Koszykówka: Wisła Can-Pack - ŁKS 91:81

W dobrym stylu koszykarki Wisły rozegrały ostatnie w tym sezonie spotkanie na własnym parkiecie. Pokonały ŁKS Lotto Łódź 91:81 i do sobotniego rewanżu przystąpią z dziesięciopunktową przewagą.

Przez cały mecz toczyła się walka o każdą piłkę. W drużynie gospodyń punktowały Ewelina Kobryn i Monika Krawiec. Wśród gości celnymi "trójkami" popisywała się Birute Dominauskaite, która wczoraj aż sześciokrotnie trafiła zza linii 6,25.

Obie drużyny przeżywały w tym spotkaniu wzloty i upadki, ale wiślaczki już w pierwszych minutach wyszły na prowadzenie. Ich atutem była mocna pod obiema tablicami Kobryn (dwie zbiórki w ataku i pięć w obronie).

W drugiej kwarcie po celnej "trójce" Alicji Perlińskiej ŁKS zmniejszył stratę do jednego punktu (33:32), jednak szybko odpowiedziała Joanna Czarnecka i znów garstka kibiców mogła odetchnąć.

Niebezpiecznie dla krakowianek zrobiło się w ostatnich minutach spotkania. Wiślaczki za szybko uwierzyły, że mecz już wygrały, rozluźniły szyki obronne, nie blokowały niemylących się przy rzutach za trzy Dominauskaite i Agnieszki Makowskiej. W niespełna minutę Dominauskaite zdobyła 6 pkt i siedemnastopunktowa przewaga stopniała do 81:79 (38. min). Podopieczne Wojciecha Downara-Zapolskiego opanowały nerwy i po punktach Magdaleny Radwan, a także Patrycji Czepiec rozstrzygnęły mecz na swoją korzyść. Co ciekawe, w ostatnich minutach obydwa zespoły przyjęły taktykę gry na faul. Lepiej osobiste wykonywały krakowianki, więc ich przewaga znowu urosła do 91:81.

Wisła Can-Pack Kraków 91

ŁKS Lotto Łódź 81

Kwarty: 26:23, 26:20, 22:20, 17:18.

Wisła Can-Pack Kraków: Kobryn 23, Czarnecka 14 (1), Czepiec 14 (1), Predehl 12 (2), Radwan 9 (1), Krawiec 8, Gburczyk 8 (1), Stefanovskaia 2, Sibora 0.

ŁKS Lotto Łódź: Dominauskaite 18 (6), Ivlieva, Kenig 16 (1), Perlińska 12 (1), Makowska 10 (1), Włodarska 2, Owczarek 2, Jurcak 2.

Powiedzieli po meczu

Wojciech Downar-Zapolski, trener Wisły Can-Pack Kraków: Przy przewadze 17 pkt moje zawodniczki uwierzyły, że jest już po meczu. Przewaga zaczęła topnieć i zmalała do 3 pkt. Ostatecznie wygraliśmy, ale w Łodzi nie będzie łatwo. Szkoda, że z tak dobrą drużyną nie udało się wywalczyć większej przewagi. Chcemy zająć piąte miejsce, bo byłoby to spełnienie celu sprzed sezonu.

Andrzej Nowakowski, trener ŁKS Lotto Łódź: Bardzo istotne były zbiórki i dobitki. Trudno się cieszyć z porażki, ale nie graliśmy fatalnej koszykówki. Była agresywność, ale brakowało gry zespołowej. Trzeba coś zrobić, żeby uatrakcyjnić mecze. Nie przypominam sobie, żeby na trybunach po przeciwnej stronie zasiadło jedynie 26 osób. Nawet 18. godz. nie zmobilizowała, a bez kibiców gra się ciężko.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.