Trener Warszawianki Jarosław Cieślikowski o zespole

Kto zatrzyma czołg, czyli trener Jarosław Cieślikowski mówi:

Trener Warszawianki Jarosław Cieślikowski o zespole

Kto zatrzyma czołg, czyli

trener Jarosław Cieślikowski mówi:

O minionym sezonie

Jestem zadowolony z minionego sezonu. Warszawianka nie ma aż tak dużo laurów, żeby nie cieszyć się ze srebra i Pucharu Polski. Ten sezon sporo mnie nauczył. Przede wszystkim tego, że cały czas trzeba być konsekwentnym. Nie wolno lekceważyć żadnego przeciwnika, choćby nie wiem, jak był słaby. Jeżeli można z kimś wygrać 20 golami, to trzeba tak zrobić, a nie odpuszczać w ostatnich minutach. Taką filozofię muszę wpoić moim zawodnikom.

O rywalizacji

Przed sezonem wydawało się, że nie będzie z tym w Warszawiance problemu. Na prawie każdej pozycji było po dwóch, trzech zawodników, którzy mieli walczyć o miejsce w składzie. Obrusiewicz miał walczyć z Prudiusem, Waśko ze Starczanem, Czertowicz z Tkaczykiem itd. Nie zawsze było z tym tak, jakbym sobie życzył. Ale trzeba przyznać, że na przeszkodzie stanęły kontuzje. Jednak na następny sezon te pary pozostają. Np. Waśko ma ogromne pole do popisu, ale musi to wykorzystać, pokazać, że chce być lepszy od Leszka. A ja nie jestem głupi, będę wystawiał tego, który jest lepszy.

O Warszawiankach

To jest moje drugie spotkanie z Warszawianką. Poprzednio w połowie lat 90. byłem asystentem Jacka Zglinickiego, a potem w kilku meczach samodzielnie prowadziłem zespół. Tamta Warszawianka miała inne cele. Nie walczyliśmy o medale. Tutaj okazało się, że w zasięgu jest nawet złoto. Tamten zespół nie miał takich aspiracji i możliwości. Inny jest też element patriotyzmu u zawodników, którzy w Warszawiance byli od młodzika, a inny teraz, kiedy większość graczy pochodzi z różnych stron Polski. A poziom obu tych zespołów jest bardzo trudno porównać. Wtedy piłka ręczna wyglądała zupełnie inaczej niż teraz. Chociaż zarówno wtedy, jak i teraz w Warszawiance nie brakuje bardzo dobrych zawodników.

O przyszłym sezonie

Powinienem mieć w kadrze 17, 18 zawodników. To jest minimum, jeśli mamy zamiar osiągnąć coś w pucharach. Teraz, po odejściu Tkaczyka będzie 15, a więc trzeba jeszcze kogoś pozyskać. Chcę uzupełnić drugą linię. Oczywiście najpilniejszą sprawą jest załatanie dziury po Tkaczyku. Trudno powiedzieć, czy to się uda, bo rynek jest bardzo ubogi. Jeśli Maciek Dmytruszyński zdecyduje się na Warszawiankę, to będę zadowolony. A jeśli nie, to trudno. Potrzebuję rozgrywających, ale to muszą być dobrzy obrońcy, faceci, którzy ważą po 100 kilo i potrafią zatrzymać czołg. Bo obrona to mój konik. A są w Polsce tacy gracze.

O europejskich pucharach

Puchary są nagrodą za dobre występy w lidze. Wywołują emocje, które czasem przekładają się pozytywnie na zespół, a czasem negatywnie. Jest to świetna okazja dla zawodników, żeby się pokazać w Europie. Kibice mogą zobaczyć, jak się gra za granicą. A i dla trenera jest to jakaś forma sprawdzenia się. Mam nadzieję, że Warszawianka pokaże się z dobrej strony w Pucharze Zdobywców Pucharów. Ale do tego musimy mieć odpowiednio mocny zespół.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.