Na razie przebywa w Stanach Zjednoczonych, skąd ma wrócić na początku sierpnia. Nam udało się z nim porozmawiać poprzez e-mail.
Michał Ignerski: Przemówiło za tym kilka faktów. Po pierwsze - byłem zadowolony z pobytu we Wrocławiu w ubiegłym sezonie. Atmosfera, jaką tworzą kibice, atmosfera w drużynie i miasto - to wszystko wielkie plusy. Minus to oczywiście porażka w finale, z którą cały czas nie mogę się pogodzić. Mobilizuje mnie to jednak do jeszcze cięższej pracy i mam nadzieję, że nie tylko mnie, ale całą drużynę i wszystkich we Wrocławiu. Z drugiej strony myślę, że zmiana trenera też ma dla mnie znaczenie. Słyszałem dużo o nowym szkoleniowcu i podoba mi się to, co robi. Wierzę, że przy nim będę mógł zrobić krok do przodu i że nasza współpraca będzie pomyślna. A to, czy związanie się ze Śląskiem to najlepsze wyjście, tego teraz nikt nie wie. Taką jednak podjąłem decyzję i nie będę gdybać. Jestem dobrej myśli.
- Nigdy nie powiedziałem, że "mnie w Śląsku nigdy nie będzie". Może niektórzy redaktorzy znad morza słyszą to, co chcą słyszeć. A Śląskowi oczywiście życzę, jak najlepiej, tym bardziej że teraz to również mój zespół.
- Były propozycje z Polski, ale te kluby podeszły do wszystkiego mało profesjonalnie. Zagraniczne też się interesowały, ale wiedziałem, ze Śląsk chce mnie najbardziej. Wiedziałem, czego można się spodziewać, wiedziałem, na czym stoję, więc nie chciałem dłużej czekać.
- Myślę, że nie trzeba robić tragedii. Śląsk to Śląsk i wierzę, że wszystko wyjdzie na prostą.
- Sam Pan mówi "marzenia". Każdy ma jakieś swoje poprzeczki. Z niczym nie muszę się natomiast godzić, bo nie jestem zawiedziony. Stąpam po ziemi i wybieram to, co czuję, że jest dla mnie odpowiednie w danym czasie. Wiem też, na co mnie stać.
- Nie pojechałem na ligę letnią, bo uważam, że szkoła jest dla mnie najważniejsza. To podstawa. Byłem cztery lata w Stanach, a program studiów miałem na pięć lat, więc nie chciałem tego zmarnować. Może pomyślę nawet o dalszych studiach, kto wie? Teraz liczy się Śląsk i na najbliższy sezon stawiam przed sobą wysokie wymagania. Za rok czy dwa będę lepszy i bardziej doświadczony. Chcę grać, bo to kocham, a co się stanie za jakiś czas, kto to może wiedzieć?
- Dobrze, że będzie rywalizacja i oby każdy z nas prezentował jeszcze lepszą formę niż rok temu, a trener pewnie będzie wiedział, co z tym zrobić. Poza tym cieszę się, że znów będziemy w jednej drużynie.
- Nie ma faworytów. My chcemy być najlepsi i nie będziemy się na nikogo oglądać. Jedyne, co możemy kontrolować to to, co się dzieje w naszej drużynie: to, jak będziemy pracować na treningach i jak będziemy walczyć podczas spotkań. Na to mamy wpływ i tym się możemy co najwyżej przejmować.
- Wracam pierwszym samolotem po ostatnich egzaminach, myślę, że około 7-8 sierpnia. Rozmawiałem z trenerem kadry panem Kowalczykiem i zdecydował, że chce mnie nadal widzieć u siebie, więc tak też się stanie.