Spójnia nie musiała przegrać różnicą 22 punktów z Czarnymi. Przez dwie pierwsze kwarty szło jej bardzo dobrze, przez wiele minut posiadała nieznaczną przewagę.
- Mamy siły na dwie, góra trzy kwarty. Brakuje wartościowych zmienników. Dziś znów się to potwierdziło - zaznacza Mieczysław Major, trener gospodarzy.
- Oba zespoły chciały wygrać, oba przystąpiły skoncentrowane i tylko trzeba było poczekać na to, kto pierwszy pęknie. Tak się stało, a do przerwy nic nam nie siedziało - uważa Daniel Blumczyński, obrońca Czarnych.
Trzecia kwarta rozstrzygnęła losy meczu. Pierwsza minuta podobna do poprzednich 20, ale od 21. zaznaczyła się przewaga gości, którzy trafiali niemal z każdej pozycji i błyskawicznie powiększali swoją przewagę. Stargardzianie starali się zatrzymać napór rywali, ale chybiali z najłatwiejszych pozycji. Słupszczanie natychmiast wyprowadzali kontry i albo byli powstrzymywani faulem (a rzuty osobiste w tej kwarcie trafiali ze stuprocentową skutecznością), ale po trzech podaniach któryś z graczy dwutaktem kończył akcje.
Major próbował najróżniejszych zmian kadrowych, ale nie przynosiły one żadnego pożytku. Gdy w 28. minucie było 50:30 dla Czarnych, mecz był rozstrzygnięty.
- Nasza skuteczność była katastrofalna, sukcesów nie przynosiły również penetracje. To była przyczyna, ale i proste błędy, które nawet juniorom nie powinny się przytrafiać - stwierdził Major.
- Wiedzieliśmy, że oni będą się trzymać do przerwy, a później odskoczymy. Podkręciliśmy tempo i wystarczyło - zauważył Zbigniew Białek, skrzydłowy Czarnych.
Ostatnia odsłona była znów wyrównana, ale dlatego, że gościom specjalnie nie zależało na podwyższaniu prowadzenia, a gospodarze nie uwierzyli, że mogą zniwelować straty. Pomimo wielu prób do kosza nie "wstrzelili się" Hubert Mazur i Kamil Piechucki, a za pięć fauli szybko spadł Robert Morkowski. W sumie słupszczanie nie musieli się dużo napracować, by zwyciężyć.
- Chodziło o to, by mieć wesołe święta - stwierdził Białek.
- Oczekiwaliśmy, że stargardzka młodzież narzuci mocną, szarpaną koszykówkę, do której musieliśmy się przyzwyczaić. Później to my mieliśmy narzucić swój styl, jeszcze twardsze warunki. Ten wynik odzwierciedla różnicę dzielącą zespoły - podsumował Tadeusz Aleksandrowicz, trener Czarnych, kilka lat temu twórca sukcesów stargardzkiego zespołu.
Kwarty: 12:13, 15:17, 6:24, 11:12
Spójnia: Sudowski 15 (2), Soczewski 11, Nizioł 8 (2), Morkowski 3, Mazur 0 - Hrycaniuk 7, Piechucki 0, Wiliński 0, Szagdaj 0, Baszak 0.
Czarni: Białek 15 (1), Blumczyński 14 (2), Parzeński 8, Kennedy 8, Polanowski 2 - Frank 10 (1), Żytko 5, Cywiński 2, Pluta 2, Chelis 0, Kowalik 0.
Liczby meczu
0
tyle punktów zdobyli razem Kamil Piechucki i Hubert Mazur, którzy powinni już przejmować funkcję liderów Spójni
12
tyle oddali rzutów
23
średnio tyle minut spędzili na parkiecie