Łukasz Jagoda zostaje z Trybańskim w Ameryce

Łukasz Jagoda ma 23 lata, tak jak Cezary Trybański i przez ostatnie trzy lata był praktycznie nieodłącznym towarzyszem doli i niedoli pierwszego Polaka w NBA. Były rozgrywający MKS Pruszków także znalazł swoją szansę w USA.

Bardzo dobrze mówiący po angielsku koszykarz rodem z Lublina od początku pobytu dwójki Polaków w USA służył Trybańskiemu pomocą jako tłumacz i pośrednik we wszystkich kontaktach. On zamawiał jedzenie w restauracjach, tłumaczył słowa trenerów, na ogół także pilnował, żeby Trybański był na czas tam, gdzie trzeba. Podczas meczów w Salt Lake City był zawsze blisko prowadzącego zespół trenera Scotta Rotha i to on wykrzykiwał instrukcje po polsku w kierunku Czarka, tłumacząc co mówił mu do ucha Roth.

- Łukasz bardzo mi pomógł i chcę, żeby mógł mi dalej pomagać. Szkoda, że przytrafiła mu się akurat teraz kontuzja i nie może pokazać na co go stać. Dzięki niemu przetrwałem już wiele chwil zwątpienia i w Pruszkowie i w USA - mówi Trybański.

- Każdy z nas ma swoje życie, ale może przez rok będzie możliwe, żebyśmy byli razem w Memphis. Jeśli będzie chciał mojej pomocy, nie ma problemu. Jaka przyszłość czeka Czarka w NBA? Moim zdaniem on ma przede wszystkim wielkie serce do pracy. A to jest tutaj najważniejsze. Więc ma szansę na zrobienie kariery - mówi Jagoda.

On także być może przy okazji zrealizuje jakieś koszykarskie marzenia. Po niezłym sezonie w Pruszkowie, kiedy jako zmiennik Duane'a Coopera zanotował wiele udanych meczów, ma propozycje nie tylko z Polski.

- Pracowałem tu ciężko na treningach razem z Czarkiem i szkoda, że przyplątała się kontuzja. Co będę robił dalej? Bardzo mi się podobało na uniwersytetach jakie wizytowałem. Trenowałem nawet z zawodnikami Ohio State. Ale może znajdę sobie miejsce w słabszej zawodowej lidze NBDL lub CBA. Zobaczymy. A jeśli uda się był blisko Czarka i pomagać mu w trakcie sezonu, byłoby wspaniale - mówi Jagoda.

Skoro w amerykańskim sporcie najważniejsze są kontakty, Jagoda już je ma. Pojawił się agent, który chętnie pomoże mu w znalezieniu klubu w Europie Zachodniej. Działacze i koszykarze Grizzlies dopytywali się, czy na co dzień gra jako rozgrywający. Na pewno pomogą zawodnikowi, którego dwa lata temu pewien trener nie chciał nawet w drugoligowej drużynie w Pruszkowie. On także - jak jego wyższy przyjaciel - ma coś do udowodnienia.