MŚ 2010. Niemcy - Argentyna. Tango ofensywne

Argentynę trenerskiego naturszczyka Diego Maradony czeka dziś największe wyzwanie na mundialu. Jej rywalem w walce o półfinał będzie prezentująca efektowny futbol i świetnie zorganizowana reprezentacja Niemiec

Trudno o większy mundialowy klasyk. Obie reprezentacje dwa razy spotykały się w finale MŚ. Raz wygrała Argentyna, raz Niemcy. W sumie zespół z Ameryki Południowej tytuł najlepszej drużyny świata zdobywał dwa razy, Europejczycy triumfowali trzykrotnie.

Niemcy w tych meczach imponowali świetną organizacją, dyscypliną i wodą zamiast krwi w żyłach, która niezależnie od przebiegu meczu pozostawała lodowata. Argentyńczycy stawiali na futbolowe piękno.

W Kapsztadzie będzie inaczej, Niemcy chcą wygrać z czarodziejami z Ameryki Południowej na ich warunkach.

Nie ma zespołu, który w RPA przesuwałby się po boisku efektowniej i szybciej rozgrywał piłkę. Piłkarze Joachima Löwa zdają się fruwać nad boiskiem. Nie ma w tym jednak szaleństwa, każdy niemiecki piłkarz doskonale wie, gdzie powinien stać i kiedy wolno mu podrapać się po nosie.

Löwowi wiele brakuje do renomy i popularności kolegów po fachu osiągających sukcesy w futbolu klubowym. Gdyby przyszło mu studiować w szkole prowadzonej przez Rinusa Michelsa i Helenio Herrerę, uchodziłby za niezwykle pracowitego, ale nie najzdolniejszego. Trudno jednak odmówić mu profesjonalizmu i umiejętności świetnego ustawienia zespołu.

Trener Argentyny Diego Maradona w połowie pierwszej lekcji zostałby dyscyplinarnie wydalony ze szkoły, z radą, by najpierw ukończył trenerski żłobek. 50-letni selekcjoner swój warsztat opiera na charyzmie i emocjach. Szaleje nawet na treningach, niezależnie, czy jego piłkarz trafi do bramki po strzale przewrotką ze środka boiska, czy przewróci się na piłce, jego zagranie nagrodzone jest entuzjastycznym okrzykiem. - Jesteś najlepszy, bestio - to tylko skromna próbka umiejętności motywacyjnych Maradony.

Jakichkolwiek pomysłów taktycznych nie sposób się po nim spodziewać. Zapytany, jak ustawi zespół w meczu z Niemcami, poprosił dziennikarzy, by pozwolili mu się cieszyć spotkaniem. - Dlaczego mam myśleć o rywalach? - pytał Maradona.

Jego szefowie z tych wad zdają sobie sprawę, na siłę wcisnęli do sztabu reprezentacji Carlosa Bilardo, który 24 lata temu doprowadził Argentynę do mistrzostwa świata. Nie przewidzieli tylko, że Maradona swoje umiejętności trenerskie ceni bardzo wysoko i żadnych rad słuchać nie zamierza. Szybko pokłócił się z Bilardo, oskarżył go o próbę przejęcia władzy w kadrze.

Dziś nie wolno mu się w nic wtrącać, a w kadrze panuje dowolność, zależna tylko od humoru selekcjonera. Maradona opowiada, że nie ma zamiaru mówić Leo Messiemu jak ma grać, bo gdy miał tyle lat co on, nie chciał słuchać żadnych rozkazów. - Dorósł, niech sam decyduje - mówi trener.

Gdy Argentyna męczyła się w ostatnim meczu grupowym z Grecją, Bilardo proponował, by wpuścić Gonzalo Higuaina. Maradona wybrał Martina Palermo. Przed wejściem na boisko 36-letni napastnik usłyszał od trenera: "Skończ ten mecz dla mnie".

Palermo zdobył bramkę, więc nikt nie miał do trenera pretensji. Jego drużyna nie trafiła jeszcze w RPA na rywala ze światowej czołówki, któremu starczyłoby umiejętności, by powstrzymać fantastycznie utalentowanych argentyńskich napastników i wykorzystać słabość taktyczną i defensywną.

Niemcy argentyńskie wady wykorzystają. Trudno sobie wyobrazić, jak wolno przekładający nogi boczni obrońcy powstrzymają śmigających po skrzydłach Lukasa Podolskiego i Thomasa Müllera. Czy Javier Mascherano zdoła odciąć od podań rozgrywającego Mesuta Özila, wreszcie jak środek defensywy poradzi sobie z Miroslavem Klose.

- Argentyna ma dużo zalet, a jej wady znaleźć trudno - uważa jednak Löw. 50-letni selekcjoner nie będzie mógł wystawić Cacau, którego boli mięsień. Özil i Podolski, którzy w czwartek nie trenowali, prawdopodobnie zagrają. Podobnie jak zakatarzony Leo Messi, także jeszcze w czwartek odpoczywający.

Na nim powinny się dziś opierać nadzieje Argentyńczyków. Tylko on jest w stanie nadrobić niedoskonałości drużyny wynikające z szaleństwa selekcjonera. Talentu nie da się mu odmówić, ale czy na Niemców to wystarczy?

W półfinale zwycięzca zagra z Paragwajem lub Hiszpanią.

Kogo zawiodą nerwy?

Cztery lata temu obie drużyny spotkały się w ćwierćfinale MŚ, Niemcy wygrali po rzutach karnych 4:2. Spotkanie zakończyło się bójką, w której uczestniczyli piłkarze i trenerzy obu drużyn.

W RPA pomocnik Niemców Bastian Schweinsteiger oskarżył Argentyńczyków o brak szacunku dla sędziów i rywali. - Zaczynają już przed meczem, gestykulują, próbują wpływać na arbitrów. Nie na tym polega futbol - powiedział 26-letni piłkarz. Dyrektor sportowy reprezentacji Niemiec Oliver Bierhoff też twierdzi, że rywale są agresywni i wciąż prowokują. Kapitan Niemców Philipp Lahm dodaje, że rywale nie potrafią przegrywać.

- Co z nimi? Są zdenerwowani? Nie interesuje mnie, co mówią - odpowiedział Maradona.

Niemcy muszą grać czysto

6

Niemców ma już żółtą kartkę i jeśli dziś dostaną kolejną, nie zagrają w półfinale. To Arne Friedrich, Bastian Schweinsteiger, Thomas Müller, Mesut Özil, Philipp Lahm i Sami Khedira. U Argentyńczyków zagrożeni są Gabriel Heinze, Javier Mascherano i Mario Bolatti

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.