Od kiedy w listopadowym barażu o awans do Mistrzostw Świata Thiery Henry pomógł sobie ręką przy bramce dającej promocję Francji, Irlandia czekała na zemstę i zadośćuczynienie. Po porażce drużyny Raymonda Domenecha z Meksykiem, na ulicach Dublina zapanowała istna euforia. Nawet komentatorzy irlandzkiej telewizji RTE komentowali to spotkanie z sombrerami na głowach.
Po pamiętnym barażu ruszyła lawina protestów - nie tylko irlandzkiej federacji - nawołujących do anulowania wyniku i powtórzenia spotkania. FIFA jednak nie zmieniła decyzji arbitra i ostatecznie na mundial pojechała Francja. Teraz wszyscy Irlandczycy ściskają kciuki za jak najszybsze wyeliminowanie drużyny "Les Bleus", która ma jeszcze minimalne szanse na awans przed wtorkowym meczem z RPA.
- Ostatniej nocy mieliśmy swoje sombrera. We wtorek będziemy dąć w nasze wuwuzele, by wspierać ekipę gospodarzy - powiedział mieszkaniec Dublina Paddy McCafferty.
Prosto z RPA. Przyczyny klęski Francji: bez Zidane'a giną
Do anty-dopingu wobec Francuzów dołączają się także firmy i restauracje na "zielonej wyspie". Sieć sklepów z elektroniką "Currys" reklamuje w telewizji swoją wyprzedaż w przypadku odpadnięcia "Tricolores" z mundialu. Hasło reklamowe brzmi "Gdy Francuzi przegrywają, Irlandczycy wygrywają".
Z kolei irlandzka Pizza Hut oferuje swoim klientom 350 darmowych placków za każdym razem, gdy przeciwnicy Francji strzelą im bramkę. Kampania ta pod hasłem "Pizze 1 - Francja 0" została już skrytykowana przez FIFA, jako niezgodna z duchem sportu.
Wszystko o porażce Francji z Meksykiem znajdziesz na Sport.pl ?