Kevin-Prince Boateng na mundialu ?
To pierwszy taki przypadek w historii mundialu żeby dwaj przyrodni bracia zagrali w jednym meczu przeciwko sobie. Sytuacja jest tym bardziej niesamowita, że to mecz o być albo nie być dla obu drużyn. Ghanie do awansu wystarcza remis, Niemcy muszą wgrać. Kevin-Prince zaś to dla kibiców nad Renem "wróg publiczny nr 1". Nie tylko dlatego, że wybrał grę dla Ghany mimo, iż po matce w jego żyłach płynie krew legendarnego Helmuta Rahna, zdobywcy zwycięskiego gola dla Niemiec w finale MŚ w 1954 roku. Nie tylko dlatego futbolu, tak jak brat, nauczył się w Hercie Berlin i to ze znakomitym skutkiem: rozegrał w sumie 41 meczów we wszystkich młodzieżowych reprezentacjach Niemiec, zostając nawet laureatem nagrody im. Fritza Waltera dla najlepszego piłkarza Niemiec w wieku 19 lat. Ale jeszcze do tego to właśnie on, brutalnym faulem w majowym finale Pucharu Anglii wykluczył z mundialu kapitana reprezentacji Niemiec, Michaela Ballacka, którego tak bardzo brakuje w RPA
Kevin-Prince wygląda jak raper gangsta i tak też się zachowuje. Na ciele ma ponoć aż 13 tatuaży. Jeden z nich głosi: "Jestem dumny, że jestem Afrykaninem", na prawym przedramieniu obok czaszek i czterech asów, inny napis: "Świat należy do mnie". Niedawno przyznał się, że niczym gwiazdor rapu wydał fortunę na imprezy w nocnych klubach i zakupy, od których jest uzależniony. W pewnym momencie miał 160 par butów, 20 skórzanych kurtek i ponad 2000 czapeczek bejsbolowych. Jednego dnia potrafił kupić trzy samochody.
Wychowany w najbardziej niebezpiecznej dzielnicy Berlina - Wedding, otwarcie przyznaje, że gdyby nie futbol, zostałby kryminalistą i pewnie od dawna gnił w więzieniu. Co jeszcze może się zdarzyć, bowiem wkrótce będzie odpowiadał przed sądem w Dortmundzie za zdemolowanie 13 aut podczas pijackiej awantury o 3. nad ranem, kiedy był na wypożyczeniu w Borussii. Być może czeka go też proces za umyślny brutalny faul na Ballacku, którego agent zapowiedział, że poważnie rozważają pozew. Brutalność to jego cecha charakterystyczna: kiedyś podczas meczu Borussii Dortmund z Wolfsburgiem przy stanie 0:3, ciosem kung-fu kopnął w twarz Makoto Hasebe.
Od juniora miał problemy z dyscypliną, kłócił, a czasem nawet szarpał z trenerami, permanentnie spóźniał na treningi. Ale, że grał naprawdę fantastycznie, wszystko uchodziło mu na sucho. Do czasu. To właśnie kolejne spóźnienie na trening reprezentacji Niemiec U-19, w dniu ogłoszenia składu na mistrzostwa świata, przelało czarę goryczy - został pominięty. W to właśnie wtedy miał sobie zapowiedzieć, że Niemcy jeszcze pożałują i zaczął rozmyślać o grze dla Ghany, której dotąd nigdy jeszcze nie był.
Dusza buntownika, dziecka z ghetta kazała mu stanąć na czele grupy młodych zawodników w Hertcie Berlin, która chciała złamać hierarchie, stawiając się starszym zawodnikom i trenerowi. W szatni dochodziło do takich konfliktów, że władze klubu zdecydowały się sprzedać utalentowanego zawodnika do Tottenhamu. Tam też szybko dał się we znaki. Kiedy zorientował się, że nie ma pewnego miejsca w pierwszy składzie, zaczął olewać treningi, skupiając się na hulankach w nocnych klubach.
Jego brat, Jéreme to przy Kevinie anioł. Stuprocentowy profesjonalista. Zawsze pierwszy na treningu, zawsze punktualnie w łóżku o 22. Nie pali, nie poje, nie wywołuje żadnych skandali. Nie czuje żadnych związków z Ghaną. Nigdy tam nie był, nie utrzymuje żadnych kontaktów z rodziną ojca. - Niemcy to mój dom. Mam niemiecką mentalność - mówi.
Często za to obrywa mu się za wysoki brata. Po faulu brutalnym Kevina na Ballacku, także Jerome dostał setki obraźliwych, rasistowskich sms'ów od wściekłych, niemieckich fanów. W HSV trener Martin Jol przez rok trzymał go na ławce, bo nazwisko Boateng zalazło mu za skórę, gdy musiał się borykać z Kevinem w Tottehamie. Gdy Jola zwolniono, Kevin publicznie wyrażał z tego radość, kwestionując umiejętności Holendra.
- Mój brat jest dobrym, ciepłym człowiekiem, tylko za diabła nie chce tego pokazać na zewnątrz, ale ja, który go dobrze znam, świetnie o tym wiem - mówi Jerome. Ale zapytany, co zrobi, jeśli jego brat będzie sunął z piłką na bramkę, on będzie ostatnim obrońcą, a od tego, czy padnie gol, będzie zależeć wynik meczu, odparł, że zrobi wszystko , żeby powstrzymać Kevina. Czysto lub brudno, ważne żeby skutecznie, tak żeby jego reprezentacja odniosła sukces. Bo Niemcy są najważniejsze.
Ostatnio stosunki między braćmi się popsuły. W finale Pucharu Anglii Kevin Prince, który odżył sportowo w Portsmouth, złamał kostkę Michaelowi Ballackowi i wykluczył kapitana reprezentacji Niemiec z mundialu. Prosił o przebaczenie kilka razy, ale brat przeprosin nie przyjął. Przestali rozmawiać. Kevin-Prince ujawnił, że od feralnego incydentu nie miał z Jeromem żadnego kontaktu - pisze w korespondencji z RPA Rafał Stec.
Trwa mundial! Śledź newsy o MŚ 2010 na Facebooku ?