Finał Ligi Światowej 2011. Polska katastrofa

Tak beznadziejnie jeszcze w tej edycji Ligi Światowej polscy siatkarze nie grali. Każdego seta oddali Włochom niemal bez walki i jeszcze przed meczem z Argentyną mogą stracić szanse na półfinał

Przeczytaj relację Zczuba z meczu Polska - Włochy ?

Zanim na ostatni mecz w grupie wyjdą biało-czerwoni, Włosi zagrają z Bułgarią, pokonaną na turnieju w Gdańsku już dwukrotnie. I jeśli znów zwyciężą - choćby minimalnie, 3:2 - wieczorne spotkanie będzie bez znaczenia. Awansu do sobotnich półfinałów będą pewne Włochy i Argentyna (wcześniej awansowały Brazylia i Rosja).

Polacy obiecywali, że spróbują wreszcie doskoczyć do podium. Nie udało im się to jeszcze nigdy, a teraz wsparli ich działacze PZPS, którzy czterech najwyżej sklasyfikowanych na świecie uczestników turnieju wepchnęli do drugiej grupy. Niestety, po środowym horrorze z happy endem (3:2 z Bułgarią) teraz siatkarze Andrei Anastasiego długimi okresami rozdawali przeciwnikom punkty w prezencie.

Mecz od początku układał się fatalnie. Bez kontuzjowanego Zbigniewa Bartmana w ataku Polacy mieli praktycznie jedną opcję: Bartosza Kurka. Zastępujący Bartmana Jakub Jarosz oraz Michał Ruciak męczyli się, a ponieważ szwankowała również współpraca słabego Łukasza Żygadły ze środkowymi, to w pierwszej partii nikt poza Kurkiem nie zdobył więcej niż jeden punkt!

Jak Włosi wygrali z Polakami (ZDJĘCIA)

 

Polacy nie wyrządzali też Włochom krzywdy serwisem, dzięki czemu rozgrywający Włochów Dragan Travica swobodnie gubił nasz blok, a jego koledzy uderzali piłkę nad pustą siatką. W ataku szaleli Cristian Savani i urodzony we Wrocławiu Michał Łasko (syn polskiego mistrza olimpijskiego Lecha Łaski), zagrywką "kopał" Ivan Zaytsev, który regularnie posyłał piłkę z prędkością ponad 120 km/godz. Trener Polaków Andrea Anastasi - w latach 2007-10 selekcjoner reprezentacji Italii - próbował ratować sytuację zmianami, ale Włosi byli już rozpędzeni niczym pendolino.

Potem Polacy zaczęli grać lepiej, ale tylko trochę. "Trochę" oznacza kilka ataków skończonych przez Jarosza Tak naprawdę na polu walki wciąż szamotał się samotny Kurek, jedyny polski siatkarz, który mógł spojrzeć Włochom prosto w oczy. Reszta sprawiała wrażenie pogodzonych z losem.

- Nie można nawiązać wyrównanej walki, jeśli w secie psuje się aż dziewięć zagrywek - mówił trener Anastasi. - Zdarzyła nam się nawet seria pięciu czy sześciu zepsutych serwisów z rzędu, nie przypominam sobie takiej sytuacji - wtórował mu Piotr Gruszka.

Bartman: Beze mnie Polska sobie poradzi

Polacy próbowali jeszcze podnieść się w trzecim secie, ale zapału i umiejętności wystarczyło im na kilka minut. - Dlaczego przegraliśmy tak szybko i tak łatwo? To siatkówka. Są takie dni, kiedy nic nie wychodzi i dziś zdarzył się jeden z nich. Mieliśmy ogromne kłopoty z przyjęciem zagrywki, nie mogliśmy złapać rytmu. Czy gdyby grał nieobecny Michał Winiarski, byłoby lepiej? To nie jest pytanie do mnie, dlaczego go nie ma z nami, ale do zawodnika. Wlazły? Ta sama odpowiedź. Mam tu najlepszych dostępnych teraz polskich zawodników. Z nimi wygrywam i z nimi przegrywam - podsumował nieco podenerwowany Anastasi.

Argentyna awansowała do półfinału Ligi Światowej ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.