Gran Derbi dla Barcy!

Barcelona, która pod wodzą Josepa Guardioli wyraźnie odżyła pokonała zasłużenie Real Madryt 2:0. Było to 157. spotkanie tych drużyn w rozgrywkach ligowych. Dzięki temu zwycięstwu Barcelona powiększyła swoją przewagę nad ?Królewskimi? w Primera Division do 12 punktów.

Czy Barcelona dobije rannego lwa? ?

Piłkarze Barcelony pokazali futbol ofensywny, z którym nie mogli poradzić sobie podopieczni Juande Ramosa. W pierwszej połowie zdecydowanie zdominowali grę. Raz po raz bliscy pokonania Casillasa byli napastnicy Blugrany, jednak ten bronił wybornie. W odpowiedzi na te ataki kilka razy groźne akcje przeprowadzili "Królewscy" jednak sytuacji sam na sam nie umiał wykorzystać Drente, a strzały Sneijdera mijały bramkę Valdesa.

W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie. W arbiter odgwizdał rzut karny dla Barcelony, jednak Eto'o strzelił dość słabo i Casillas sparował jego uderzenie. Im bliżej końca spotkania, tym Katalończycy atakowali coraz bardziej. W 88. minucie nawet bramkarz Realu, który ratował swój zespół w tym meczu wielokrotnie, nie miał nic do powiedzenia. Z najbliższej odległości pokonał go Eto'o. Dwie minuty później po podaniu Henry'ego sam na sam z Casillasem wyszedł Messi i sprytnym strzałem skierował piłkę do bramki Realu.

157. Gran Derbi zasłużenie wygrała Barcelona.

Od pierwszych minut do ataku ruszyła Barcelona, która zamknęła Real na ich połowie. W 5. minucie spotkania strzałem z kilku metrów bliski pokonania Casillasa był Leo Messi. Dwie minuty później z okolic szesnastego metra obok prawego słupka groźnie strzelił Henry. Dominacja Barcelony z każdą upływającą minutą stawała się coraz bardziej widoczna. Z prawej strony groźnie atakował Messi, świetnie podawał Xavi.

Piłkarze Realu sprawiali wrażenie bezradnych i nie byli w stanie skonstruować żadnej składnej akcji. W 16. minucie spotkania długie crossowe podanie dostał Messi, uderzył z narożnika pola karnego, lecz strzał był zbyt lekki by zaskoczyć Casillasa. Piłka z połowy Realu w zasadzie nie "wychodziła", chyba że była wybijana na oślep przez obrońców. "Królewskich". W 19. minucie w ostatniej chwili zablokowany został strzał Henry'ego, który znalazł się w prawie stuprocentowej sytuacji.

W 21 minucie spotkania żółtą kartkę obejrzał obrońca Realu Christoph Metzelder. Real gubił się coraz bardziej. W końcu w 25 minucie pierwszy groźny strzał na bramkę Valdesa oddał Sneijder, jednak bramkarz Barcy końcami palców przeniósł piłkę nad poprzeczką.

Po tej sytuacji coś zaskoczyło w mechanizmie drużyny Juande Ramoasa. Real zaczął grać. Dwie minuty po strzale Holendra w sytuacji sam na sam z Valdesem znalazł się Drenthe, jednak strzelił prosto w wychodzącego z bramki golkipera, który sparował strzał na rzut rożny. Minutę później w dobrej sytuacji był Gago. Real podkręcił tempo.

"Królewscy" nie mogli jednak upilnować Messiego, który szalał na prawym skrzydle. Raz po raz uciekali się do faul. Po jedym z nich Sergio Ramos podciał napastnika Barcy, a sędzia sięgnał po żółtą kartkę.

Po 30. minucie znów lepszy okres gry miała Barcelona, która opanowała sytuację na boisku. Groźne strzały Eto'o i Henry'ego albo bronił Casillas albo z poświęceniem blokowali obrońcy. W ogóle niewidoczny był as Realu Higuain.

Trener "Królewskich" zareagował na wydarzenia na boisku. W 36. minucie spotkania Ramos dokonał pierwszej zmiany, plac gry opuścił Wesley Sneijder, a na boisku niespodziewanie pojawił się jak dotąd tylko rezerwowy Palanca.

W 39. minucie spotkania groźną akcję Realu faulem przerwał Marquez, sędzia pokazał żółtą kartkę.

I znowu faul na Messim i kolejna żółta kartka. Tym razem ukarany został Drenthe.

Mimo przewagi Barcelona nie umiała zdobyć bramki. Real większość połowy spędził w głębokiej obronie. Jednak kiedy już atakował, robił to na tyle skutecznie, że Barca była w poważnych tarapatach. Na lewym skrzydle szalał Leo Messi - to po faulach na nim padały kartki.

W przerwie trenerzy obu drużyn nie dokonali żadnych zmian. Ledwo zaczęli, a już Barcelona miała groźną sytuację. W polu karnym obrońców "wkręcił" w ziemię Messi, dośrodkował w drugi narożnik szesnastki tam piłkę z powietrza mocno uderzył Henry i Casillas musiał piąstkować. W 55. minucie groźnie kotraatakowała Barcelona, akcję pociągnął środkiem Messi, piłka trafiła do Eto'o, który strzałem z woleja z ostrego kąta był bliski pokonania Casillasa. Piłka minęła spojenie słupka z poprzeczką o centymetry.

W 64. minucie spotkania plac gry opuścił słaby w tym spotkaniu Eidur Gudjohnsen, a jego miejsce zajął Sergio Busquets. Kilka minut później zakotłowało się się pod bramką Realu, całą akcję strzałem kończył Messi, jednak piłka minęła lewy słupek bramki Casillasa.

Rzut karny dla Barcy! W 68. minucie Salgado przewrócił Busquetsa w polu karnym, sędzia gwizdnął i pokazał obrońcy żółtą kartkę. Do wykonania "11" podszedł Eto'o! Strzelił w lewy róg bramki, jednak dość lekko i Casillas obronił to uderzenie.

Minutę później bramkarz Realu popisał się dwukrotnie, po strzałach Eto'o i Messiego, fenomenalnymi interwencjami udowadniając, że jest w światowej czołówce golkiperów.

W 76. minucie spotkania boisko opuścił Higuain, w jego miejsce Ramos wprowadził Rafaela Van der Vaarta.

Minutę później do groźnej sytuacji doszedł Palanca, który znalazł się sam na sam z Valdesem. Bramkarz Barcy udowodnił jednak, że jest dziś dysponowany nie gorzej od Casillasa.

Bramka! W 82. minucie spotkania Barca miała rzut rożny, piłkę głową do stojącego na trzecim metrze Samuela Eto'o zgrał Carlos Puyol, Kameruńczyk dostawił nogę przerzucając futbolówkę nad próbującym ją złapać Ikerem Casillasem. Tym samym Eto'o zrehabilitował się za niewykorzystany rzut karny.

W 88. minucie meczu trener Barcelony dokonał drugiej zmiany. Za zdobywcę gola, Samuela Eto'o, wszedł Aleksander Hleb. Minutę później z boiska zszedł Xavi, a pojawił się Keita.

Bramka W 90. minucie do wychodzącego na czystą pozycję Messiego zagrywał Henry. Leo przyjął piłkę, po czym podciął ją nad wychodzącym do niego Casillasem. Futbolówkę z linii bramkowej próbował wybijać jeszcze jeden z zawodników Realu, ale bez skutku. 2:0 dla Barcy!

Xavi: Kibice proszą o 5:0, nam wystarczy 1:0 ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.