To jeden z największych zgrzytów tegorocznego mundialu. Niektóre samoloty vipowskie, które miały wylądować na nowym lotnisku King Shaka International, a później zaparkować na starym lotnisku oddalonym o 60 km, po lądowaniu nie ruszyły się z miejsca, co spowodowało chaos.
Pięć samolotów z powodu braku miejsca do lądowania zostało wycofanych do Johannesburga i Cape Town, a inne wylądowały spóźnione o kilka godzin, przez co kibice przegapili całe lub niemal całe spotkanie.
Pasażerowie nie dostaną żadnego zadośćuczynienia, ponieważ zdaniem firmy zarządzającej obiektem samoloty spełniły swoje zadanie - wystartowały i wylądowały.
Rozżaleni ludzie, którzy wydali tysiące na bilety lotnicze i meczowe, są w szoku. Niektórzy rozważają skierowanie pozwów przeciwko lotnisku.
- Do tej pory radziliśmy sobie dobrze, ale to jest straszny wstyd - skomentował jeden z lokalnych kibiców.
- To, że jedno z naszych lotnisk nie wie, ile samolotów może pomieścić, jest żałosne - dodał drugi.
Rzecznik komitetu organizacyjnego Rich Mkhondo powiedział, że teraz organizatorzy nie są już nic w stanie nic na to poradzić.
- Niestety, takie rzeczy się zdarzają. Upewnimy się, żeby nic takiego nie miało miejsca drugi raz podczas finału.
W niedzielę w Johannesburgu o mistrzostwo świata zagrają Holandia i Hiszpania.
Rozżalona Ghana chce od FIFA zmian ?