Marek Siwicki: Fajnie być żeglarzem... W styczniu marzłem w Polsce, a ty z Mateuszem Kusznierewiczem i Tomkiem Rumszewiczem wygrzewaliście się w słońcu Florydy, bawiąc się z wężami...
- Nie było aż tak sielankowo, bo przygotowywaliśmy się przede wszystkim intensywnie do udziału w mistrzostwach świata, które za trzy tygodnie miały się zacząć w Brazylii. W Miami byliśmy po to by potrenować i wystąpić w imprezie o nazwie Rolex Miami Olimpic Classes Regatta. W międzyczasie czyli w każdej chwili wolnej od zawodów i treningów, bywaliśmy oczywiście tam gdzie się tylko dało. Zajrzeliśmy między innymi i do parku krokodyli, gdzie były potężne żółwie i równie okazałe węże. Nas zaintrygował największy z pytonów. Tomek zachęcał bym wziął go do ręki i uparł się by uwiecznić mnie z wężem na zdjęciu, bo trener kupił wtedy aparat i fotografował namiętnie wszystko wokoło jak leci.
Nie obawiałeś się duszenia?
Owszem ale udając, że oglądam inne gady poczekałem, aż próbę trzymania pytona pomyślnie przejdzie jeszcze ktoś inny. I kiedy zobaczyłem jak pyton leniwie złazi z szyi jednej starszej pani, postanowiłem i ja sprobować.
Trzymając pytona na sobie, czułeś pewnie jak rośnie ci poziom adrenaliny. I czy było to takie samo uczucie jak przed startem w regatach?
Czułem przede wszystkim strach, że mam na szyi zimnego drania, którego reakcja jest nieprzewidywalna. I tego się bałem. Takie pobudzenie jest zupełnie innego rodzaju niż przed startem. Czekając na rozpoczęcie regat koncentruję się, mobilizuję przed czekającym mnie wysiłkiem. I ten stres nie jest czymś nowy. Nie zaskakuje jak pyton na szyi. Znam bardzo dobrze uczucie przedstartowego napięcia i to od wielu lat.
Tak jak od wielu lat narażasz się na kontuzje. A ta ostatnia dopadła cię dość nieoczekiwanie, bo tuż przed mistrzostwami Europy w klasie Finn, które odbywały się nieopodal miejscowości La Rochelle.
Dotarliśmy tam kilka dni przed imprezą, by jeszcze trochę potrenować. Warunki na wodzie były świetne i mnie bardzo odpowiadały. Miałem więc nadzieję na udany występ. Tymczasem kiedy z Mateuszem podnosiliśmy i przekręcaliśmy na bok moją łódkę, poczułem w kręgosłupie silne ukłucie. Ból narastał, a ja zacząłem mieć kłopoty z poruszaniem się. Trafiłem do szpitala i tak lekarz powiedział mi, że mam poluzowany dysk w odcinku lędźwiowym kręgosłupa iż o starcie w regatach mogę już tylko pomarzyć. Przed kilka dni leżałem bez ruchu na łóżku wpatrując się w jedyną belkę w suficie pokoju. W dni rozpoczęcia regat poszedłem do portu ale poza dziękowaniem za słowa współczucia, nic nie mogłem zrobić. Okazało się, że większość z kolegów miało podobne kontuzje. Jest więc to typowa żeglarska dolegliwość. Mało mnie to jednak pocieszało, bo widząc jak łódki płyną na start mistrzostw czułem niemoc i złość.
Minęło już od tego zdarzenia kilka tygodni, a ty wciąż nie pływasz?
Lekarz zalecił mi ćwiczenia fizyczne, które mają na celu wzmocnienie mięśni kręgosłupa. Czuje się coraz lepiej ale tak na wszelki wypadek uważam. Nawet jak jadę autobusem siedzę wyprostowany jak struna. I choć ludzie dziwnie patrzą nie dbam o to. Nigdy w życiu nie chce już przeżyć czegoś podobnego jak w La Rochelle.
Nie startowałeś i w regatach Polskiego Związku Żeglarskiego we Władysławowie?
Nie pojechałem, też i na prestiżowe regaty SPA w Medemblik. Wybieram się za to na grupowanie do Cetniewa, gdzie wraz z kolegami z kadry popracujemy nad wytrzymałością ogólną. Po tym krótkim zgrupowaniu mam nadzieję wsiąść już do łódki, by na akwenie olimpijskim w Atenach wspomagać Mateusza Kusznierewicza. w jego przygotowaniach do startu w igrzyskach. Jeśli ten scenariusz nie wypali dołączę do brata Rafała i wystartuję w regatach Kieler Woche.
* Wacław Szukiel wraz z bratem Rafałem Szukielem są żeglarzami klasy Finn. Wychowali się wrągowskiej Bazie, a podejmując studia (skończone już zresztą) w Olsztynie zmnienili barwy klubowe i są żeglarzami AZSu Uniwersytet Warmińsko-Mazurski. Na co dzień Szukielowie są zawodnikami kadry narodowej, która prowadzi olsztyniak Tomasz Rumszewicz. A żeglarzem numer jedne w grupie Finna jest Mateusz Kusznierewicz, mistrz olimpijski i aktualny mistrz Europy