Zdaniem radnych

Mirosław Hanusz

Klub Lewicy

Jako przewodniczący komisji zagospodarowania przestrzennego i ochrony środowiska, na jednym z posiedzeń zaproponowałem dyskusję nad pomysłem Jagiellonii. Zanim się do niego odniosę, muszę zaznaczyć, że stała się rzecz niebezpieczna w Białymstoku. Prawdopodobnie dzięki celowym działaniom poprzednich władz miasta powstają nowe hipermarkety. Istnieją już dokumenty, które w tych sprawach ubezwłasnowolniają Radę Miejską. Jeśli powstają hipermarkety, to handlowcy i kupcy miejscy upadną. Jedyną szansą ratunku dla nich są galerie handlowe. Taka klasyczna galeria to budynek o kubaturze 30 tys. mkw., ale żadna hala handlowa nie ma więcej niż 2 tys. Przykładem niech będzie tu galeria Mokotów w Warszawie. Powinniśmy zrobić wszystko, by dwie-trzy galerie w mieście powstały. Ja widzę dwie lokalizacje. Jedna - przy PKS, przy ul. Bohaterów Monte Cassino, w której można by skupić handlowców z Centrum "Park". Druga - być może właśnie na terenach Jagiellonii. Miałem wątpliwości co do likwidacji stadionu, ale zostały one rozwiane, bo właściciele modernizują stadion Hetmana, czyli robią jeszcze dobrze dla miasta. Najważniejsze jest jednak to, że inwestorem byłaby SSA Jagiellonia, której zyski zgodnie z prawem mogą iść wyłącznie na sport. Mało tego, przecież przy Jurowieckiej handel i tak kwitnie, tylko że na razie w skandalicznych warunkach.

Myślę, że miasto w planie zagospodarowania przestrzennego powinno dać szansę powstania takiego obiektu - wielkokubaturowego, ale z zaznaczeniem, że żadna hala handlowa nie miałaby więcej niż 2 tys. mkw. Wtedy żaden hipermarket tam nie wejdzie. Ponadto właściciele zapewniają w 90 proc., że wybuduje to wszystko białostocka firma, że białostoccy handlowcy będą mieli pierwszeństwo w otrzymaniu tam lokalu. Mogliby się tam przenieść handlowcy z placu Inwalidów, którzy i tak będą musieli się stamtąd wynieść. Jeżeli wszystkie obietnice właścicieli zostałyby spełnione, jestem jak najbardziej za. Boję się tylko, że zostaną zaraz uruchomione siły, by hipermarkety nie miały w tym mieście konkurentów.

Bogusław Dębski

szef klubu LPR

w Radzie Miasta

Abstrahując od tego, czy jesteśmy, czy nie, za handlem wielkopowierzchniowym, istnieją przesłanki, które stawiają pod znakiem zapytania lokalizację przy Jurowieckiej obiektu o powierzchni 30 tys. mkw., czyli dwa razy większej niż Auchan. Spowoduje ona zakorkowanie miasta oraz może uniemożliwić poprawną ochronę rzeki Białej. Radni powinni podejmować decyzje z punktu widzenia miasta, a nie tylko grupy podmiotów gospodarczych.

Dariusz Piontkowski

szef białostockiego PiS

Do końca nie mam jeszcze wyrobionego zdania na temat pomysłu Jagiellonii. Z jednej strony jest pomysł na to, by Jagiellonia mogła funkcjonować i by ucywilizować handel w centrum miasta. Z drugiej strony istnieje opracowanie dotyczące wpływu sklepów wielkopowierzchniowych na białostocki handel. Zgodnie z nim lokalizacja takiego obiektu przy Jurowieckiej jest najbardziej szkodliwa dla miasta. Najwięcej ludzi straci pracę, nie tylko z bazaru, ale zamknięte zostaną także sklepy wzdłuż Sienkiewicza i na bocznych uliczkach w pobliżu. Z taką konkurencją w centrum nikt nie wygra. Inną wątpliwość budzi problem komunikacji. Już teraz w godzinach szczytu centrum jest niedostępne. Pomysł w sumie jest fajny, ale są pewne istotne niuanse, które przeciwstawiają się powstaniu tego. W tej chwili nie potrafię opowiedzieć się ani na tak, ani na nie.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.