Od wtorku Les Gondor jest nowym prezesem Sportowej Spółki Akcyjnej "Pogoń". Przejmuje ją po Sabrim Bekdasie z gigantycznym zadłużeniem i fatalną sytuacją kadrową.
Nie chce mówić o swoim życiu prywatnym. Ma 46 lat. Przez ponad 20 lat mieszkał w Szwecji. Pracował tam w różnych branżach, m.in. uprawiał kwiaty, także w rodzinnych Lipianach, do 1994 r. Później była branża budowlaną, w której tkwi do dziś. Jest prezesem Svenska Group, w skład której wchodzi osiem spółek, m.in. firma Pergo (jest jej właścicielem).
Les Gondor: Każda umowa jest jakimś kompromisem.
- Oczywiście, że tak. Pan Bekdas jest znakomitym przedsiębiorcą i to były trudne negocjacje. Jednak w niektórych momentach potrafił się wykazać wyrozumiałością. Pracowało nam się trudno i długo, ale uważam, że obie strony powinny być zadowolone.
- Nie znam firmy, która by ich nie miała. Każda obecnie boryka się z recesją. Musimy po prostu przetrwać ten okres - od pojedynczego obywatela po największe firmy. Trzeba walczyć, przetrwać i mieć na to plany. Najgorzej jest usiąść i czekać, co przyniesie życie.
- Jest ich kilka: dwie szwedzkie i jedna angielska. Wymienianie ich nazw nie przyniesie nikomu żadnych korzyści. Wszystko może się zmienić. Prowadzimy luźne rozmowy, bo nie mamy jeszcze fizycznie terenów pod inwestycje. Nie możemy teraz mówić o konkretach. To praca, która nas czeka. To może trwać rok, dwa, a może i dłużej. Żaden inwestor nie przyjdzie dziś do Polski szybko i łatwo. Oni uciekają z naszego kraju, więc ściągnięcie go do Szczecina będzie wielką sztuką.
- Jest kilku inwestorów, którzy zgłaszają się z chęcią współpracy. Spotykamy się z nimi w najbliższych dniach. Są to ludzie z kraju, ale także z okolic Szczecina.
- Nie.
- Wypracowanie ostatecznej umowy z miastem także będzie musiało potrwać. To także skomplikowana sprawa, obwarowana przepisami, uchwałami Rady Miasta. Ważne, że cały zarząd Szczecina i rada są pozytywnie nastawieni do tej sprawy. To także będzie kompromis, ale mam nadzieję, że ułatwiający nam działalność gospodarczą.
- Z tym zawsze będą problemy i tego nie da się uniknąć. Nie ma chyba takich menedżerów, którzy w doskonały sposób i bezbłędnie potrafią skompletować kadrę współpracowników. Na pewno nie popełnimy błędów poprzedników. Będziemy bardziej ostrożni.
W takich wypadkach powtarzam, że musimy być bardziej przedsiębiorczy. Sport na siebie nie zarabia. Trzeba do niego dopłacać. A żeby dopłacić, trzeba stworzyć warunki, by zarobić. Spółka Pogoń musi być przedsiębiorstwem.
- Nie ma jeszcze żadnych personalnych ruchów w spółce. Od środy będziemy zajmować się zatrudnianiem fachowców, nową obsadą kadrową. To czeka nas w najbliższych dniach.
- Sport jest podobny niezależnie od dyscypliny. Problemy także są podobne. Oczywiście w przypadku Pogoni skala jest dużo większa. Futbol przyciąga większą liczbę ludzi. To także lepszy nośnik medialny. Myślę, że doświadczenia, które wyniosłem z żużlu, pomogą mi.