O "sprzedaniu" siódmej zawodniczki kwietniowego maratonu w Bostonie mówiło się w Międzyzdrojach od początku roku. 34-letnia Sobańska jeszcze w ubiegłym roku w barwach Sportingu Międzyzdroje zdobyła olimpijską kwalifikację. Niestety klub, który dziesięć lat temu założył Bogusław Mamiński, wicemistrz świata na 3 km z przeszkodami, nie był w stanie zapewnić jej dobrych warunków do przygotowania się do startu w Atenach. Zabrakło pieniędzy i województwo straciło olimpijczyka.
- Niestety nikt nie kwapi się z pomocą finansową - mówi Bogusław Mamiński. - Mamy szansę wysłać do Aten jeszcze dwóch zawodników. Nie jesteśmy w stanie finansować przygotowań całej trójki.
Małgorzata Sobańska reprezentowała Sporting zaledwie przez rok. Przyszła, bo zapewniano jej dobre warunki do przygotowań do olimpiady.
- Mają kłopot z nadmiarem olimpijczyków - mówi Sobańska. - Sytuacja w polskich klubach nie jest najlepsza i taki już los sportowców, że muszą szukać dla siebie najlepszych warunków. Nie jestem już juniorką. Mam rodzinę, którą muszę utrzymać. Sporting był w stanie zagwarantować mi tylko dwa krajowe obozy, a to za mało. Zagraniczny obóz w cieplejszym klimacie opłaciłam w części z własnych pieniędzy.
Zwyciężczyni prestiżowego maratonu w Londynie w 1995 r. przeniosła się do klubu MLKS Dąb Kozienice prowadzonego przez Marka Łuczyńskiego, prezesa Warszawsko-Mazowieckiego Okręgowego Związku Lekkiej Atletyki, a prywatnie znajomego Bogusława Mamińskiego. Na transakcji z Sobańską zgodnie z przepisami PZLA Sporting może zarobić nawet do 20 tys. zł. Na tyle bowiem związek wycenia zawodnika z międzynarodową klasą mistrzowską.
Pieniądze pójdą na tegoroczne szkolenie przede wszystkim 26-letniego Mirosława Formeli, który walczy o minimum na olimpiadę.
W najbliższą sobotę Sobańska wystartuje w Policach w mistrzostwach Polski na 10 km. Po zmianie barw klubowych przez maratonkę Zachodniopomorskie ma dwójkę zawodników, która już uzyskała olimpijską kwalifikację: wioślarza Marka Kolbowicza i zapaśnika Marka Garmulewicza.
