Pietrow jak nowo narodzony. Byłe gwiazdy F1 chwalą

- Czuję się jak w domu, a oni mnie od początku roku wspierają. To może być przyczyna moich wyników w tym roku - powiedział Witalij Pietrow, który w klasyfikacji kierowców z 31. punktami zajmuje siódme miejsce. Postęp jaki w porównaniu z poprzednim sezonem zrobił Rosjanin doceniają byli kierowcy F1 Jean Alesi i Nigel Mansell.

Pietrow po słabym debiutanckim sezonie nie był wcale pewny pozostania w zespole Lotus Renault. Popełniał masę błędów, sporadycznie punktował, był w cieniu Roberta Kubicy. W tym sezonie odżył. Zdobył już 31 punktów, jest siódmy w klasyfikacji kierowców. Do lidera Sebastiana Vettela traci aż 130 punktów, ale postęp jest zauważalny.

- Porównując zeszły rok do obecnego czuję taką zmianę, jakby coś zniknęło z mojego umysłu - powiedział Pietrow na konferencji prasowej podczas krótkiej uroczystości związanej z odnowieniem toru testowego Grupy Lotus w Hethel.

- Zaczynasz być bliżej zespołu, a on zaczyna za tobą podążać i pomagać w osiąganiu lepszych wyników. Wspólnie pracujemy nad formą, utrzymując jednocześnie koleżeńskie stosunki. Czuję się jak w domu, a oni mnie od początku roku wspierają. To może być przyczyna moich wyników w tym roku - dodał Pietrow.

Weterani chwalą

Postęp młodego Rosjanina doceniają byłe gwiazdy F1. - Spodziewano się poprawy ze strony Witalija biorąc pod uwagę to, że dopiero zbiera doświadczenia, ale skok, jaki wykonał w porównaniu z zeszłym rokiem jest ogromny. Co więcej, jego pozycja w GP Australii nie była zasługą szczęścia. W F1 często dochodzi do wypadku i ubywa ci trzech rywali, ale to podium wywalczono umiejętnościami - powiedział Jean Alesi. Pietrow w inauguracyjnym wyścigu w Melbourne zajął trzecie miejsce.

- Widziałem świetną jazdę w jego wykonaniu, rywalizację z bolidami Ferrari, McLarena oraz Red Bulla. Nie zdziwcie się, jeśli on wygrywa w tym roku wyścig. To byłoby fantastyczne - powiedział Nigel Mansell, mistrz świata Formuły 1 z 1992 roku.

Senna z pieniędzmi za Heidfelda? To opóźni powrót Kubicy?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.