Łódzki szkoleniowiec nie chce, żeby powtórzyła się sytuacja z meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała, w którym prawa strona obrony była najsłabszym punktem drużyny, bo w słabszej formie jest Radosław Kardas. Do gry na tej pozycji przymierzany jest Dariusz Kłus.
Ostatnio pojawiła się też koncepcja ustawienia na lewej obronie Arkadiusza Mysony. Jego miejsce w pomocy mógłby zająć Marcin Wachowicz, a występujący na lewej obronie Sebastian Przybyszewski mógłby zająć miejsce Kardasa.
Według Chojnackiego taka zmiana miejsc ma wiele minusów. - Po wycofaniu Wachowicza do drugiej linii powstanie luka w ataku - tłumaczy trener. Kolejnym efektem byłoby obniżenie średniej wzrostu obrońców, a co za tym idzie, gorsza gra głową całej formacji. - A po trzecie, Arek Mysona jest nieco słabszy w destrukcji, dlatego na razie ten wariant jest mało realny - wyjaśnia szkoleniowiec.
Wciąż nie wiadomo, kiedy będzie mógł zagrać napastnik Ireneusz Gortowski. Łódzcy działacze czekają na odcinek zwolnienia piłkarza z MKS Oława i dopiero wtedy będą mogli potwierdzić go do gry. Według Chojnackiego Gortowski najpierw musi udowodnić na treningach, że jest lepszy od pozostałych napastników ŁKS.
Do tej pory łodzianie rozegrali dwa mecze, w których najlepszym zawodnikiem był Zdzisław Leszczyński. - To niezwykle solidny piłkarz, z którego większość moich podopiecznych powinna brać przykład - chwali Leszczyńskiego Chojnacki. Coraz lepiej spisuje się też Rafał Niżnik. - Takiego zawodnika w poprzednim sezonie najbardziej nam brakowało - dodaje szkoleniowiec.
W ciągu tygodnia ełkaesiacy rozegrają aż trzy mecze, dlatego wczoraj zamiast normalnego treningu mieli tylko lekki rozruch.