O Sulleyu Muntarim czytaj na Sport.pl ?
Sulley Muntari o mało nie został negatywnym bohaterem mundialu. Niewiele zabrakło, a zwycięską porażkę z Niemcami, która dała "Czarnym gwiazdom" awans do 1/8 finału mistrzostw świata obejrzałby w telewizorze w Akrze, albo w Mediolanie, gdzie gra dla Interu. Najbardziej utytułowany zawodnik Ghany (w tym sezonie wygrał Ligę Mistrzów, mistrzostwo i Puchar Włoch) pokłócił się z trenerem Milanem Rajevaćem po meczu z Australią, o to, że odgrywa w kadrze zbyt małą rolę. Miał Serba obrazić przy kolegach.
Agencje zdążyły już poinformować, że został wyrzucony z drużyny (nie pierwszy raz zresztą, w 2004 wyleciał z reprezentacji olimpijskiej podczas igrzysk w Atenach, a w styczniu Rajevać nie zabrał go na Puchar Narodów Afryki, bo Muntari dwukrotnie odmówił spotkania z nim, gdy ten przebywał w Mediolanie). Ale za kolegą wstawił się kapitan drużyny, Stephen Appiah oraz prezydent federacji, Kwasi Nyantekyie. Po przeprosinach przy całej drużynie, Muntariemu pozwolono jednak zostać.
Na boisko wszedł dopiero w 64. minucie. Ale po meczu był przeszczęśliwy. Długo cieszył się z kolegami na murawie, biegając do kibiców z flagą Ghany. W strefie mieszanej został zaś najdłużej ze wszystkich "Czarnych gwiazd", rozmawiając po angielsku i włosku.
Sulley Muntari: Uratowaliśmy honor Afryki! To dla nas wielka radość i zaszczyt, że właśnie nasza drużyna będzie reprezentować kontynent w następnej rundzie. I jestem pewien, że o nie koniec. Świadomość, że serca całej Afryki będą odtąd biły tylko dla nas, dodaje na wiary i energii. Trzeba było posłuchać naszych chłopaków w szatni. Oni chcą wygrać każdy mecz, zajść jak najdalej się da. Większość z nich to młodzi piłkarze, nie było ich cztery lata temu na mundialu w Niemczech, kiedy Ghana też wyszła z grupy. Są głodni sukcesu, chcą pobić nasze osiągnięcie. Mało tego, oni chcą najlepszego wyniku afrykańskiej drużyny w historii mundialu, czyli gry w półfinale! Jestem dumny, że gram z tak ambitnymi dzieciakami. Spróbujemy zrobić to dla Afryki. Turniej nie zaczął się dla niej najlepiej, ale wciąż może się bardzo, bardzo dobrze skończyć.
- To nie ma znaczenia, na tym etapie każdy rywal byłby jednakowo ciężki. USA zagrała tu świetne mecze i wiemy, że czeka nas o wiele cięższa praca niż w meczach grupowych. Ale jak mówię, wsparcie milionów kibiców w całej Afryce wyzwoli w nas dodatkowe pokłady mocy.
- Nie ma takiego tematu. Po nieudanym meczu z Australią w szatni było nerwowo i padły niepotrzebne słowa. Ale zawarliśmy z trenerem pokój. Teraz skupiamy się tylko na odniesieniu sukcesu z reprezentacją. Dla nas wszystkich liczy się tylko Ghana.
Wrażenia naszych specjalnych wysłanników do RPA - znajdziesz na blogach Rafała Steca ? i Michała Pola ?