Gigantyczna, widoczna z odległo¶ci kilku kilometrów podobizna Cristiano Ronaldo wci±ż rozbłyskuje ze ¶ciany jednego z najwyższych biurowców w Johannesburgu, jakby firma Nike nie chciała się zgodzić, by jej główny słup reklamowy rozstał się z turniejem na jego półmetku. W depresji i przed półfinałami wyjeżdżali z RPA też Leo Messi i Kaka, inni piłkarze, którzy zwyciężali ostatnio w plebiscytach na najlepszego na ¶wiecie, oraz inne najgło¶niejsze sławy typowane na bohaterów - Wayne Rooney oraz Didier Drogba. Ten ofensywny kwintet złożony z ludzi strzelaj±cych po 20-30 lub więcej goli na sezon tutaj strzelił dwa. Oba niemal bez znaczenia, nie wpłynęły na wynik.
Messiemu podstawił nogę trener; inny trener nie miał sensownego pomysłu, jak ustawić Ronaldo, który biegał z min± cierpiętnicz± i obrażony na cały ¶wiat, a po zej¶ciu z boiska pluł na kamery; Rooney już na finiszu sezonu klubowego zwolnił, na M¦ niemal stan±ł, a to gracz potrzebuj±cy ¶wietnej formy atletycznej, by błyszczeć; Drogba już w czerwcu złamał łokieć. W tym gronie
Kaka jest przypadkiem osobnym,
bo pozostali zga¶li po wspaniałych sezonach w klubach. Jego gehenna ci±gnie się od co najmniej kilkunastu miesięcy - ledwie człapał u schyłku swego pobytu w Milanie, potem nie zdołał rozkwitn±ć w Realu Madryt. Leczył kontuzję uda, prasa donosiła - on kategorycznie zaprzecza - jakoby zmagał się z przewlekłym schorzeniem kręgosłupa, co skazywałoby go na specjaln± opiekę lekarsk± oraz znoszenie chronicznego powysiłkowego bólu do końca zawodowego uprawiania futbolu. Gło¶no było o nim głównie wtedy, gdy jego żona i agent zwymy¶lali na Twitterze Manuela Pellegriniego, bo trener "Królewskich" o¶mielił się zdj±ć Brazylijczyka z boiska. Prezes Florentino Perez zacz±ł nawet podejrzewać, że człowiek, za którego zapłacił 65 mln euro, oszczędza siły na M¦.
Reprezentacja miała być dla Kaki odskoczni± od smętnej codzienno¶ci. O ile w Realu biegał w cieniu Ronaldo i w ogóle tłumie solistów, o tyle trener Dunga cał± taktykę w ofensywie podporz±dkował wła¶nie jemu, ż±daj±c w zamian charyzmatycznego przywództwa i rozstrzygania o wynikach. Otulił wybrańca poczuciem bezpieczeństwa. Jak w Milanie osłaniali go defensywni pomocnicy Gennaro Gattuso i Massimo Ambrosini (ewentualnie Andrea Pirlo czy Clarence Seedorf), tak w kadrze na straży stali Gilberto Silva i Felipe Melo. Dostał Kaka swobodę, której brak dotkliwie odczuwał w Madrycie.
Z wolno¶ci umiał w pełni skorzystać tylko w meczu z Wybrzeżem Ko¶ci Słoniowej, który u¶wietnił dwoma asystami. Przegrany ćwierćfinał zacz±ł dobrze, lecz w chwili kryzysu nie pchn±ł drużyny do przodu. Zawiódł, choć trenerzy powtarzali, że od ¶witu do zmroku pracuje jak opętany, by odzyskać formę fizyczn±. Aż musieli go hamować.
- Skomplikowana była droga, któr± przebyłem, by zagrać w RPA. Tutaj zrobiłem wszystko, co umiałem. Walczyłem, próbowałem, nie dałem rady - podsumował turniej. Brazylijczycy, którzy przegrywaj± mundial, często mówi±, że chcieliby zasn±ć i obudzić się dopiero na następnym, bo nie mog± znie¶ć ¶wiadomo¶ci, iż akurat oni zawiedli. Kaka wyb±kał tylko, że my¶leć o 2014 r. nie jest na razie w stanie. I dodał, że przeżywa najdelikatniejszy moment w swoim życiu.
Jego dorobek na M¦ jest mikroskopijny - na poprzednich zdobył swoj± jedyn± mundialow± bramkę, w 2002 r. ¶lęczał na ławce rezerwowych i złotym medalist± został w sensie formalnym. To kolejny wybitny futbolista klubowy, który w kadrze pospolicieje. Albo się od gry wymiguje. Gdy Brazylia przed trzema laty zdobywała mistrzostwo kontynentu, odpoczywał po wycieńczaj±cym sezonie w Milanie. Gdy wygrała ostatni Puchar Konfederacji, gole strzelał tylko Egiptowi. Grał tak sobie.
Mimo to Dunga w sporej mierze uzależnił od niego los reprezentacji, bo zmiennik Julio Baptista, choć zwiedza słynne kluby, nigdy nie był osobowo¶ci± zdoln± rozstrzygać mecze o niebagateln± stawkę. Dlatego Brazylijczycy w¶ciekali się, że
Dunga zignorował wiele znakomito¶ci.
Czy jednak miał alternatywę? Krytycy ż±dali powołania Ronaldinho, sportowca istotnie powstałego w Milanie z martwych, który jednak nie odzyskał w Milanie dawnej dynamiki, podczas najważniejszych wieczorów zamieniał się w gracza statycznego i nieobecnego, a im bliżej było końca rozgrywek Serie A, tym rzadziej znajdował siły, by błysn±ć. Niewykluczone, że na mundialu znów okazałby się wrakiem.
Brazylia chciała też Alexandre Pato, fantastycznie uzdolnionego 20-latka, któremu jednak sezon porozrywały liczne kontuzje. Stracił przez nie pewno¶ć siebie, sam przyznawał, że na boisku zacz±ł bać się nagłych zrywów, spokój wci±ż m±ciły mu wspomnienia urazów. I jeszcze jedno - trenerzy w Serie A s± zgodni, że Pato galopuje bez głowy, wci±ż nie wyzbył się taktycznej naiwno¶ci, która czyni go napastnikiem ograniczonym.
Inni poż±dani w kadrze rodaków? Adriano to człowiek psychicznie niestabilny - przed rokiem ogłosił, że kończy karierę, lekarze zdiagnozowali u niego alkoholizm, we Flamengo, choć odrodził się jako snajper, nie zawsze miał czas na trening. Neymar i Ganso, kolejne cudowne dzieci Santosu? W stanowych mistrzostwach Brazylii radz± sobie ¶wietnie, ale poza tym pierwszy zawiódł na M¦ do lat 17, a drugi byle jak grał w kadrze dwudziestolatków. Oni mieli podbić mundial?
Szpakowski i inni: Brazylia odpadła na własne życzenie. Holandia na mistrza!
Koncepcja Dungi poniosła fiasko niekoniecznie wskutek raż±cych błędów personalnych. Brazylijczycy nie chc± zauważyć, że ich rodacy akurat znacz± w futbolu ciut mniej niż zazwyczaj. Messi, Higuain, Tevez, Milito, Aguero czy di Maria to Argentyńczycy. Nawet Robinho - pupilek Dungi, a zarazem ukochany przez rodaków typ nawiedzonego dryblera - Europy nie zawojował i uciekł do ligi brazylijskiej.
Brazylia na pewno wygra następny mundial ?