M¦ 2010. Argentyna - Kora Płd. 4:1. Hat-trick Higuaina

Koreańczycy straszyli Argentynę przez niemal całe spotkanie, ale ostatecznie przegrali z dotkliwie. Bohaterem spotkania został Gonzalo Higuain, który pokonał koreańskiego bramkarza trzy razy. Argentyna dała w ataku koncert, ale dopiero w końcówce.

Jak można było się spodziewać Koreańczycy rozpoczęli spotkanie schowani za podwójną gardą. Azjaci całą jedenastką ustawili się na własnej połowie i agresywnie atakowali rywali w momencie, gdy tylko któryś z piłkarzy "Albicelestes" znalazł się za linią środkową. Zagęszczenie środka pola ograniczał możliwości Leo Messiego, którego dryblingi były łatwo powstrzymywane, albo były po prostu bezproduktywne.

Ambitnie grający Azjaci wytrzymali jednak tylko do 16. minuty.

W porównaniu ze spotkaniem z Nigerią zawodnicy Maradony mieli problemy z dłuższym utrzymaniem się przy piłce na połowie przeciwnika. Zmuszeni zostali do ataków skrzydłami. Po jednym z nich nieprawidłowo powstrzymywany był Di Maria. Stały fragment gry okazał się dla "Albicelestes" zbawienny. Piłkę w pole karne dośrodkował Messi i przypadkowo trafiony w piszczel Park Chu-Young trafił do własnej bramki.

Odpowiedź Koreańczyków mogła być natychmiastowa. Na odważną próbę uderzenia z 30 metrów zdecydował się Kim Sung-Yuong. Pomocnik "Tygrysów Azji" kropnął piekielnie mocno i gdyby tylko trafił w światło bramki mielibyśmy remis.

W kolejnych minutach przewaga Argentyńczyków nie podlegała dyskusji.

Udokumentowana została w 33. minucie. Po kolejnym stałym fragmencie gry z bocznego sektora boiska, piłka przeleciała niemal nad wszystkimi zawodnikami w polu karnym, aby trafić do niepilnowanego Higuaina. Snajper Realu był w trudnej sytuacji, ale zdołał oddać precyzyjny strzał głową w stronę bramki. Przy interwencji nie popisał się bramkarz Jung, który mając piłkę na rękach i tak pozwolił, aby wpadła do siatki.

Na dwie minuty przed końcem pierwszej części próbkę swoich umiejętności pokazał Leo Messi. Filigranowy pomocnik ładnie wypracował sobie pozycję strzelecką przed polem karnym, ale jego techniczny strzał przeleciał tuż obok słupka.

W ostatnich sekundach Koreańczycy wykorzystali moment dekoncentracji obrońcy Martina Demichelisa. Zawodnik Bayernu dał sobie odebrać piłkę napastnikowi Lee - Chung Yongowi, a ten nie miał problemów z pokonaniem w sytuacji sam na sam Romero.

Argentyna - Korea Płd 4:1. Bramki z meczu

Druga połowa rozpoczęła się od ataków Argentyny. Gwiazdy Maradony sprawiały wrażenie podrażnionych stratą bramki i dążyły do podwyższenia prowadzenia. Kolejnej sytuacji nie wykorzystał jednak Messi, nadzieję na drugiego gola Higuaina rozwiał świetną interwencją Jung. Bramkarz równie dobrze spisał się przy mocnym uderzeniu Teveza zza pola karnego.

Paradoksalnie w pierwszym kwadransie najlepszą sytuację mieli Koreańczycy. W 58. minucie po składnie wyprowadzonej kontrze z udziałem trzech zawodników, Yeom Ki-Hun był sam przed Romero, ale minimalnie przestrzelił, zamiast wyrównać na 2:2.

W dalszej części meczu Argentyńczycy grali dużo ostrożniej. Momentami to nawet "Tygrysy Azji" kontrolowały grę. Najgroźniej pod bramką Romero było jednak wtedy, gdy piłkę tracili sami Argentyńczycy. Tak jak w 76. minucie, kiedy kiks Romero mógł zakończyć się stratą bramki.

Chwilę po tym wydarzeniu po raz kolejny w tym spotkaniu błysnął Messi. Jego strzał z pola karnego najpierw obronił Jung, potem Argentyńczyk obił słupek i ostatecznie wyręczyć go musiał stojący tuż przed bramką Higuain. Od tego momentu "Albicelestes' mogli pozwolić sobie na więcej luzu w grze, a charakterystyczną dla południowoamerykańskiego futbolu akcję pokazali zaledwie cztery minuty później.

Szybko rozegrana kombinacja w trójkącie Messi - Aguero - Higuain zakończyła się precyzyjnym strzałem tego ostatniego. Zawodnik Realu ustrzelił tym samym hat - tricka - pierwszego na mistrzostwach świata od mundialu w Korei i Japonii w 2002 roku.

W swoich ostatnich spotkaniach grupowych Korea zagra z Nigerią, a Argentyna podejmować będzie Grecję.

Z Grecją bez Samuela?

Po stronie strat Maradona może zapisać kontuzję swojego kluczowego zawodnika. Argentyńczycy w kolejnym meczu być może będą musieli sobie radzić bez Waltera Samuela. Jeden z najbardziej doświadczonych piłkarzy "Albicelestes" z powodu kontuzji łydki musiał opuścić plac gry w 23. minucie. W jego miejsce na boisku pojawił się asystujący przy drugim golu, Nicolas Burdisso.

Legenda argentyńskiej piłki okradziona na mundialu ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.