Niemcy - Hiszpania - półfinał wyjątkowy ?
Żadna inna reprezentacja nie dorobiła się trzech tak wybitnych specjalistów od obrony własnej bramki. Casillas, José Reina i Victor Valdes zarabiają na życie w najlepszych europejskich klubach, w sumie cztery razy wygrywali Ligę Mistrzów. Casillas przez lata występów w Realu zapracował sobie na przydomek "święty", Reina z Liverpoolu trzy razy zostawał najlepszym golkiperem Premier League, a stojący w bramce Barcelony Valdez - dwa razy ligi hiszpańskiej.
Wydawałoby się, że powołanie do kadry całej trójki musi skończyć się gigantyczną awanturą. W jedenastce da się upchnąć przecież tylko jednego bramkarza, drugiego czekają cierpienia na ławce rezerwowych, o samopoczuciu trzeciego lepiej nie wspominać, od boiska dzielą go przecież lata świetlne.
Vicente del Bosque udało się jednak konfliktów uniknąć. Ba, sprawił, że bramki reprezentacji Hiszpanii broni cała trójka. Gdy w ćwierćfinale z Paragwajem do rzutu karnego przygotowywał się Oscar Cardozo, Reina powiedział Casillasowi, by rzucił się w swoją lewą stronę. Bramkarz Liverpoolu został przez napastnika Benfiki dwa razy pokonany z 11 m w ćwierćfinale Ligi Europejskiej. - Dajcie spokój, to Iker zasłużył na pochwały, nie wiem, czy moje rady mu pomogły - powiedział skromnie Reina.
Gdyby Cardozo trafił, Paragwaj prowadziłby 1:0. Chwile po interwencji Casillasa zwycięskiego gola dla Hiszpanii strzelił Villa. - Dzięki Ikerowi drużyna jest spokojniejsza - mówi Valdes.
Prawdopodobnie brak nieporozumień wynika z pozycji, jaką Casillas wypracował sobie w reprezentacyjnej bramce. Nikt nawet nie udawał, że na zgrupowaniu dojdzie do rywalizacji o miejsce w składzie. Bramkarz Realu dorobił się statusu człowieka nie do zastąpienia, darzonego przez młodszych piłkarzy uwielbieniem należnym postaciom pomnikowym.
- Ten facet jest idolem, najlepszym piłkarzem w historii hiszpańskiej piłki. W ważnych momentach nigdy nie zawodzi - mówi Cesc Fabregas.
- To on jest naszym liderem, reszta podąża za nim. Broniąc "jedenastkę" Cardozo, pokazał, że ma charakter zwycięzcy - uważa Xavi.
- Gdyby nie Iker, siedziałbym teraz w domu i zżerałoby mnie poczucie winy - mówi Gerard Pique, który sprowokował karnego w meczu z Paragwajem.
- Daje nam niebywałą pewność siebie, wszyscy pamiętamy, ile razy nas ratował. Jeśli uważacie, że powinienem dostać Złotą Piłkę, Casillas zasłużył na nią bardziej - uważa Villa.
Wszystko to po sezonie, który trudno uznać za najlepszy w karierze 29-letniego bramkarza. W poprzednich zdarzało się, że samodzielnie wyrywał rywalom punkty, naprawiał błędy madryckiej obrony. Głównie dzięki niemu Real bił się o mistrzostwo. W tym fantastyczne interwencje zdarzały mu się rzadziej, częściej straszył za to błędami. W meczu grupowym Ligi Mistrzów z Milanem nie trafił w piłkę poza polem karnym, a gola strzelił Alexandre Pato. Wcześniej tak spektakularne pomyłki mu się nie zdarzały.
W takiej samej formie przyjechał na przedmundialowe zgrupowanie. W sparingu z Arabią Saudyjską minął się z piłką dośrodkowywaną z rzutu rożnego, a mistrzowie Europy stracili gola. Valdes oburzał się wtedy na dziennikarzy, którzy zastanawiali, czy del Bosque nie powinien posadzić kapitana na ławce. - Nie mogę uwierzyć, że ludzie podważają umiejętności Ikera - mówił 28-letni golkiper Barcy.
Dziś Casillas znów jest bohaterem Hiszpanów, liderem przypominającym kolegom, że do sukcesu w RPA sporo im jeszcze brakuje. - Nie przyjechaliśmy tu, by zająć miejsce w czwórce, zdajemy sobie sprawę, że półfinał z Niemcami jest najważniejszym spotkaniem w naszej historii, ważniejszym nawet od finału Euro 2008 - mówi bramkarz Realu. Jeśli jego zespół zdobędzie mistrzostwo świata, dołączy do piłkarzy, którzy w futbolu klubowym i reprezentacyjnym wygrali wszystko.
109
meczów w kadrze zagrał Casillas. Do wyprzedzenia rekordzisty Andoniego Zubizarrety potrzebuje 18 spotkań. Pewnie z łatwością osiągnięcie sławnego poprzednika pobije, kilka lat temu zapowiedział, że chce grać w piłkę do czterdziestki
Wrażenia naszych specjalnych wysłanników do RPA - znajdziesz na blogach Rafała Steca i Michała Pola