Dziś zaczyna się rywalizacja o tytuł najlepszego żużlowca świata w cyklu Grand Prix. I to startuje pierwszy raz w zadaszonej hali. Olimpijska Viking Ship wybudowana nad brzegiem jeziora (miejscami wyschniętego) robi imponujące wrażenie. Biały dach, przypominający odwróconą łódkę, widać z kilku kilometrów. Gdy wchodzi się do środka, rzuca się w oczy konstrukcja z drewnianych bali, podtrzymująca zadaszenie - to jakby szkielet okrętu. A co kilkanaście metrów wisi siatka, która spuszczona imituje żagle.
Dziś może nawet dziewięć tysięcy widzów (na około trzech tysiącach krzesełek i łukach z sześcioma tysiącami miejsc stojących) obejrzy 25 wyścigów z udziałem 24 czołowych żużlowców świata. Obrońca tytułu Tony Rickardsson niezwykle profesjonalnie podszedł do jedynej możliwości zapoznania się z torem i wypróbowania motocykli. Nie poprzestał na jeździe w kilku sesjach po dwa okrążenia (próbował starty, jazdy na pełnym gazie na wirażach razem z Jasonem Crumpem, Tomaszem Gollobem i Ryanem Sullivanem). Gdy tylko zjechał do boksu, z całym swoim zespołem - m.in. Sebastianem Ułamkiem, mechanikiem Carlem Blomfeldtem - analizował na nowoczesnym płaskim monitorze swą jazdę. Klatka po klatce przesuwał obraz z kamery wideo i żywo dyskutował.
T. Gollob był natomiast bardzo skoncentrowany, momentami spięty (uśmiech wywołała dopiero córeczka Wiktoria, która z mamą Brygidą podbiegła do taty po dwugodzinnym treningu i podarowała zabaweczkę - disneyowskiego Psa Pluto). Gdy najlepszy polski żużlowiec nie trenował na torze, chodził po parku maszyn z tłumiącymi hałas słuchawkami na uszach, kilka razy wymienił się uwagami na temat toru i stylu jazdy z rewelacją zeszłorocznego cyklu, częstochowianinem Grzegorzem Walaskiem i raz z Krzysztofem Cegielskim. Na bardzo twardym torze polonista wypróbował trzy jawy, stosując różne rodzaje przełożeń zębatki. Decydował o tym podczas konsultacji z bratem Jackiem, dyskutując nad kartką papieru zapełnioną szeregiem cyfr - Maszyny są bardzo szybkie. Jeździł na niektórych w tym tygodniu w lidze szwedzkiej, a o defektach już zapomnieliśmy. Nic, tylko wsiadać i wygrywać - przyznał J. Gollob. - Parking to jedno, a to co dzieje się na torze, to drugie. Jutro o wszystkim się przekonamy - skwitował.
A na torze tylko jeden zawodnik miał wczoraj duże kłopoty. Rozpędzony Sullivan zbyt mocno wygiął kierownicę, momentalnie stracił prędkość i przekoziołkował przez kierownicę, upadając pod bandą. Na szczęście skończyło się na potłuczeniach.