. Norsenowicz), Gajewski
W drugiej parze: Jarota Jarocin - Zawisza Bydgoszcz 1:0. Pierwszy mecz 2:0. Awans: Jarota
Trzy lata temu Cartusia walczyła o awans do III ligi z Chojniczanką - przegrała, mimo że miała już 7 punktów przewagi. Rok później roztrwoniła 10-punktową przewagę nad Unią Tczew i załamani działacze powiedzieli pas: nie gramy już więcej o III ligę. Zmienili zdanie kiedy w Kartuzach pojawił się Michał Jankowski z firmy Nordcoop, a wraz z nim uznani za lokalne gwiazdy piłkarze. Niedługo po tym szczęście uśmiechnęło się do Cartusii ponownie - nieoczekiwanie dostała szansę awansu do III ligi przez baraże. Od celu dzieliły ją tylko trzy mecze...
Po sobotniej kompromitacji w Kartuzach nie było widać jednak smutnych min. Nikt się denerwował, nie rozpaczał z powodu straconej szansy, na twarzach piłkarzy i działaczy malował się niczym niezmącony spokój. A może nawet ulga? Bo przecież znacznie przyjemniej będzie gromić kolejnych rywali w IV lidze. Zamiast martwić się o przetrwanie, przez cały rok cieszyć zmysły wizją wielkiego klubu, snuć plany na przyszłość. Oby nie okazało się, że Cartusia właśnie zmarnowała trzecią i ostatnią swoją szansę.