Mecze Ligi Światowej w Spodku to już tradycja. Od czterech lat, rok po roku, w letnie miesiące przyjeżdżają na Śląsk najlepsze drużyny świata, a kibice wspaniale się bawią w rytm "Pieśni o małym rycerzu."
W tym roku znowu gratka nie lada - przyjeżdża Brazylia, zespół pełen wirtuozów siatkówki, aktualny mistrz Ligi Światowej. Wygląda jednak na to, że nie obejdzie się bez kłopotów organizacyjnych.
Wszystko przez sytuację w Polskim Związku Piłki Siatkowej - zadłużonym, podzielonym, skłóconym. Sprawami nieprawidłowości w wydawaniu pieniędzy interesuje się prokuratura, a wcześniej zajmowało się nawet Centralne Biuro Śledcze.
Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, przed kilku dniami w Katowicach miał się pojawić prezes PZPS Janusz Biesiada. Szef związku, którego obciąża się winą za nieprawidłowości, miał podpisać porozumienie ze Spodkiem oraz spotkać się z prezydentem Katowic Piotrem Uszokiem. Tymczasem nękany przez organy sprawiedliwości Biesiada póki co do Katowic nie przyjechał i nie wiadomo, kiedy znajdzie czas na tę wizytę. - Na początku lipca będziemy objeżdżać wszystkie miasta, gdzie obywać się będą mecze w Lidze Światowej. Wówczas na pewno zostaną załatwione wszystkie formalności - wyjaśnia Marta Alf odpowiedzialna w PZPS za Ligę Światową.
Spodek tylko czeka na sygnał z PZPS. - Czas nagli. Zaraz po podpisaniu umowy ze związkiem, natychmiast przystępujemy do działania - zapowiada Fred Misera, dyrektor ds. techniczno-eksploatacyjnych katowickiego obiektu. - Bilety mamy gotowe, ostemplowane, w każdej chwili można wprowadzić je do sprzedaży. Przygotowanie hali do meczów to kwestia dwóch, trzech dni - wyjaśnia.
Trzeba przypomnieć, że w poprzednich latach, gdy do meczów pozostawał miesiąc, billboard na Spodku od dawna już zachęcał do kupienia biletu i oglądania wielkiego siatkarskiego widowiska. Teraz nawet brak śladu jakiejkolwiek reklamy. - Biletów jeszcze nie ma. Proszę pytać w przyszłym tygodniu, może będą nowe wiadomości - słyszymy w kasie.
Nie jest też do końca jasne, czy oprawę meczów będzie przygotowywała firma Polkomtel, która w poprzednich latach sprawiła kibicom mnóstwo niespodzianek i urządzała prawdziwe widowiska. Po ujawnieniu nieprawidłowości w PZPS kierownictwo Polkomtela zapowiedziało, że nie zamierza firmować akcji związku działającego niezgodnie z prawem. - Cały czas prowadzimy rozmowy. Mam nadzieję, że uda nam się dojść do porozumienia - twierdzi Alf.
Zdaniem przedstawicieli Związku, nawet jak Polkomtel wycofa się ze sponsorowania Ligi Światowej, reprezentacja Polski na pewno w niej wystąpi. - Imprezę będziemy się starali finansować z własnych źródeł. Będzie skromniej. Może mniej biletów przeznaczymy do rozdania za darmo. W każdym razie nie ma możliwość, że Polska nie zagra w tej prestiżowej imprezie - wyjaśnia Alf.
Mecze zapowiadają się bardzo ciekawie. Brazylijczycy znowu mają apetyt na złote medale i finansowe premie Ligi Światowej. Trener Bernardo Rezende przywiezie do Katowic najprawdopodobniej wszystkie swoje gwiazdy - superrozgrywającego Mauricio Limę, niesamowitego atakującego Gibę czy imponującego spokojem kapitana Canarinhos, Nalberta Bitencourta.
Polska reprezentacja, prowadzona przez sosnowiczanina Waldemara Wspaniałego, też zamierza powalczyć o zwycięstwo. Biało-czerwoni przygotowywali się na zgrupowaniu w Spale i rozgrywali sparingowe mecze z Francuzami.
Spotkania Polska - Brazylia mają się odbyć 26 lipca (piątek, godzina 20) oraz 27 lipca (sobota, godzina 17).