Kajakarka Sparty wczorajsze zmagania rozpoczęła od eliminacji w K-4 na 500 m, do którego polska osada była przygotowana pod kątem zdobycia medalu. Okazało się, że godziny treningów nie poszły na marne, bo Polki w swoim wyścigu przypłynęły na metę na drugiej pozycji, tracąc do pierwszych Niemek trzy sekundy. Polska osada awansowała do niedzielnego finału. Nasza kajakarka po dwóch godzinach przesiadła się do "dwójki", na której razem z Eweliną Wojnarowską z Warty Poznań stanęły na starcie 500 m. Również tym razem Polki na mecie były drugie, a wygrała - ponownie - para z Niemiec.
- Edyta zdradziła mi, że te eliminacje popłynęła na luzie, mając spory zapas sił - mówi Jerzy Grąbczewski, klubowy trener Dzieniszewskiej. - W finale ściganie wygląda już zupełnie inaczej, nikt się nie oszczędza. Poza tym jest co najmniej sześć osad w K-2 i K-4, które mogą walczyć o medale. Czuję niedosyt, że moja podopieczna mało czasu poświęciła na przygotowania na "jedynce".
Dobrze wczoraj wypadła też "czwórka" polskich kanadyjkarzy na 500 metrów, w której startuje zawodnik Cresovii Białystok Michał Mróz. Nasza osada w eliminacjach zajęła drugie miejsce i awansowała do niedzielnych finałów.
- Szczęście nam dopisało, bo w naszym przedbiegu mieliśmy słabszych rywali - tłumaczy Mróz. - Nastroje nam się poprawiły, bo popłyniemy w dwóch finałach. Teraz liczymy na medal, będziemy o niego walczyć do ostatnich metrów.
Słabiej poszło za to Pawłowi Skowrońskiemu z UKS Dojlidy Białystok, który w kategorii młodzieżowców uzupełniał wczoraj skład C-4 na 500 m. Polacy z białostoczaninem w składzie zdaniem arbitrów zboczyli ze swojego toru, za co zostali zdyskwalifikowani.
W sobotnich i niedzielnych finałach podlascy zawodnicy aż sześć razy walczyć będą o medale. Trzy razy na starcie stanie Dzieniszewska.
