Walka - Zagłębie 0:2
Sobotni mecz rozpoczął się z godzinnym opóźnieniem. Do Zabrza przyjechało aż 700 kibiców sosnowieckiego klubu i obserwator meczu obawiał się, że może dojść do rozruchów z ich udziałem. Zażądał, żeby kibice Zagłębia zostali umieszczeni w wydzielonym sektorze. Rozpoczęcie meczu warunkował też ściągnięciem dodatkowych sił policyjnych. - Na stadionie jest 100 policjantów oraz 10 przewodników z psami. Są to wystarczające siły, by zachować porządek. Jestem przeciwny umieszczaniu kibiców Zagłębia w wydzielonym sektorze, bo to nie obóz. Zaraz dojedzie jeszcze 30 policjantów - zapewniał tuż przed rozpoczęciem meczu inspektor Wawrzyniec Chrapusta, komendant miejski policji w Zabrzu. Kibice Zagłębia przeszli do wydzielonego sektora, w którym zmieściło się 300 osób. Pozostali obserwowali spotkanie z trybun. Mimo to mecz się rozpoczął. - Dla naszych kibiców zamówiliśmy 300 biletów. Sprzedaliśmy 270. Nie możemy jednak odpowiadać za tych kibiców, którzy przejechali do Zabrza indywidualnie - wyjaśniał Wojciech Rudy, dyrektor Zagłębia. Obawy okazały się bezpodstawne, bo kibice Zagłębia zachowywali się wzorowo. Sobotni mecz obserwowało prawie 1,5 tys. kibiców. - Ostatni raz tyle było na barażach o III ligę. Zwykle ogląda nas tu 200 osób - zauważył trener gospodarzy Zdzisław Iwański.
Gospodarze chcieli zrewanżować się za porażkę 2:6 z rundy jesiennej. - Liczyliśmy dziś na strzelenie Zagłębiu bramki, ale nie udało się, bo sosnowiecka obrona zagrała wzorowo - przyznał później Iwański. Nieco ponad kwadrans po rozpoczęciu gry goście objęli prowadzenie. Z prawej strony dośrodkował Dawid Skrzypek, a Tomasz Stolpa nie miał problemów, żeby skierować piłkę do siatki. - Dziękuje Dawidowi. Jego dośrodkowanie było świetne - chwalił kolegę Stolpa. Kilka minut później gospodarze mogli wyrównać, ale - po dośrodkowaniu Przemysława Gałeckiego - Marcin Kocur przestrzelił z kilku metrów. Drugą bramkę dla Zagłębia również zdobył Stolpa, który tym razem wykorzystał błąd obrony i pokonał w sytuacji sam na sam bramkarza Walki. Daniel Piechota był zresztą najlepszym zawodnikiem swojej drużyny. - Dzisiaj zdobyłem swoją 10. i 11. bramkę w tym sezonie. Dzięki tym trafieniom jestem nie tylko najlepszym strzelcem Zagłębia, ale i naszej grupy III ligi - cieszył się Stolpa.
W Zagłębiu w meczu ligowym zadebiutował Sławomir Rydel. Były bramkarz GKS Katowice zastąpił kontuzjowanego na piątkowym treningu (opuchnięta ręka) Grzegorza Kurdziela. - Sławek wypadł dziś dobrze. Sprowadziłem go po to, żeby grał dobrze, był konkurentem dla Kurdziela i podnosił jego umiejętności - podkreślał Krzysztof Tochel, szkoleniowiec Zagłębia. - To zwycięstwo chcielibyśmy zadedykować Bartłomiejowi Bogaczowi, który ze złamaną nogą leży w szpitalu - dodał Tochel.
Strzelec bramek
Stolpa (17., 69.)
Składy
Walka: Piechota - Gałecki (74. Woźny), Sieczka Ż, Świetlicki - Szmieszek, Maj, Domagała Ż (73. Waniek Ż), Wójcik (58. Gaudinho), Michalak (70. Okoń) - Kocur, Dolny.
Zagłębie: Rydel - J. Rak, Drzymont, Treściński, Antczak - Skrzypek Ż (79. Malinowski), Stemplewski, Ujek (60. Łuczywek), Chwalibogowski Ż - Lachowski (75. Bugaj), Stolpa (70. Koźmiński).
Polonia B. - Swornica 1:3
Przedostatnia drużyna w tabeli przyjechała do Bytomia po remis i przez 90 minut konsekwentnie realizowała swój plan. Nawet wtedy, gdy przegrywała po ładnym strzale Fryderyka Wolnego zza linii pola karnego. Po zdobyciu bramki Polonia osiągnęła wręcz miażdżącą przewagę. Swornica miała problemy z wyjściem z własnej połowy i gdyby nie bramkarz Krzysztof Stodoła, który w 38. min wygrał pojedynek sam na sam z Mirosławem Wanią, mogłoby być już po meczu. Polonia nie zdobyła bramki, a tuż przed przerwą ją straciła. Radosław Grądowski idealnie podał do Marka Grendziaka, a ten nie zmarnował sytuacji sam na sam z Grzegorzem Żmiją.
W II połowie Polonia nadal przeważała, ale bardzo dobrze spisywali się obrońcy z Czarnowąsów. Gospodarze nie stworzyli żadnej groźnej akcji pod bramką Stodoły. Tymczasem konsekwentnie grający goście zdobyli dwie bramki w odstępie trzech minut. Najpierw niepilnowany Robert Wierdak celnie strzelił głową po rzucie rożnym, a chwilę później Grendziak zrewanżował się dokładnym podaniem Grądowskiemu i było 1:3.
W ostatniej minucie ponownie popisał się Stodoła, który w zamieszaniu podbramkowym zatrzymał piłkę na linii bramkowej po strzale Marka Szemońskiego i sensacja stała się faktem. - Nasze zwycięstwo jest nieoczekiwane, ale jak najbardziej zasłużone - podsumował sobotni mecz szkoleniowiec Swornicy Wiesław Korek. - Graliśmy bardzo pewnie i skutecznie. To wystarczyło na słabo prezentującą się Polonię - dodał obrońca gości Przemysław Dudek. - Całą winę za tę porażkę biorę na siebie - stwierdził po meczu załamany trener Polonii Grzegorz Kapica.
Strzelcy bramek
Polonia B.: Wolny (25.)
Swornica: Grendziak (42.), Wierdak (76.), Grądowski (79.)
Składy
Polonia B.: Żmija - Byrski, Lasyk, Komar, Zajas, Kondzielnik, Brehmer Ż (62. Szemoński), Smolec (18. Mużyłowski), Wania (71. Cieniawski), Tukaj Ż, Wolny (46. Gacek).
Swornica: Stodoła - Maciuszek, P. Dudek, Sobocki, Kotala, Wierdak, Grendziak, Franek (90. Hanas), Piechaczek (46. Jeleniewski), Grądowski (89. Góra), Maciejewski (69. Jędrzejewki Ż).
Carbo - Ruch 0:0
W Wielką Sobotę na boisku w Ostropie panowała świąteczna atmosfera - zarówno na trybunach, na których zgodnie usiedli kibice obydwu śląskich zespołów, jak i - szczególnie po przerwie - na murawie.
W I połowie obaj bramkarze mieli jednak jeszcze sporo pracy. Sylwester Lempa obronił dwa strzały grającego w barwach Ruchu reprezentanta Polski do lat 19 Dawida Rudyka i nie dał się także pokonać Markowi Tokarzowi, który uderzał z bliska. Na brak zajęcia nie narzekał również bramkarz Ruchu Andrzej Urbańczyk, który popisał się udanymi interwencjami po strzałach: Jarosława Wolańskiego, Grzegorza Filipowicza i Adama Międzika.
Po przerwie nie było już tak ciekawie. Trener gości Jan Pietryga, rozczarowany postawą byłego króla strzelców II ligi Piotra Żaby, zmienił go w ataku na Artura Opeldusa. Były napastnik Piasta Gliwice wniósł sporo ożywienia w akcje swojej drużyny, miał nawet okazję do strzelenia gola, ale przestrzelił. W końcówce dwie okazje do zdobycia zwycięskiej bramki mieli gospodarze. Najpierw, po składnej, zespołowej akcji, Międzik strzelił sprzed "16", a piłka trafiła w poprzeczkę. Tuż przed zakończeniem meczu rezerwowy Stanisław Marzec uderzał z ostrego kąta. Bramkarz Ruchu miał spore problemy z obroną, ale piłka i tym razem nie wpadła do siatki. - W końcówce zabrakło nam szczęścia. Wynik odzwierciedla to, co działo się na boisku - podsumował trener gospodarzy Zygmunt Kajda. - Ten remis traktujemy jak porażkę - smutno zakończył szkoleniowiec gości Jan Pietryga.
Składy
Carbo: Lempa - Wujek, Wiewióra Ż, Zawadzki - Adamczyk (88. Marzec), Mirga Ż, Międzik, Chojnowski, Filipowicz (65. Bieniaszewski Ż) - Wolański, Pielka (46. Czaja).
Ruch: Urbańczyk - Banaś, Nocoń, Wloka Ż, Kałwak - Tokarz (74. Kołodziejski), Bonk, Galeja Ż, Pajączkowski - Rudyk, Żaba (66. Opeldus).
Śląsk - Rozwój 2:0
W obecności prawie 5 tys. widzów wicelider rozgrywek wygrał u siebie z nie najwyżej notowanym rywalem. Kibiców Śląska może jednak martwić fakt, że na tydzień przed kluczowym meczem rundy wiosennej z Zagłębiem w Sosnowcu wrocławianie rozczarowali w kilku podstawowych elementach gry. Uwaga ta dotyczy przede wszystkim organizacji gry defensywnej całego zespołu. I niczego nie zmienia tu fakt, że w pojedynku przeciwko Rozwojowi Śląsk nie stracił bramki. Nie stracił, gdyż goście w kilku wyśmienitych okazjach strzeleckich fatalnie kiksowali albo wyśmienicie i szczęśliwie interweniował bramkarz Radosław Janukiewicz. W efekcie spotkanie z Rozwojem udało się zakończyć bez straty gola, jednak w starciu z bardziej klasowym rywalem, jakim bez wątpienia będzie zespół z Sosnowca, wcale tak skończyć się nie musi.
We Wrocławiu Rozwój zagrał otwartą, ofensywną piłkę. Goście nie bronili się całym zespołem na własnej połowie, a po wywalczeniu piłki odważnie atakowali i stworzyli kilka doskonałych okazji do zdobycia bramki. Dwukrotnie w sytuacji sam na sam w bramkę nie trafił Grzegorz Rajman, a w podobnych okazjach Janukiewicz świetnie obronił piłkę po uderzeniach Krzysztofa Buffiego i Tomasza Wróbla. - To był dziwny mecz - śmiał się na konferencji prasowej szkoleniowiec gości Mirosław Mosór. - Mieliśmy dziś wiele sytuacji strzeleckich, czasami przez połowę sezonu tylu nie zdołaliśmy sobie wypracować. Obiektywnie przyznaję, że piłkarsko Śląsk był zespołem bardziej wyrównanym - tłumaczył Mosór.
Śląsk nie zawiódł w ofensywie. Wrocławianie zdobyli dwie bramki, obydwie po popisowo wyprowadzonych kontrach. Najpierw po akcji Jakuba Małeckiego i Marcina Wielgusa niefortunnie interweniujący obrońca Rozwoju Adrian Will trafił piłką do własnej bramki, a później po efektownym rajdzie Pawła Sasina z bliska gola zdobył Tomasz Kosztowniak. Niezłe okazje miał również Małecki, jednak tym razem zabrakło mu trochę zimnej krwi, a Kosztowniak trafił jeszcze piłką w słupek.
Szkoleniowiec Śląska Grzegorz Kowalski mecz z Rozwojem oceniał - co jest zupełnie naturalne - już pod kątem spotkania z Zagłębiem Sosnowiec. - Wygraliśmy i to jest najważniejsze w obliczu Świąt Wielkanocnych i czekającego nas spotkania z Zagłębiem. Nie, nie, powiem inaczej - poprawił się. - Ważniejszy jest mecz z Sosnowcem, a później święta - podkreślał Kowalski.
Strzelcy bramek
Will (7., samobójcza), Kosztowniak (42.)
Składy
Śląsk: Janukiewicz - M. Wróbel, Ignasiak, Lis, Sasin - Flejterski - Wielgus (87. Struzik), Grabowski Ż (62. Tęsiorowski), Małecki (90. Rudolf) - Ulatowski, Kosztowniak Ż (71. Kowalczyk).
Rozwój: Kolonko - Tomczyk, Polarz Ż, A. Bosowski, Will - T. Wróbel, Lis (70. Mogilan Ż), M. Bosowski, Rajman - Kwiatkowski, Buffi.
Artur Brzozowski
Strzelcy bramek
Miedź: Szewczuk (3., 59.), Kupis (5.)
Promień: Czyżyk (60.), Dudek (83.)
Strzelec bramki
Cierniak (76.)
W meczach rozegranych awansem:
Strzelcy bramek
Polonia S.: Kawczyński (13.)
Górnik MK: Stoch (90.)
Strzelec bramki
Tracz (60., karny)
gak
Liczba kolejki
7
tyle kolejnych zwycięstw w lidze (trzy ostatnie jesienne i cztery pierwsze na wiosnę) odnieśli piłkarze Zagłębia Sosnowiec
gak