MŚ 2010. Parada silnych i solidnych, czyli Brazylia kontra Wybrzeże Kości Słoniowej

Zanim piłkarze Wybrzeża Kości Słoniowej przystąpili po raz pierwszy do eliminacji mistrzostw świata, Brazylia trzy razy zdobywała złoto. W niedzielę obie drużyny zagrają w pierwszym mundialowym starciu wagi ciężkiej. A nawet superciężkiej

O Brazylii tylko na Sport.pl ?

Prawy obrońca Maicon, który w poniedziałek strzelił niezwykłego gola Korei Północnej, ucieleśnia Brazylię w najświeższym wydaniu. Brazylię pełną rewelacyjnych ostatnio piłkarzy na tyłach - jak zwycięzcy Ligi Mistrzów Julio Cesar, Lucio oraz wspomniany Maicon - oraz resztę podstawowej jedenastki, która budzi większe bądź mniejsze wątpliwości.

Wszystko przez konsekwencję selekcjonera. Carlos Dunga nie idzie na żadne kompromisy, a w jego wizji solidność, bezpieczeństwo i ostrożność wypierają nie zawsze wydajną spektakularność. Dlatego w powołaniach zignorował wielu wpychanych mu do kadry gwiazdorów. Gdyby wierzył w

futbol jako paradę atrakcji,

mógłby zabrać do RPA trupę kuglarzy, i to niejedną, bowiem Brazylia to najbogatsze futbolowe mocarstwo. Rozwinęła przemysł, który karmi cały świat. Eksportuje tysiąc graczy rocznie - śląc ich do czołowych lig, ale i na Wyspy Owcze, do Albanii czy Uzbekistanu. Wpływy ze sprzedaży piłkarzy przekraczają przychody z eksportu bananów. Choć lokalny rynek został tak wydrenowany, że głównymi bohaterami poprzednich mistrzostw kraju byli obcokrajowcy (!), to kolejni kandydaci na następcę Pelego czy Ronaldo wyfruwają stadami. Fenomen polega na tym, że nawet średni brazylijski kopacz jest zbyt dobrze wyszkolony, by nie gwarantował przyzwoitego poziomu sportowego. Różnie bywa tylko z charakterem i chęcią do pracy.

Jeszcze przed chwilą mecz "Canarinhos" z reprezentacją Wybrzeża Kości Słoniowej byłby zetknięciem luksusowego drapacza chmur z lepianką bez wody i prądu. "Canarinhos" już na pierwszych MŚ po wojnie rozpaczali przecież, że zdobyli tylko srebro, a trzecie złoto wzięli, zanim afrykańscy rywale debiutowali w eliminacjach.

Najnowsze informacje o WKS na Sport.pl ?

Faworyci pochodzą z kraju całkowicie samowystarczalnego, który opracował własny pomysł na futbol. Pomoc dla rywali nadeszła z Europy. Wybrzeże było piłkarską pustynią, dopóki do Abidżanu nie przyleciał Francuz Jean-Marc Guillou - uczestnik mundialu w 1978 roku, pierwszy nauczyciel Arsene'a Wengera. To on założył 17 lat temu najsłynniejszą w Afryce futbolową akademię. Trzymającą wychowanków w internacie w stylu europejskim - zapewnia im kompleksową edukację, uczy angielskiego, francuskiego i hiszpańskiego, daje opiekę lekarską.

Dlatego ASEC Mimosas Abidżan, choć 23 razy zdobywał mistrzostwo kraju, słynie z masowej produkcji gwiazd europejskich rozgrywek. Ostatnio podpisał umowę z londyńskim Charltonem, wcześniej najściślej współpracował z belgijskim Beveren, który na imporcie młodzieży z Wybrzeża oparł całą filozofię klubu - stale trzymał ich u siebie po kilkunastu.

Zanim Guillou przed czterema laty pokłócił się z tubylcami o pieniądze i wrócił do Europy, był w Abidżanie instytucją. Pełnił funkcję trenera, menedżera, dyrektora. O jego skuteczności świadczy słynny incydent z ubiegłej dekady. Gdy ASEC po triumfie w afrykańskiej Lidze Mistrzów miał się bić o kontynentalny Superpuchar z tunezyjskim Esperance Sportive de Tunis, doświadczeni zawodnicy myśleli głównie o znalezieniu hojnego kontrahenta z Europy. Guillou postanowił wystawić juniorów, czym rozjuszył rywali - ich prezes grzmiał o skandalu, którym miało być granie przeciw dzieciom. Mina mu zrzedła, gdy dzieci pobiły jego mężczyzn 3:1.

Na Brazylię wyjdzie cały tłum wychowanków ASEC - zagrają lub usiądą na ławce Kolo Toure (Manchester City), Yaya Toure (Barcelona), Salomon Kalou (Chelsea), Emmanuel Eboue (Arsenal), Romaric i Didier Zokora (Sevilla), Gervinho (Lille), Arthur Boka (VfB Stuttgart). Łączy ich

onieśmielająca siła fizyczna,

ucieleśniana również przez lidera Didiera Drogbę. Tej znakomicie wyposażonej drużynie brakuje jedynie rozgrywających z wizją. W ataku próbuje ona przede wszystkim przeciwnika zmiażdżyć, w obronie jest dla niego o tyle nieprzyjemna, że masę mięśniową uzupełnia dyscypliną taktyczną. Zaprowadził ją Sven Göran Eriksson, chłodny i flegmatyczny Szwed, którego piłkarze bez ustanku chwalą. - Wyszliśmy z tego samego boiska, wspólne granie jest dla nas jak zabawa z braćmi. A trener pozwolił nam pozostać sobą. Jest miłym, skromnym człowiekiem, dlatego go lubimy - mówi obrońca Kolo Toure.

Po niedzielnym szlagierze nie powinniśmy spodziewać się gry beztroskiej i z wieloma przygodami. Piłkarze Wybrzeża Kości Słoniowej uprawiają futbol siłowy i ostrożny z braku alternatywy - już wypuszczają w świat mnóstwo świetnych wyczynowców, ale na razie jednowymiarowych. Piłkarze Brazylii preferują styl wstrzemięźliwy z wyboru selekcjonera - oni szkolą przedstawicieli wszystkich piłkarskich gatunków, więc mogliby znaleźć idealnych wykonawców dowolnej taktycznej koncepcji.

Dziś defensywni wybrańcy Dungi spotkają dobrych znajomych z wiosny. Julio Cesar, Lucio i Maicon powstrzymali już Drogbę oraz Kalou, gdy Inter Mediolan dwukrotnie wygrywał z Chelsea w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Po drugiej stronie boiska rozpędu będzie próbował nabrać Kaka. Sezon miał smutny, zamiast w Realu Madryt grać, leczył się i w meczu z Koreą Płn. nie wypadł przekonująco. Teraz drogę zastawią mu giganci z Barcelony i Sevilli - Yaya Toure, Didier Zokora, może również Romaric. Brazylijski trener mówi o Kace: - On wróci. Chce trenować rano, w południe i wieczorem. Aż musimy go hamować.

Wrażenia naszych specjalnych wysłanników do RPA - znajdziesz na blogach Rafała Steca ? i Michała Pola ?

Więcej o: