Przemysław Saleta zawodowym mistrzem Europy

Polski bokser Przemysław Saleta został zawodowym mistrzem Europy w wadze ciężkiej. W nocy z soboty na niedzielę Saleta pokonał w Dortmundzie przez techniczny nokaut w dziewiątej rundzie obrońcę tytułu, Luana Krasniqi z Niemiec.

Przemysław Saleta zawodowym mistrzem Europy

Polski bokser Przemysław Saleta został zawodowym mistrzem Europy w wadze ciężkiej. W nocy z soboty na niedzielę Saleta pokonał w Dortmundzie przez techniczny nokaut w dziewiątej rundzie obrońcę tytułu, Luana Krasniqi z Niemiec.

Skończyła się przerwa po ósmej rundzie. Sędzia zaprosił zawodników na ring. Luan Krasniqi, rywal Salety i bokserski mistrz Europy wagi ciężkiej wyszedł tylko po to, by oświadczyć, że nie ma sił dalej walczyć. Między liny wskoczyli przyjaciele 34-letniego Polaka, zaczęli go ściskać i całować. Przedstawiciele Universum Box Promotion, z szefem Klausem Peterem Kohlem na czele - promotorzy pochodzącego z Kosowa pięściarza - mieli miny, jakby zginął ktoś z ich rodziny. Kibice z szalikami "Kosova" i narodowymi flagami szybko opuścili halę w Dortmundzie. Krasniqi, który do soboty wygrał 20 pojedynków i żadnego nie przegrał, już po piątym starciu nie chciał wychodzić między liny, jednak zmusili go do tego sekundanci. Mimo, że Saleta (41-4, 21 KO) walczył z rozbitym lewym łukiem brwiowym i częściej był trafiany niż trafiał, ostatecznie poddał się reprezentujący Niemcy 31-letni Krasniqi. Dla telewizji ZDF, która pokazywała walkę, był to szok. Wcześniej reklamowała bowiem polskiego boksera jako modela reklamowego i dziennikarza, który ma ciekawe tatuaże i od czasu do czasu boksuje. Na koniec poprosiła Saletę, by powiedział - naśladując znanego anonsera - "ladies and gentelmen, let's get ready to rumble!".

Jacek Adamczyk: To zwycięstwo zaskoczyło chyba także Pana?

Przemysław Saleta: Byłem realistą. Zdawałem sobie sprawę, że z Lewisem czy którymś z braci Kliczków nie wygram. Krasniqi to co innego. Wiedziałem, że z nim muszę walczyć agresywnie, wykorzystać swoje doświadczenie. Natomiast Krasniqi się podpalił. On mechanicznie zadaje ciosy, można ich uniknąć, choć kilka razy mnie trafił, przyznaję. Moja taktyka była prosta - zadawać jak najwięcej ciosów na korpus. No i to się sprawdziło, zaczął je w końcu odczuwać. Najpierw po piątej, a potem po siódmej rundzie dał się jeszcze wygonić na ring. Po ósmej już nie. Dla mnie to nie do przyjęcia. Walczyć trzeba do końca.

Wyglądało to tak, jakby spodziewał się, że szybko Pana znokautuje i nie przygotował się kondycyjnie na cały 12-rundowy pojedynek.

To się na nim zemściło. Jak się jest mistrzem, to trzeba trenować tak, by wytrwać cały dystans. To mnie jako hobbyście można by coś podobnego wybaczyć. Krasniqi'emu zabrakło doświadczenia, za bardzo przejął się pierwszą obroną tytułu, nie wytrzymał presji widowni. Gdy mnie nie znokautował w pierwszych trzech rundach, nie wiedział jak potem przetrwać. Myślę, że gdyby nawet się nie poddał, i tak bym go już nie wypuścił.

Telewizja ZDF pokazywała często siedzącą tuż przy ringu pewną osobę, mocno Pana dopingującą.

Ewa strasznie to przeżyła. Normalnie jest niespotykanie spokojna. "Wiesz, ja umiem krzyczeć!" - oznajmiła mi po pojedynku.

Co teraz? Kiedy obrona tytułu?

Spełniło się moje wielkie marzenie, zrealizowałem najważniejszy sportowy cel. Udowodniłem sobie i innym, co chciałem udowodnić. Pewnie ostatecznie i na dobre zakończę karierę. Przez pewien czas boks był dla mnie bardzo kosztownym hobby. W ostatnim czasie pięć-sześć walk stoczyłem za darmo. Najzabawniejsze, że jestem przypadkiem, który się chyba w wadze ciężkiej już nigdy nie trafi - nie mam bowiem menedżera czy sponsora. O wszystko dbam sam. Gdy podpisywałem kontrakt na pojedynek z Krasniqi nikt nie żądał ode mnie uwzględniania jakichś opcji, np. zgody na rewanż, itp. Jestem wolny, mogę zrobić co zechcę.

Zdobył Pan mistrzostwo Europy - to fakt. Ale czy także nieźle Pan dzięki temu pojedynkowi zarobił?

Gdy siedem lat temu walczyłem o ten tytuł z Żelijko Mavroviciem (Saleta przegrał przez nokaut w pierwszej rundzie - dop. jam), otrzymałem 50 tys. dolarów. Teraz 30 tys. Ale nawet się specjalnie nie targowałem. Taka szansa na zdobycie pasa mogła się już nie powtórzyć. Na same treningi, przygotowania do walki w USA, itp. wydałem 15 tys. dol. Normalnie za pojedynek o ME zawodnicy dostają ok. 100 - 150 tys.

Copyright © Agora SA