"Zielony cud" - skomentował triumf Werderu na pierwszej stronie "Bild am Sonntag", nawiązując do koloru koszulek mistrzów Bundesligi. Piłkarze trenera Thomasa Schaafa (sam ma na koncie dwa tytuły jako zawodnik) wywalczyli dla klubu czwarte mistrzostwo w historii (1965, 1988 i 1993). Przed nimi okazja do zdobycia podwójnej korony - 29 maja w finale Pucharu Niemiec zmierzą się z drugoligową Alemannią Akwizgran.
Na nic zdały się przed sobotnim meczem gierki psychologiczne Ulego Hoenessa. - Rozniesiemy ich, wdepczemy w ziemię. Pokażemy, która drużyna jest prawdziwymi mistrzem w tym kraju - mówił menedżer Bayernu. Nie pomylił się tylko w jednym, kiedy zapowiedział, że drużyna, która wygra na Stadionie Olimpijskim, zostanie mistrzem Niemiec. - To, że Werder zapewnił sobie tytuł właśnie tutaj, to dla Hoenessa mocny policzek - stwierdził były zawodnik obu klubów Mario Basler.
Upokorzenie Hoenessa i Bayernu było tym większe, że Werder rozstrzygnął losy meczu i tytułu w 17 minut, strzelając w tym czasie trzy bramki. Pierwszą po koszmarnym błędzie Olivera Kahna, który wypuścił piłkę z rąk po nieudanym podaniu Ailtona. Kahn, kapitan zespołu, który motywował kolegów, zachęcając: "Odbijmy sobie w tym pojedynku wszystkie frustracje i niepowodzenia z tego sezonu", po raz kolejny zawiódł w kluczowym spotkaniu. Znów więc rozgorzała w Niemczech dyskusja, czy to golkiper Bayernu powinien bronić na Euro 2004. W plebiscycie "Rheinische Post" Kahn znalazł się na trzecim miejscu za Timo Hildebrandem z VfB Stuttgart i Jensem Lehmannem z Arsenalu. Część mediów uważa, że w ogóle nie powinien jechać do Portugalii, bo jego rywalizacja z Lehmannem zaszkodzi atmosferze w kadrze.
Kolejne gole strzelili ci, którym Werder najbardziej zawdzięcza sukces - reżyser gry Francuz Johan Micoud i Brazylijczyk Ailton. Ten ostatni, występujący specjalnie z tej okazji w złotych butach, zdobył 27. gola w sezonie, a po meczu wpadł zapłakany w ramiona dyrektora sportowego klubu Klausa Allofsa. - Spełniły się moje sny, spełniły się moje marzenia. Teraz chcę do rodziny, do Brazylii, żeby podzielić się z nimi moim szczęściem - wydusił z siebie. I dodał, że życzy Mirosławowi Klose, który w przyszłym sezonie zastąpi go na Wesserstadionie (Ailton przechodzi do Schalke), by grał jeszcze lepiej od niego i strzelał jeszcze więcej goli.
Schodzących do szatni Bawarczyków pożegnały przeraźliwe gwizdy własnych kibiców, a później ostre słowa działaczy. - Właściwie dlaczego dziś miało nam pójść dobrze, skoro przez cały sezon szło źle? Mnie ten wynik wcale nie dziwi, nie oczekiwałem innego - przyznał obrońca Jens Jeremies.
Łzy w oczach miał także Andreas Reinke, który jako drugi bramkarz w historii Bundesligi po Tonim Schumacherze zdobył mistrzostwo z dwoma klubami (poprzednio w 1998 roku z Kaiserlautern). Aż 10 tys. kibiców przyszło na lotnisko w Bremie powitać wracających z Monachium piłkarzy, a radosna fiesta trwała całą noc.
KAISERSLAUTERN - VfL WOLFSBURG 3:2 (0:0): Lokvenc (57., 72.), Bjelica (75.) - Klimowicz (65.), Petrow (66.)
HANNOVER 96 - EINTRACHT FRANKFURT 3:0 (1:0): Brdaric (42., 75.), Idrissou (89.)
HAMBURGER SV - VfB STUTTGART 2:1 (1:0): Beinlich (38.), Hoogma (47.) - Cacau (86.)
BAYERN MONACHIUM - WERDER BREMA 1:3 (0:3): Makaay (56.) - Klasnić (19.), Micoud (26.), Ailton (35.)
BAYER LEVERKUSEN - FC KÖLN 2:0 (1:0): Fritz (20.), Franca (74.)
HERTHA BERLIN - BORUSSIA DORTMUND 6:2 (3:0): Kehl (7., samobójczy), Marcelinho (19.), Bobic (36.), Wichniarek (57.), Neuendorf (86.), Rafael (90.) - Ewerthon (52.), (80.)
BORUSSIA MÖNCHENGLADBACH - SCHALKE 04 2:0 (2:0): Hausweiler (1.), Sverkos (44., karny)
VFL BOCHUM - SC FREIBURG 3:0 (1:0): Madsen (2.), Hashemian (53.), Cairo (69., samob.)
HANSA ROSTOCK - TSV 1860 MONACHIUM 3:0 (1:0): Max (15.), Rydlewicz (48., karny), Tjikuzu (82.)
27 - Ailton (Werder)
23 - Makaay (Bayern)
19 - Max (Hansa)
15 - Ewerthon (Dortmund), Klimowicz (Wolfsburg)