Remis Warszawianki we Wrocławiu

Dla nas ten remis to jak porażka - stwierdził zawodnik Śląska Jacek Wardziński. Dla Warszawianki to może nie zwycięstwo, ale wynik dobry

Wrocławianie grali słabo, ale po golu Jacka Wardzińskiego w 56 minucie prowadzili 30:27. Wydawało się, że gospodarze nie dadzą już sobie wydrzeć zwycięstwa. Jednak przy stanie 31:29 najpierw karą dwóch minut został ukarany Robert Lewicki, a kilka chwil później na ławkę kar powędrował Maciej Dmytruszyński. Piotr Obrusiewicz wykorzystał rzut karny i wrocławianie prowadzili już tylko jedną bramką. Pozostawało 59 sekund. Śląsk długo rozgrywał akcję, którą rywale przerywali faulami. W końcu Rafał Gliński zdecydował się na rzut. Marcin Wichary zdołał odbić piłkę i Warszawianka wyprowadziła kontratak. Równo z końcową syreną rzut oddał Bartłomiej Pepliński i piłka trafiła do siatki. Załamani gospodarze nie mogli uwierzyć w to co się stało.

ŚLĄSK WROCŁAW - WARSZAWIANKA 31:31 (16:16). Warszawianka: Suchowicz, Wichary - Pepliński 3, Kłosowski 2, Degtiarov 0, Anuszewski 5, Korus 5, Waśko 3, Przybylski 2, Matysik 2, Obrusiewicz 7, Czertowicz 2.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.