Niezwykłość Grand Prix Malezji wynika z geografii. Kierowcy F1 tamtejszego klimatu nienawidzą. Upał to pestka, wykańcza wilgotność, często powyżej 90 proc. Jak się wtedy czuje pilot w bolidzie? To tak, jakby człowieka ubranego w ortalion wpakować do sauny, podgrzać do kilkudziesięciu stopni i kazać podnosić ciężary przez dwie godziny.
Rok temu, jeżdżąc w tej saunie, zawodnicy F1 skorzystali też z prysznica. Zresztą to wielkie niedopowiedzenie. Po kilku minutach od startu z nieba na tor Sepang spadł ocean wody - jej kilkunastocentymetrowa warstwa przykryła asfalt, płynąc niczym wartka rzeka. Bolidy zwolniły do prędkości traktorów, ale i tak po kolei lądowały w widowiskowych poślizgach na poboczu. To był cyrk.
Wyścig wstrzymano. Ci, co wytrwali, zjechali do alei serwisowej i czekali, aż ulewa choć trochę zelżeje. Czekali i czekali, minęła prawie godzina, a kokpity samochodów wypełniła deszczówka. Pierwszy nie wytrzymał Kimi Räikkönen z Ferrari.
W zapadającym mroku cisnął kaskiem i poszedł się przebrać. Po chwili Mark Weber w imieniu kierowców zakomunikował: - Róbcie, co chcecie, ale my dalej nie jedziemy.
Organizatorzy nie mieli wyjścia - zakończyli "rywalizację", zatwierdzili kolejność sprzed potopu i przyznali połowę punktów, bo kierowcy nie minęli nawet półmetka
A poza tym:
- Bryndal na stronie rozmawia z Martą Lipińską nie tylko o najnowszym serialu, w którym zobaczymy ją już za chwilę, ale wspomina również jej miłość do pana Sułka.
- Pan Józek, najbardziej znany i szalony hodowca kurczaków zdradza nam o czym tak naprawdę myślą kury i ich dzieci.
- Dowiadujemy się też jak naprawdę wyglądał Indiana Jones, kim był prawdziwy James Bond i jak wyglądała prawdziwa ucieczka z Alcatraz.
- A na deser Scarlett Johansson, czyli najbardziej szalona z muz Woody'ego Allena
- I wszystkie filmy tygodnia.
