Spotkanie w Gorzycach Cracovia mogła rozstrzygnąć na swoją korzyść już w pierwszej połowie, ale Łukasz Szczoczarz, Krzysztof Przytuła i Paweł Drumlak nie trafili do siatki rywali w dogodnych sytuacjach. Z czego wynikał brak skuteczności?
- Nie z niechęci czy braku umiejętności, a z powodu zwykłego pecha - uważa trener, który bije się w piersi i przyznaje do własnych błędów. Przeprowadzone w drugiej połowie zmiany nie przyniosły spodziewanych skutków tak jak zmiana taktyki w ostatnich minutach: przesunięcie Marka Bastera do drugiej linii, a Marcina Makucha do ataku. - Z Podbeskidziem zagrałem va banque, zrobiłem trzy zmiany się i udało się, w Gorzycach nadzialiśmy się na kontrę - analizuje Stawowy.
Kluczowym momentem było też wycofanie z gry z powodu kontuzji głowy Arkadiusza Barana, po którego zejściu Cracovia przestała stwarzać sytuacje pod bramką Tłoków. - Po zakończeniu meczu myśleliśmy, że liga nam uciekła, teraz gorąco dziękuję Bogu, że zostajemy w grze - wyznaje trener "Pasów".
Gdyby Cracovia wygrała w Gorzycach, już dziś byłaby pewna barażów bez względu na wynik ostatniej potyczki ze Szczakowianką.
Paweł Drumlak w opinii fachowców był jaśniejszym punktem w grze Cracovii. Mógł też strzelić gola w pierwszej połowie. - Nie dokręciłem piłki własnym ciałem i ta bez rotacji o kilka centymetrów minęła słupek - opowiada.
"Struty" i "zdołowany" - to najczęstsze przymiotniki padające z ust piłkarza, określające jego samopoczucie. Drumlak przypomina sobie podobną sytuację, gdy grał w Zagłębiu Lubin i miał serię pięciu meczów bez zwycięstwa. Dlatego nie traci wiary w awans do ekstraklasy.
- Dawno nie grałem z tak słabą drużyną, remis z Tłokami to kompromitacja, a jak określić przegraną? - zastanawia się "Drumi". Zdaniem piłkarza, jedynym lekarstwem, by zapomnieć o porażce i nie dręczyć się nią, jest jak najszybsze rozegranie meczu ze Szczakowianką.
Dodatkowo zły nastrój Krzysztofowi Przytule zepsuły zeznania przed Prokuraturą Okręgową w Warszawie w sprawie afery związanej z barażowym meczem Szczakowianka - Świt.
Przytuła grał przez półtora roku w Szczakowiance. - Nie chcę nic udowadniać, rok był dobry, a ostatnie pół roku walczyłem, by odejść - wyjaśnia piłkarz.
Jak pokonać zawodników z Jaworzna? - Od taktyki jest trener. W Szczakowiance każdy miał doświadczenie pierwszoligowe. Gdyby odzyskała 10 punktów, to dziś byłaby na pierwszym miejscu. W sparingu rozegranym zimą padł remis 3:3, a jesienią Cracovia przegrała w Jaworznie 1:2.
- Szczakowianka ma bardzo dobrą drugą linię, Grzegorza Króla w ataku i doskonałego Andrzeja Bledzewskiego w bramce. Co nie znaczy, że nie można ich pokonać - kończy z wiarą Przytuła.