- Musiałem szybko zejść z boiska z powodu kontuzji. Wykręciło mi ścięgno i absolutnie nie było mowy o kontynuowaniu gry. Chłopcy zagrali bardzo dobrze, pokazali się z jak najlepszej strony i szkoda, że sędzia zniweczył cały wysiłek. To, co zrobił przy rzucie karnym, woła o pomstę do nieba.
- Byliśmy bardzo skoncentrowani przed tym meczem i bardzo chcieliśmy wygrać. Chyba nawet aż za bardzo, bo graliśmy zbyt nerwowo. Zbyt szybko chcieliśmy strzelić bramkę, a rywale bronili się bardzo mądrze. To powodowało coraz większą nerwowość. Atak pozycyjny zupełnie nam nie wychodził.
- Swornica zagrała bardzo dobrze i nie mogliśmy znaleźć na nią sposobu. Bardzo chcieliśmy wygrać, żeby zmazać plamę z meczu jesiennego. To nam się w części udało, choć graliśmy słabo. O meczu z jesieni długo jeszcze nie zapomnimy, bo daliśmy plamę na całej linii. Niewiele zabrakło, żeby sytuacja się powtórzyła. Biorąc pod uwagę przebieg wydarzeń na boisku, to skromne 1:0 musi nas satysfakcjonować.
- Żałuję bardzo sytuacji, którą miałem. Za daleko wypuściłem sobie piłkę i niestety bramkarz Odry był szybszy. Gdybym strzelił bramkę, to na pewno nie przegralibyśmy tego spotkania.
- Absolutnie nie zlekceważyliśmy rywala. Zdawaliśmy sobie sprawę, że będzie to dla nas ciężki mecz, mimo różnicy w tabeli. W zespole Swornicy większość zawodników grała w przeszłości w Odrze, a mecze przeciwko byłemu klubowi wyzwalają zazwyczaj dodatkową mobilizację. Tak było i tym razem, bo piłkarze z Czarnowąsów grali naprawdę bardzo dobrze.