MŚ 2010. Francja mówi nie piłkarzom ze słuchawkami

Prezesi dwóch francuskich klubów Brestu i Olympique Marsylia poprosili swoich zawodników, by przy kibicach nie nosili na uszach słuchawek. Według francuskich mediów to początek odnowy wizerunku francuskich piłkarzy.

Francja na mundialu w RPA ?

To częsty obrazek nie tylko we Francji. Piłkarze idący do szatni, w ręku trzymają kosmetyczkę (to akurat poza wyznawcami dobrego smaku nikomu nie przeszkadza), a na uszach mają największe dostępne na rynku słuchawki. Dzieje się tak wtedy kiedy wokół są tylko kamery i dziennikarze, a już na pewno wówczas gdy w pobliżu znajdują się szpaler kibiców.

W ubiegłym tygodniu zdjąć słuchawki z uszu w takich sytuacjach nakazał prezes beniaminka francuskiej ligi Brestu - Michel Guyot. - Ludzie mają dość tych słuchawek i lekceważenia. Jeśli nasi piłkarze wysiądą z autobusu albo z samolotu słuchając muzyki, będą karani. Jeśli tak będą się zachowywać w otoczeniu kibiców zostaną zawieszeni - dodaje. Podaje też przykład z reprezentacji Francji - Thierry'ego Henry. - Kiedy szedł na spotkanie z prezydentem Nicolas Sarkozy'm nie kładł na uszy słuchawek, ale na mistrzostwach świata się z nimi nie rozstawał, a to oznacza, że są ludzie, których szanuje i ja życzę sobie, żeby to kibice byli szanowani - dodaje Guyot.

Jego pomysł powielił niemal natychmiast prezes Olympique Marsylia - Jean-Claude Dassier. Przed wyjazdem na zgrupowanie mistrzów Francji poprosił swoich piłkarzy, by "nie zakładali słuchawek na uszy w drodze do szatni, jeśli w pobliżu znajdują się kibice".

- Wiem, że nie jest to decyzja, która zrewolucjonizuje futbol, ale ma rangę symbolu - tłumaczy Dassier i przyznaje, że ma związek z postawą reprezentantów Francji podczas mundialu w RPA. Mieszkający w najdroższym hotelu, trenujący - kiedy im się chciało - bez widzów, bojkotujący media, trójkolorowi całkowicie odseparowali się od kibiców. - Piłka musi otworzyć się dla tych, co są obok nas, przez proste gesty - dodaje Dassier.

Nie wszyscy odbierają takie ruchy jednoznacznie. - Nie mam u siebie takich problemów. Nie mam piłkarzy imbecyli, którzy nie rozumieją tego, że trzeba być blisko publiczności - mówi dziennikowi "L'Equipe" prezes RC Lens Gervais Martel. - Jestem zażenowany widząc ich stale ze słuchawkami, ale nie sądzę, żeby trzeba było im tego zabraniać regulaminem. Jeśli chcą przychodzić na trening w klapkach, też nie mogę im tego zabronić - mówi prezes Caen Jean-Francois Fortin. - To chyba problem społeczny. Mam wrażenie, że dla młodego człowieka samo powiedzenie "dzień dobry", jest już skrajnym wysiłkiem.

Dziennik "L'Equipe" przewiduje jednak, że w najbliższym czasie pomysł zostanie przyjęty nie tylko w klubach, ale najprawdopodobniej w reprezentacji Francji, która w ostatnich latach swoją arogancją wobec kibiców zepsuła swój image nie tylko na świecie, ale przede wszystkim we własnym kraju.

Wrażenia naszych specjalnych wysłanników do RPA - znajdziesz na blogach Rafała Steca ? i Michała Pola ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.