Massa: Zdublowane auta psują show. Zmienić zasady

W ostatnim GP Brazylii liderzy zostawili outsiderów daleko w tyle. Niestety tylko teoretycznie, bo w praktyce oznaczało to, że mają ich wciąż przed nosem. Zdublowane auta utrudniały kierowcom wyprzedzanie. Felipe Massa znalazł rozwiązanie dla niewygodnych bolidów - mogłyby one nadrobić stracone okrążenie w czasie neutralizacji.

Wszystko o Formule 1 ?

Felipe Massa chce zmiany zasad dotyczących dublowanych samochodów. Po ostatnich wydarzeniach na Interlagos  ? Brazylijczyk chce ożywić zasadę, która pozwoli dublowanemu samochodowi nadrobić zaległe okrążenie w czasie wjechania na tor samochodu bezpieczeństwa. Ta zasada obowiązywała w F1 jeszcze przed startem tego sezonu. I jak każdy kij ma dwa końce.

Za:

Pożytkiem z pojawienia się samochodu bezpieczeństwa jest przywrócenie porządku na torze. Wszystkie samochody mogą swobodnie wrócić do walki. Są bliżej siebie - ściganie jest ciekawsze. Radość z oglądania jednak mija, gdy wielu zdublowanych kierowców dzieli liderów, utrudniając im ściganie - tak jak to miało miejsce na Interlagos.

Ścisk między liderami na torze był tak duży, że właściwie uniemożliwiał wyprzedzanie i zapewnił finisz bez emocji. - Gdyby reguły pozwalały im nadrobić straty, ściganie mogłoby stać się ciekawsze. Tak byłoby też w czasie Grand Prix Brazylii, gdzie między Vettelem i Webberem było wielu "słabeuszy", a jeszcze więcej między Webberem i Alonso. To nie było szczególnie korzystne dla atrakcyjności motorowego show - ocenił Felippe Massa, który sam dał się zdublować na rodzinnym torze. Być może stąd właśnie opinia brazylijskiego kierowcy, który pozostawał okrążenie w tyle za czołówką i na proponowanym przez siebie rozwiązaniu mógłby zyskać.

Alonso mistrzem świata w Abu Zabi? Dlaczego Red Bull nie stawia na Webbera?

Przeciw:

Samochód bezpieczeństwa umniejsza korzyści liderów. Niweluje przewagę czasową, którą zbudowali nad rywalami. Czy słuszne jest, by tracili również profity z tytułu zdublowania większej ilości samochodów niż kierowcy jadący za nimi? A tak działoby się, gdyby pozwolić dublowanym nadrobić stracone okrążenie.

Wszystko sprowadza się do dyskusji, czy należy wdrażać zasady dobre dla show czy dla wiarygodności Formuły 1.

Usunięcie problemu "korkujących zdublowanych" rodzi... kolejne problemy. Pełen czas potrzebny do nadrobienia straconego okrążenia i dogonienia końcówkę stawki to pierwszy z nich. Samochód bezpieczeństwa prowadzi kierowców przy najwyżej połowie prędkości jaką ci osiągają w czasie wyścigu. To oznaczało by. że pogoń trwałaby co najmniej w dwóch okrążeniach. Problem nabrałby jeszcze większych rozmiarów, gdyby wyścig miał się ku końcowi.

Zasada działa lepiej w seriach, gdzie tory są krótsze a samochody bezpieczeństwa wolniejsze - np. NASCAR i IndyCar. Ale w F1 jedynie kilka torów jest krótszych niż 5 km.

A może mistrzem jednak Hamilton? 'Potrzebny cud!'

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.