Jak pisze gazeta, słabość holenderskiej obrony została obnażona już krótko po pierwszym gwizdku sędziego. Pierwszy strzał Robinho został słusznie nieznany, ale w kolejnej akcji pozostawiony bez opieki napastnik nie miał problemu z pokonaniem Maartena Stekelenburga - konstatuje "De Telegraaf".
- Druga połowa przyniosła zupełnie inny obraz Pomarańczowych - pisze dziennikarz "De Telegraaf". - Holendrzy atakowali odważnie, z agresją a jednocześnie precyzyjnie - dodaje. Wyrównujący gol został w relacji określony jako szczęśliwy. - Wybuch radości Sneijdera i spółki był ogromny - komentuje "De Telegraaf".
Holendrzy dalej atakowali. Sytuację z 68. minuty, gdy po strzale Sneijdera Holandia objęła prowadzenie, gazeta określa jako "cud z Port Elizabeth". - Stadion eksplodował, a Brazylijczycy Dungi byli zupełnie załamani - opisuje "De Telegraaf".
- Wesley Sneijder poprowadził zespół do zwycięstwa nad południowoamerykańskim futbolem w rytmie samby. Drużynę Berta van Marwijka od mistrzostwa świata dzielą już tylko dwie wygrane - zachwyca się dziennik.
W 1994 i 1998 roku prących po medal Holendrów zatrzymywała Brazylia. W RPA los się do reprezentacji Berta van Marvijka uśmiechnął i tym razem to oni pozostali w turnieju. To także pierwsze zwycięstwo Holendrów nad Brazylią od 1974 roku, gdy zespół z Johanem Cruyffem doszedł do finału.
Holandia - Brazylia 2:1. Bramki z meczu
Trwa mundial! Śledź newsy o MŚ 2010 na Facebooku ?